Archive for the ‘Gościnnie – Ostoja’ Category

O tempora, o mores, czyli oklaski na koncertach muzyki poważnej

19 marca 2015

Wpis gościnny. Autor: Ostoja

Na nieco kontrowersyjny temat: o tempora, o mores, czyli oklaski na koncertach muzyki powaznej.
Korzystajac z niniejszego goscinnego forum, o ktorym nie wiem, czy jest to w tym wypadku forum wlasciwe czy tez nie (w kazdym razie nie niszcze tu papieru, skoro to tylko internetowy przeplyw elektronow [i ‘dziur’, jak powiedzilby inzynier-elektryk]) niniejszym przedkladam Sz. Kolezenstwu pod rozwage I komentarze, co nastepuje.
Wsrod ogladania roznych urbanistycznych (skadinad bardzo ciekawych) fotografii kolegi, wpadlo mi w oko jedno z jego zdjec, na ktorym przedstawiona jest wywieszka gdzies na scianie NOSPR (Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia w Katowicach), a ktora to wywieszka glosi (parafrazujac jej tresc): “prosimy o nieklaskanie w czasie przerw pomiedzy czesciami wykonywanych utworow, bo czasem moze to spowodowac utrate koncentracji wykonawcy” . Hmmm. Wywieszka skadinad napisana byla nadzwyczaj kulturalnie i po prostu, milo, wiec nie o jej ton tu chodzi.
Podchodzac do sprawy instynktownie (I jak mnie wychowala Mama), zgadzam sie w zupelnosci, bez watpliwosci i zastrzezen.
Alisci, zastanawiajac sie nad zagadnieniem glebiej, dochodze do troszke innych wnioskow, a mianowicie, ze tradycja I historia istnieje, ale w odmiennym kierunku. Przeciez juz w czasach Frescobaldiego, Lully’ego, czy takiego Mozarta, widzowie spozniali sie na koncert, pili, palili, pisali listy, rozmawiali, drzemali (symfonia “Surprise” Haydna), krolowie wchodzili (Halleluiah Chorus z “Mesjasza”, jak glosi legenda), wychodzili; wychodzili tez muzykanci (symfonia “Les Adieux” Haydna grana u kolegi Eszterhazy). Koncerty od zarania pelne byly roznych–nazwijmy to–przeszkod.
Brawa bije sie rowniez albo zwyczajowo, albo zeby uczcic dobre wykonanie–po uwerturach i przeroznych ariach operowych, fragmentach baletowych czy to w czasie przedstawienia opery, czy to w czasie koncertu-skladanki typu troje-tenorostwa.
Na koncertach mamy rowniez do dyspozycji (starszych) panow I panie, ktorzy na koncertach bywaja od wiekow I znaja koncertowy savoir vivre na wyrywki, od przodu I od tylu. Tacy panstwo, znajacy kanony dobrego wychowania (dawniej mawialo sie ‘Kinderstube’), moga nadzwyczaj kulturalnie ‘wypsykac’ gbura, ktory nie wie kiedy klaskac.
Popatrzmy na to jeszcze od drugiej, a moze trzeciej strony. Czyz w koncu nie liczy sie kasa NOSPRu? A niechse tam jaki ‘gbur’ poklaszcze pare razy w przerwach pomiedzy czesciami utworu (na wiecej poklaskow mu oczywiscie nie zezwolimy, psykajac). A jesli sie gbura obrazi, to gbur sie obrazi, na concert wiecej nie przybedzie (bo ogladajac jutubsa w domu zamiast pojscia na concert, nie beda go krzeselkowi sasiedzi opsykiwac) I kasa NOSPRu niepelna bedzie, co wrozy niedostatki. A maloz to ostatnio upada orkiestr zawodowych z powodu braku widzostwa I sluchanstwa (czyt. Kasy)?
Ponadlo, jeszcze z trzeciej strony. Stare powiedzenie mowi, ze aby osiagnac perfekcje, sztuki, rzemiosla, a takze zawodu, trzeba je pielegnowac przez conajmniej 10,000 godzin. Mysle, ze muzycy zawodowi na pielegnacje swoich uzdolnien poswiecili wiecej czasu niz przyslowiowe …tysiecy godzin. W zwiazku z tym podejrzewam, ze stosunkowo latwo im jest wejsc w koncentracje I z niej wyjsc, I za moment wrocic (po zakonczeniu niewczesnego aplauzu). To tylko kwestia praktyki w sredniej szkole muzycznej.
Wiec, klaskac, czy nie?
(Obiecuje, ze jesli mi skadinad popsykujacy sasiedzi wybacza entuzjazm, to na nastepnym koncercie, po wejsciu na sale zdejme czapke-bejsbolowke I bede siedzial bez nakrycia glowy.)
Odrebnym zagadnieniem jest to, czy krzeselkowi sasiedzi nie zechca przezyc muzyki w ciszy, o moment dluzej, do czasu az przebrzmia echa poprzedniej czesci i rozpocznie sie nowa czesc utworu. Sadze, ze tak, bo muzyka sklania do refleksji.

OBJAŚNIENIE: Niniejszy wpis był oryginalnie komentarzem. W odpowiedzi nań napisałam między innymi: Jak znalazł tuż przed (a nawet w trakcie!) wielkich festiwali postno-wielkanocnych! […] Forum właściwe, jak najbardziej, tajming też – wszak poprzedni dla najnowszego a następny dla niniejszego wpisu ma tytuł „Dźwierza szeroko otwarte” i opiera się (między innymi) o fakt historyczny powstania na ziemi polskiej wielu obiektów kulturalnych, w tym akustycznych… nowe świeckie tradycje z nimi związane mogą pójść tędy lub owędy… – niekoniecznie w kierunku, w jakim chcieliby zahukani „dyktatorzy” (oksymoron!) kurturarnych zachowań. – a cappella.

***** * *****

Na czas Wielkanocny serdecznie życzę Państwu, by dłonie jak najczęściej składały się, serce wyrywało do aplauzu dla Cudów. Tudzież cudów – natury, kultury, relacji… Jednakowoż zaleca się nie klaskać zbyt obrzękle wróbelkowi nad uszkiem (nie męczcie dziewczęta wróbelka we święta, nie męczcie, do jasnej… i chłopięta też nie – tym bardziej czyli mniej)! ;D