Zanim urodziła się ochrona przyrody

trzeba było wielu kłusowników – twierdzi Władysław Krygowski w gawędzie wspomnieniowej O capie, który nie chodził znakowanymi szlakami.
Rzecz dzieje się w epoce placków owsianych zwanych moskalami. Chłopiec, który uwielbia je jeść podczas zakopiańskiego letniska, ma siedem lat i żywy temperament, co pozwala mu któregoś dnia odkryć w starej, przyprószonej wiórkami skrzyni, piękny sztucer. Po latach ojciec rozświetli tło i klimaty związane z tajemniczą bronią.

Tylko kilka pokoleń czujnych, szczwanych capów-strażników stada i płochliwych kozic przeminęło (oraz pokoleń ochroniarzy, last but not least ;/) – i dożyliśmy czasów, gdy piękne zwierzęta-symbole żerują, przechadzają się a nawet hasają tuż przy szlakach – ba, na samych ścieżkach. Zaś gatunek Homo sapiens poluje równie chętnie, jak zawsze. Broń coraz precyzyjniejsza, tyle, że w tym przypadku bezkrwawa…

kozice w Jaworowym Ogrodzie Całe polowanie z 6 sierpnia… i z 19 lipca.

Komentarzy 47 to “Zanim urodziła się ochrona przyrody”

  1. pak4 Says:

    To co w polowaniach dobre — kontakt z naturą, ćwiczone oko i pewna ręka — pozostaje 😉
    No i ścieżki 😉

  2. basia Says:

    …Ścieżki coraz bardziej wyautostradowane. Zdaniem niektórych – za bardzo… 🙂

  3. Joszko Says:

    Wstałem wcześnie bo taki piękny mroźny ranek, pierwszy raz szron na samochodach i trawnikach.
    A tu i pod blokiem pobudka. 😉

    Piękna opowieść i w duchu franciszkańskim ona. 🙂

  4. Joszko Says:

    pod blogiem

    (Pod blokiem pieski z właścicielami na chrzęszczącej trawie. 🙂 )

  5. basia Says:

    Tak, lokalnie pierwszy szron na samochodach i trawie (bo na dachach już ze dwa razy widziałam) 🙂

    Cieszę się, jeśli tekścik się spodobał 🙂

  6. Joszko Says:

    Może nie powinienem „przy święcie”..
    Ale – nie wyobrażajcie sobie, że kłusownictwo to zamierzchła historia!
    Nasz lud wzbogaca dalej swą dietę o dziczyznę, a narzędzia ma czasem daleko mniej „eleganckie”, jak sztucer, o którym mowa we wspomnieniu powyższym! 😦

  7. basia Says:

    Powinien Szanowny Komentator, jak najbardziej powinien! 🙂

    Czy sobie wyobrażamy sielankę?
    W żadnym razie!
    Nie dalej, jak tydzień temu natknęliśmy się na coś wnykopodobnego (eksplorując młodnik, ot z 200 metrów od domu, w dzieciństwie była to doskonała górka saneczkowa).

    Z drugiej strony, skoro sarny (młode i starsze) przebiegają o dowolnej porze dnia i nocy w dowolnej bliskości drogi asfaltowej, obejść, malin, ciebie w malinowym chruśniaku tuż-poddomowym… Oczywiście rujnują plantacje młode, starsze…
    Czasem trzeba siły charakteru (plus zupełnego braku tradycji jakiegokolwiek „łowienia” dziczyzny, jak w naszej rodzinie), by tylko się irytować (lub zachwycać, jak mieszczuch w gościnie)… 🙂

  8. Joszko Says:

    Ci, co wiedzą, to wiedzą.
    Ja do tych, co nie wiedzą.
    🙂

  9. TesTeq Says:

    Ktoś o 7:25 wstał? Tak „wcześnie”? Toż to prawie połowa dnia!

    Szron jest dobry, bo ludzie skrobią szyby w samochodach i przed szóstą pusto na warszawskich ekspresówkach. I zwierzyny mało…

  10. Joszko Says:

    TesTeq,
    Mimo wieku sen mam dobry, nie narzekam na bezsenność, to raz. 🙂
    Za to oczy i palce, oj inna pieśń, to dwa. 🙂

    Wstałem po piątej, przeczytałem nowy wpis i całą opowieść, inne rzeczy w kilku miejscach, wróciłem na blog Basi, wystukałem moje kilka słów. Tak zeszło starszemu panu, nie dziw się. 🙂

  11. basia Says:

    O, to wnioskuję, iż na dalekiej północy szron pokaźniejszy. Tu dziś wystarczy podgrzać auto z minutkę i umyć szyby… 🙂

    Ja „też”, choć lubię wstawać rano, nie narzekam ostatnio (i w ogóle) na bezsenność… aż musiałam znów zacząć uaktywniać budzik (5:55)… — czasem wstaję przed nim, ale równie często nie 🙂 Ach ta jesień, niech nawet wysokociśnieniowa! 😎

  12. TesTeq Says:

    5:55? Już lepiej, ale gdzie budzikowi Szanownej Gospodyni do mojego ajfonika 4:44… 😉

  13. basia Says:

    Ach, wiem, przepaść kosmiczna! Lecz mojego sony-eriksonka (soniaczka-eriksoniaczka?) darzę tak stałym sentymentem (dźwięk, pobudkę, aparacik, radyjko, mp3, latarenkę… wszystko!), że nie oddam go ani nie sprzedam nawet za dziesięć najbardziej wypasionych apgrejdów… 😈

    …I powiada Maestro, że 4:44… no no… 😮 😀

  14. pak4 Says:

    @TesTeq:
    No i jak można zerkać do wpisu Gospodyni tak bez golenia, budząc się równo z jego zjawieniem? O_O

  15. TesTeq Says:

    @pak4: – Ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie. Wstaję rano za piętnaście trzecia. Latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem. Śniadanie jadam na kolację. Tylko wstaję i wychodzę. 😀

  16. Ja Says:

    A właściwie to dlaczego w Polsce nie upowszechniły się wyroby spożywcze z owsa? Nawet w kulturze górskiej tego nie ma, albo zanikło?

    Niedawno kuzynka żony przywiozła ze Szkocji fantastyczne ciasteczka owsiane, do kupienia w sklepie.

    Po białym poranku mamy zupełnie niezłe południe.:-)

  17. basia Says:

    PAKu & TesTequ, Panom Szanownym jako odwiecznym Gościom tego miejsca nie muszę chyba przypominać o odwiecznym-niepisanym punkcie reglaminu, stanowiącym, że do czytania wpisów (a już zwłaszcza nowych stron) przystępujemy wyświeżeni, uśmiechnięci, przy biurku i nie garbiąc się. Oraz ćwicząc w tymże samymże czasie grupy mięśni, jakie domagają się doćwiczenia… 🙄

    😀 😀

    Ja, ciasteczka owsiane można kupić nie tylko w Szkocji ale nawet w Londynie. W supermarketach również. Są marki popularne (większość biskitowców produkuje), można też wykosztować się na ekskluzywne wyborowości znanych firm, w tym organiczne albo z logo księcia Karola. Polewane czekoladą – doskonałe!
    Może tym sposobem (importu wyspiarskich pomysłów) trafią do Polski (jak kuskus i wiele innych mód), bo na razie najpopularniejszą owsianą delicją kosztowaną w Polsce są wciąż dla mnie home-made „kotlety dla ubogich” — przebój Dyrygentki mojego chóru (wiecznej innowatorki kulinarnej) sprzed wieeeelu już lat… może dwudziestu… 😀
    (Wstyd przyznać – natychmiast wzięłam przepis i jeszcze nie odtworzyłam go… :oops:)

  18. basia Says:

    Nb, tu też dzionek był/jest śliczny. Słońce (jak wczoraj i przedwczoraj), nieco cieplej (albo się już przyzwyczailiśmy?…)
    Aż strach pomyśleć, co będzie, gdy już przyjdą te wieszczone dwudziestostopniowości… takie rozhartowanie przed zimą?! 😮 😉

  19. mru Says:

    jak by mru miał siedem lat i żywy temperament, to jak by znalazł flintę w starej skrzyni, to by sobie trochę postrzelał, jednak.

    Chyba żeby przyszły prawnik, to wtedy nie. 😛

    do wyobrażenie sobie mru jako siedmioletniego przyszłego prawnika wyobraźnia mru nie sięga. 😯

  20. mru Says:

    mru, co widać, słychać i czuć, zasiada do czytania wpisów gospo wyperfumowany górną półką, wymanikurowany i wypedikurowany żeby nie drapnął, z buzią w ciup i rączkami w małdrzyk! 🙄

  21. basia Says:

    To było za cysorza (dokładnie za wielkiej wojny, czyli cysorza kończącego się ale jeszcze nie skończonego), kiedy dzieci – nie tylko z dobrych domów albo dość dobrych, albo przyszli juryści, albo… -były nauczone moresu i nie rusz co nie twoje a jak już masz jedną przygodę (odkrycie) to niech cię diabełek nie kusi do drugiej… przynajmniej w tym samym dniu… 😉 😀

    Tak, czujemy uperfumowanie Mru i widzimy rączki w małdrzyk! 😀

    😛

  22. Tom Says:

    Napisałbym co, ale co się będę wysilał – tu w sobotę z nikim nie pogadasz, mają lepsze rzeczy do roboty. 😉

  23. basia Says:

    No wie Tom, jak już nawet Mru przybieżeli to można spokojnie zasnąć na 2-3 tygodnie… 🙄

    A co ja miałam i mam dziś do roboty?…
    Uuuummmmm… opowiedziałabym, tyle, że wówczas nie miałabym czasu na robotę właśnie… 😉 😀

  24. TesTeq Says:

    W jaką sobotę, Tomie? Przecież dziś niedziela… będzie dla nas…

  25. basia Says:

    Była dla nas… I to jaka!
    W okolicach, gdzie przyrodę chroni się na wszelkie sposoby.

    …Padammm, padammm…
    Lecz gdy powstanę, to coś oczywiście opowiemmmm… 😀

  26. TesTeq Says:

    Wcale nie tam, gdzie się chroni przyrodę! Biegaliśmy w centrum miasta!

  27. basia Says:

    A my po ekscentrycznych wertepach 😎
    Dla odmiany 😈

    Jednak najważniejsze, że niedziela była dla nas.
    Wszystkich.
    Bardzo!

    😀

  28. kij włóczy Says:

    kozice,świstaki, sarny, wiewiórki,ptaki różne -wszystko zatraciło instynkt zachowawczy (tak przynajmniej mówi mój kumpel,oblatany w firmach leśnych:)

    czekam na twoje reportaże z”wertepów”.
    opisy są fascynujące:)

  29. pak4 Says:

    @TesTeq:
    Spróbowałbyś w centrum miasta poszczuć psa na sarenkę — zaraz ktoś psa i sarenki będzie przed Tobą bronił.
    A w ścisłym rezerwacie nikt nie przeszkodzi 😈

  30. basia Says:

    Reportaże będą, tylko muszę się trochę „odrobić” (także z zagospodarowywaniem pożytków pozyskanych w wertepach).

    Sarenek nie spotkaliśmy (mają ‚tam’ troszkę więcej kryjówek, niż na Zakrzówku albo w mojej rodzinnej miejscowości 😎 )

    Tu od rana glorious sunshine, co nie jest bynajmniej oczywiste w tym mieście o tej porze roku 🙂 — oby letnia jesień zagościła na jak najdłużej! 😎

    Pozdrawiam serdecznie!! 😀 😀 — i wracam do pożytków a potem do pracy 🙂

  31. Jankora Says:

    Współczesny człowiek lubi czuć się „w porządku”,ale małym kosztem. Także wobec przyrody. Na przykład nikt albo prawie nie protestuje,gdy sejm uchwala, nowelizuje prawo*, a gdy nadchodzi chwila zmierzenia się z konsekwencjami prawa, człowiek,a w każdym razie Polak,liczy,że jakoś to będzie,prześlizgnę się,przecież to kompletnie nieżyciowe.

    To taka uwaga, aby nam się nie wydawało,że wszystko jest cacy z ochroną natury.

    Pozdrawiam słonecznie. 🙂

    *Przykład z tego bloga: https://basiaacappella.wordpress.com/2012/10/04/z-psem-w-gory/

  32. TesTeq Says:

    Sarenki biegły też. Psów nie widziałem.

  33. basia Says:

    Jankoro, nie dalej jak wczoraj pod tłumnie odwiedzanym schroniskiem podsłuchaliśmy, jak para, którą wiódł na smyczy duży piesior, wymieniała uwagi nt kagańca: ‚Eee, po co’ (on) ‚Teraz jest wśród ludzi* musimy założyć’ (ona) 😀

    TesTequ, o to dobrze! Kiedy biegły – nie podgryzały (najprawdopodobniej) liści buraczanych ani koniczyny perskiej… 😀

    _____
    *bo dochodzili do schroniska (od strony szczytu czyli ~ lasu…) 😉

  34. nietoperek Says:

    jakie zasnac
    /pyt/
    jakie zasnac
    /pyt/pyt/wykrz/

    nietoperek jeszcze nie przybiezeli
    /wykrz/wykrz/wykrz/

    biora sztucer
    i sie beda bawic
    /pyt/

  35. basia Says:

    No wiesz, Nietoperku – gospo do tego stopnia pamiętała, że jeszcze nie przybieżeli, iż w oczekiwaniu na Ich obszerny i merytoryczny komć wstrzymała publikację następnego posta… by i pod poprzednim wdzięczną zapłatę otrzymać mogli… 🙄 😀

  36. pro-fan Says:

    @temat:
    widzę, że czeka się też na pro-fana.
    który jednak we wszystkim, tyczącym się broni, jest zaprzysięgłym anty-fanem.
    mieszkając, gdzie mieszka – wie, o czym mówi.

    nie zachwyciła mnie opowiastka o strzelbie w góralskiej skrzyni, ani scena męskiego spotkania po latach.
    „z antycznego widowiska” – wypraszam sobie! autor nie wie, o czym pisze!

  37. basia Says:

    Myślę, że nieco nieroztropne jest przykładanie dzisiejszych miar (i naszych neuroz, często podkręcanych przez media i pokrewne „instrumenty” globalnej wioski) do tamtych czasów, także do realiów miejsca.
    Sprawne posługiwanie się bronią należało do niezbędnego „wyposażenia” mężczyzn z wielu grup społecznych – to czasy formowania się Związków Strzeleckich i marzeń o walce zbrojnej w celu odzyskania niepodległości.
    Z drugiej strony umiejętność polowania czy rabsicowania mogła pomóc w przetrwaniu rodziny zimą, odpędzeniu zagrożenia od domu czy zagrody w terenie odludnym czy górskim…

  38. gradus Says:

    jeśli na gradusa czekali z nowym wpisem – gradus przybieżeli i przeczytali. 🙂

    co do dylematu z 9 października – bliżej mu do @basi, niż @pro-fana, choć zabaw z bronią nie pochwala (ani na papierze/monitorze, ani w realnym życiu).

    bezpiecznego weekendu. 🙂

  39. mru Says:

    mru za:
    najbezpieczniej łykać słońce i liście metodą kropelkową! 🙄

    😛

  40. basia Says:

    Gradusie, basia a nawet Basia też nie pochwala… 🙂

    Mru, nie jestem „tak do końca” pewna, czy SzanPana należycie rozumiem, ale brzmimi ta metoda nader poetycznie, więc przyjmuję ją na wiarę w dniu niesłychanie pięknym, tak złotopięknym, że aż strach! 🙂

    Mam nadzieję, że i u Państwa równie cudnie było/jest i że zdołali Szanowni uczynić z tego piękna jak najlepszy użytek (w danych uwarunkowaniach czasowo-organizacyjnie-innych :)) 😀 😀 😀

    Jeszcze po kropelce, jeszcze po kropelce… ?… 🙄 😉

  41. Anonimowa Celebrytka Says:

    Przez Wasze powtarzanie „przybieżeli” poczułam się świątecznie – nie szkodzi, barszcz na kuchni, za oknem na razie złociście i świetliście, że użyję ulubionych słów Gospodyni. 🙂

    Do Betlejem przybieżeli też nasi „mniejsi bracia”, rzecz jasna. 🙂

  42. basia Says:

    Może powinnam zmienić nazwę blogu na „przylotnie-przybieżnie-przyjściowo”?… 😀 (A Boże Narodzenie? – Ani się obejrzymy… ;))

    Złociście i świetliście? – Mówisz i masz! 😀
    Świeżynki – nie dość, że dzisiejsze to jeszcze popołudniowe! 😎
    https://picasaweb.google.com/100017103147766566592/ZOtaPodwawelska#5934240681329168866
    (Wczorajsze upały też będą… :))

  43. basia Says:

    😳 — Chyba a może z pewnością nie dałam jeszcze linki do wędrówek sprzed tygodnia — strrrrraszna gapa ze mnie!!! 😳

    Obiecane wyżej fotorepo z Wielkiej Pętli Radziejowskiej:
    https://picasaweb.google.com/100017103147766566592/RadziejowaPrehyba?noredirect=1

    Z soboty najniedawniejszej też będzie, wpisy będą i wogle biznes es jużual… 😀
    Serdecznie Wszystkich Państwa pozdrawiam! 😀 😀 😀

    PS (wieczór), oto fotki z przedwczoraj:
    https://picasaweb.google.com/100017103147766566592/JaOwiecMedralowa
    Ja nie chcę nic sugerować, ale… to była pięęęęękna wycieczka! 😉 😀

  44. zawada Says:

    Basia, brawo, fotki super, zuch Dziewczyna! 🙂

    Te z Przehyby też ładne, alem je widział kilka dni temu, już spowszedniały. 😉

    Piękne dni. W Ojcowskim PN, gdziem się wczoraj wybrał rodzinnie tłumy, no jakoś się wszyscy pomieściliśmy, lecz ciężko było! 😀

  45. basia Says:

    Dziękuję, dziękuję! 😀
    (Zuchem też oczywiście była zanim harcerką została ;))

    I owszem, cudo weekend — pogratulujmy sobie wszyscy, którzyśmy go doświadczyli i coś „zdziałali” w plenerze w taki czas, w taką pogodę… 🙂 🙂 🙂 – Ojcowski Park Narodowy jest legendarnie malowniczy złotą polską jesienią; wtedy tam jeszcze nie byłam i niniejszym poczułam się wysoce zainspirowana, dzięki! 😀

  46. zawada Says:

    Tak, pogratulujmy sobie! 🙂

    Foto-sprawozdanie z OPN wysłane na priv.

    „Zuch Dziewczyna” nie oznacza poklepywania po ramieniu (czy czym innym). Znam okolice, odległości, zdjęcia dają wiarygodną informację, jak dobrze szła Szanowna Wędrowniczka. 🙂
    Sam bym nie wyrobił lepiej. 😉

    Z poważaniem

    zawada

  47. basia Says:

    Dzięki, piękne! 😀

    Sam bym nie wyrobił lepiej. – Mów do mnie jeszcze, może uwierzę… 🙄

Dodaj komentarz