Kamrat nie-zwyczajny

[…]
Stałem się więc właścicielem porzuconego noża, ale nie tylko właścicielem. Między mną a nim wytworzył się szczególny stosunek, w którym do pewnego stopnia stałem się niewolnikiem znaleziska. Z biegiem lat zaczął kiełkować we mnie przesąd, że jeśli go nie wezmę ze sobą – a było to właściwie niemożliwe – to wyprawa się nie uda. brałem go więc zawsze. Ale ów szczególny stosunek nigdy nie przerodził się w ciepłą przyjaźń, jaka często łączy człowieka z martwymi rzeczami. Zawsze bił od niego chłód znakomitej stali, która wywoływała nieraz podziw u Stanisława Gąsienicy, gdy mi go ostrzył.
– Brusi się jak miód, a nic go nie ubywo – powiedział pewnego lata. – Takich tera nie robiom, może być za brzitwe.

Stanisław znał jego historię i był zdania, że nóż zapewne zgubił kłusownik.
– Taki kozik to kamrat – mówił dalej – ale nie zwyczajny. Nie taki, wiycie, co nadskakuje, byle cym słuzi. Dopiro gdy bida do garła.

Zapamiętałem to sobie na resztę życia, bo gdy mi to mówił, już miałem na plecach sporo lat. Są rzeczywiście ludzie z pozoru chłodni, może nawet zimni i uczuć nie rozmieniają na drobne. Mówi się o nich nieraz, że zamknięci. Nie pomogą człowiekowi w drobiazgach, ale gdy naprawdę spotka cię nieszczęście i potrzebna ci pomoc w niebezpieczeństwie, uczynią wszystko, by cię ratować.

Taki jest właśnie mój chłodny, stalowy nóż. Nie wyciągałem go nigdy przeciwko nikomu, ale – wiem to na pewno – gotów był bronić mnie zawsze i wszędzie. Nóż znaleziony na Liptowskich Murach, bardzo dawno, więcej, niż pół wieku temu, nie wiadomo, przez kogo zgubiony – dezertera, kłusownika czy turystę. Chłodny, niezawodny przyjaciel.

Władysław Krygowski, Wspinaczka po tęczy. Wydawnictwo Literackie 1986, s. 48 – 49.

Jak wędrowiec wszedł w posiadanie tego zwykłego-niezwykłego przedmiotu i jaki mrożący krew w żyłach incydent towarzyszył „podjęciu znaleziska” przez maturzystę 1924 – dowiedzą się państwo na osobnej stronie – Przyjaciel z Liptowskich Murów.

Byłam na tej pięknej grańce dziesięć lat temu. Żadnego scyzoryka nie znalazłam.
Trafiło mi się to 22 lata temu na Małej Babiej, lecz najwyraźniej mój stosunek do zdobyczy był za mało magiczny – czerwoną imitację szwajcara zgubiłam (a w zasadzie pozostawiłam) w Kornwalii po siedmiu latach użytkowania.
Zakupiony „autentyk” służy już czternasty sezon. Do powinności właścicielskich magia się póki co nie wmieszała, ale i umiejętność bezwiednego dbania o drobne przedmioty na piknikach, biwakach, w schroniskach, o czwartej nad ranem, etc. mam lepiej opanowaną, niż „w epokach” utraconego w Wilnie wietnamczyka, wspomnianej czerwonej podróbki Swiss Army, czy jeszcze paru wcześniejszych kozików.

Komentarzy 21 to “Kamrat nie-zwyczajny”

  1. nietoperek Says:

    kozik w rekach klusownika to wcale nie najlepszy kamrat kozicy

  2. TesTeq Says:

    No właśnie…
    Kozik w rękach kłusownika czy kozica w rękach kłusownicy?
    Nie jestem przywiązany do żadnego kozika! Co innego – łyżeczka: http://biz.blox.pl/2010/12/Lyzeczka.html

  3. mru Says:

    koziki Kozicy… 😉

    Jak to się robi na Leskowcu

  4. mru Says:

    No właśnie – do zadomowionej w międzyczasie (a nawet sprawdzonej na okoliczność występowania innych niebezpiecznych przedmiotów) sali wspólnej wkracza wesoła szóstka nastolatków. Taszcząc bardzo ciężkie plecaki.

    Duchy schroniskowych imprez

    ach te niebezpieczne narzędzia, zdarzenia.. i zderzenia! 😛

  5. pak4 Says:

    Googlam i pokazuje mi się coś takiego, co by pasowało do opisu…

  6. pak4 Says:

    Coś mi się w googlu jawiło, że dawali takie noże jako prezenty w armii niemieckiej. Może to nie kłusownik a szpieg był??? 😉

  7. basia Says:

    Nietoperku, o tym, iż wielu kłusowników potrzeba było, żeby narodził się tatrzański ruch ochroniarski, napomknie nam (nieco przewrotnie) trzeci odcineczek wakacyjnej trylogii krygowskiej. Jeszcze w sierpniu, prawdopodobnie 😀

    TesTequ, przeczytałam właśnie tę „Łyżeczkę” z przyjemnością i jak po raz pierwszy 😮 …a przecież są pod nią uwagi a cappelli! O_O
    Wniosek? Wiele wniosków, np. że groźba skojarzenia pewnych niektórych Osób z postawą „amuletyzacji życia” była/jest minimalna, przedwczesna, przesadzona… 😉 😀

    I serdeczne gratulacje z okazji Siódmej Rocznicy Pierwszego Wpisu Blogowego!!! Piękna cyfra, Wspaniały Dorobek!
    🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂

    O, Mru 😮 ma Szanowny rację! (i orientację w moim dorobku :shock:) — przecież przyniosłam też długi nóż z Leskowca (1990)!… Służy mi w domu wiernie, ostrzy się fajnie, nawet w amatorskiej ostrzałce „od ruskich” (choć go trochę ubywa…) Ale wesołej młodzieży nim nie groziliśmy (wszystko do doczytania w opowieści! ;)) 😀

    PAKu, faktycznie, ale śliczny… dzięki 😀
    I bardzo pasuje do mych wyobrażeń (jakoś nie wpadłam na pomysł wyguglania przedmiotu O_O)…
    Czytam tam też ‚WWII German Army Knife’… — znaczy, upowszechnił się…

  8. basia Says:

    PS, pisząc odpowiedzi, nie widziałam komentarza-dopowiedzi PAKa z 6:47 😀

  9. GK Says:

    Urodziny już, czy będą? 😉

    Tak czy tak – sto lat niech żyje nam! 🙂

  10. TesTeq Says:

    Szanowna Gospodyni zawsze wypomina mojemu blogowi jego wiek!

    Ładnie to tak?

    Jak dla mnie – ładnie! Dziękuję w imieniu bloga i swoim!

  11. basia Says:

    Przestanę wypominać, gdy skończy 18 lat… Albo 21, aby mógł bez problemu i naprawdę wszędzie (hmmm) nabić alkohol 😀
    Poza tym nie „zawsze”, tylko jeśli sobie przypomnę w czasie, gdy akurat mam dostęp do tekstu i pretekstu 😀
    Już nie mówiąc, że pamiętać mi łatwo – blog TesTeqa zaczął chodzić na dzień przed urodzinami 😎 –
    – Tym sposobem GK może zaśpiewać sto lat tak czy tak i dwa w jednym – pooodziękować!… 😀

  12. Jankora Says:

    Ja też śpiewam „Sto lat!..” i „Niech jej gwiazdka..”już dziś.(jeśli dwie okazje -to tym chętniej.:D
    Bo wiem,że Basia lubi gdzieś wybyć w tymdniu tak uroczystym. 🙂

  13. Jankora Says:

    Pak,
    w 1924już szpiegował kozice,czy będą bronić Tatr jak niepodległości?

    Właśnie doczytałam całą historię.:-)

  14. pak4 Says:

    Jankora:
    Ja sobie z hipotezą szpiega żartuje, ale ona daje się bronić 🙂 Przecież całe dwudziestolecie międzywojenne nasze wywiady się wzajemnie obserwowały. A sprawdzenie czujności straży granicznej i stosowanych procedur mogło się akurat mieścić w kompetencjach szpiega 🙂

  15. basia Says:

    Chyba jednak główna grań Tatr nigdy nie była miernikiem czujności straży granicznej… – nawet w późnych latach czterdziestych i wczesnych pięćdziesiątych ub. wieku nie przechadzało się tam zbyt wiele patroli.

    Nb, w Tatrach funkcjonariuszy nie spotkałam nigdy. Ani też na innych szlakach granicznych.
    Z wyjątkiem tzw. Drogi Przyjaźni Polsko-Czechosłowackiej. W ciągu dwóch dni wrześniowych w drugiej połowie lat 80.(przepięknych zresztą… dni i lat :)), na trasie od Przeł. Okraj przez Śnieżkę aż po Halę Szrenicką spotkałyśmy chyba ze 20 wieloosobowych patroli. Mój książeczkowy dowód osobisty, choć podawany elegancko, z dedykowanej mu natenczas, dopasowanej kieszonki koszuli flanelowej (w tamtych czasach szczyt szyku górskiego i nizinnego (w pewnych kręgach)), uległ daleko idącej dewastacji…
    …A panowie żołnierze podawali nas sobie „cztery Polki… idą… przeszły… wysłałem do was… czemu ich jeszcze nie ma? bo są na borówkach…”
    Nb, wojsko czesało czarne jagody okrutnymi grzebieniami, hurtowo. W parku narodowym, jakżeby inaczej… 🙂

    Jankoro, pooodziękować! 😀
    Różnie to bywa z tym wybywaniem. Na wszelki wypadek mogę przyjmować życzenia aż do 3 grudnia… 😉

  16. nietoperek Says:

    jak tak
    to pozycze 25 list
    i oddam 30 list

    he he

  17. basia Says:

    dobry procent 😀

    hi, hi…

  18. pak4 Says:

    Procent dobry, ale pytanie na ile lat? 😉

    Sto lat, sto lat, sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam!!!
    (Że urodziny wczoraj i wychodzi 100 lat i jeden dzień? Jakoś ten dzień z ZUSem wynegocjujemy 😛 )

  19. Joszko Says:

    Bardzo się cieszę, że urodzinowe śpiewy trwają. Wczoraj na moich rubieżach internet się zbiesił na cały dzień. Nie wiem, czy to z powodu upałów, czy jakiegoś innego, ale.

    Sto lat i niech jej gwiazdka da dużo samych pięknych koncertów i wiele niezapomnianych wędrówek ! 🙂

    Kto strzelał w Liptowskich Murach. Przychylałbym się do zdania, że jednak kłusownik. Niekoniecznie w kierunku maturzysty. Nóż mógł zgubić ktoś trochę wcześniej. Na przykład turysta lub inny kłusownik.

  20. nietoperek Says:

    gwiazdka gospo swieci pelnym rownym i mocnym blaskiem

    a dawac nic nie musi
    gospo sama sobie bierze ;p

    najlepszego

    😀

  21. basia Says:

    No proszę… wszystko na dobrej drodze do balowania aż do 3 grudnia… 😈

    PAKu, dobry negocjator to skarb bezcenny. A już z ZUSem!… 😮 😀
    Podziękować!… 😀

    Joszko, mój internet (choć nie na rubieżach) też kiedyś miał problem z przegrzaniem… I nie wiedziałam, gdzie tę kostkę lodu przyłożyć… 😀
    Podziękować!… 😀

    Nietoperku, z gwiazdami pogrywać nie należy, z gwiazdkami tym bardziej. Niech sobie tkwią w przekonaniu o swej niepodzielnej sile sprawczej 😉 😀
    Podziękować!… 😀

    Podziękować też chciałam za wszystkie listy, smsy, telefony, nieodebrane (ale nadane) telefony, … 😀 😀 😀

    Dzień wczorajszy przecudny był… jakoś bezzasięgowy (ach te roamingi!)…
    A jak cool było, opowiem… 😎 😎 😎

Dodaj komentarz