A było tak, że idą sobie, idą w okolicach znanych prawie jak własna kieszeń (ale jakiś wariancik zawsze możliwy, np. drogą w lewo a nie prosto, na Nielepice) i nagle widzą na tle bardzo żywego żywopłotu, że wyjazd, a nie wjazd. A potem, że jesteś na miejscu. Regulamin potwierdza iż mają się czuć zaproszonemi i to za darmo, byle nie dewastować…
Siedem Trzynaście hektarów – labirynt, rabaty, ogród skalny, okazy arboretalne, trawnik fragmentami jak marzenie, staw w budowie…
Anglik byłby wniebowzięty.
Oni też, minus pewne zmęczenie dotychczasową wędrówką i skwarniejącą pogodą. Nic to, powrócą jesienią, a potem wczesną wiosną. Olśnienia tak mają, że się powtórzeń domagają.
Foto: Pak4 i basia
[27.6.2021: Aleksandrowice – „Dolinka Aleksandrowicka” (szlak czarny) – Burów – zbłądzenie zielonym szlakiem gminnym – Burów – Las Zabierzowski – ławeczka przy „Stanowisku Lilii Złotogłów na Garbie Tenczyńskim” – Kleszczów – Na Hektarach – Ogród Brzoskwinia – Aleksandrowice. Ślad GPS.]
27 czerwca 2021 o 2:51 pm
Muszę powiedzieć, że mam filozoficzne wąty wobec „jesteś na miejscu”. Bo to w sumie oczywista oczywistość: czy można być w czymś, albo na czymś, co nie jest miejscem?
A już myślałem, że rozważania filozoficzne ostatnio mnie interesowały w XX wieku… Ech…
Ale miejsce miejscem — do zdjęć.
Stan Bielan z rana 😀
Aleksandrowice — na mojej mapie stawy nie mają nazw własnych:
Mgiełki poranne:
I pierwszy raz odcinek czarnym szlakiem. I takie coś…
27 czerwca 2021 o 2:53 pm
Tu widać ten bezimienny wąwozik lepiej może:
Mapa mi pisze w tym miejscu, z cudzysłowem, „Dolinka Aleksandrowicka” (że w opozycji do Doliny Aleksandrowickiej) — jeśli to nie nazwa jakiegoś noclegowiska, to to to.
A potem, błądząc jeszcze zielonym szlakiem gminnym, który wprowadza w wysoką, niewydeptaną, mokrą trawę, wracamy na znaną drogę bezszlakową:
I inne znane bezszlacze — główna turystostrada Lasu Zabierzowskiego:
27 czerwca 2021 o 2:54 pm
Taki gość prześwietlony:
Ależ się pyszni swoja urodą ten samczyk zięby, choć przecież nawet sama gramatyka i jej gendery sprawiają, że jest tylko mężem swojej żony:
Mijane, smacznego:
Kleszczów — był zimą, jest latem:
27 czerwca 2021 o 2:56 pm
Krajobrazy:
Popadało:
Ten ogród:
Gdy my patrzymy na ogród, ogród patrzy na nas:
27 czerwca 2021 o 2:57 pm
Gąsiorek:
I który już raz spotykamy ten lądujący, przedpołudniowy KLM.
27 czerwca 2021 o 3:02 pm
Taaakkk – on zawsze latał, ten KLM… Nawet gdy Balice ucichły złowieszczo…
Piękne dzięki za wymyślenie, poprowadzenie, wszechstronne doilustrowanie!!!…
😎 ❗ 😎 ❗ 😎
27 czerwca 2021 o 3:05 pm
PS.
Jeszcze jedna wąta „filozoficzna”, bo oni piszą „labirynt” i to powielamy. A, pamiętając panią Solnit (nie wszyscy to rozróżniają), to oni nie mają labiryntu, bo istotą labiryntu ogrodowego jest podążanie i kontemplacja — cel jest widoczny, ale wciąż się zmienia, przybliża, czy oddala. To co mają, to raczej błędnik — istotą jest zabawienie przechodnia gubieniem drogi i niełatwością dojścia do punktu docelowego.
27 czerwca 2021 o 3:14 pm
😉
😎
❗
27 czerwca 2021 o 3:24 pm
Byłem tam na weselichu, fajne mce, nie znałaś?
27 czerwca 2021 o 3:29 pm
Jakoś nie… – Totalne zaskoczenie… 🙂
27 czerwca 2021 o 4:03 pm
jag sie idzie
to sie spotko
o
27 czerwca 2021 o 5:07 pm
Uhmmm 🙂
*** * ***
Nb, fajny spis:
https://omp.oop.org.pl/category/prywatne-ogrody-otwarte/
27 czerwca 2021 o 9:02 pm
W ostatnich latach
śluby w ogrodzie są raczej w modzie. 😆
28 czerwca 2021 o 5:46 am
Nie najgorsza to z mód, imho… 😀
28 czerwca 2021 o 6:14 am
Miłe zaskoczenie, prawda?
Mapy nie pokazują takich obiektów?
28 czerwca 2021 o 6:58 am
nie wszystkie
28 czerwca 2021 o 7:36 am
@Mapy:
Używałem teraz mapy-turystycznej.pl — tam, owszem, jak się już wie, to się dostrzega „labirynt”, ale samego Ogrodu Brzoskwinia nie zaznaczono. Co innego Google Maps, ale ich się nie używa do planowania wycieczek zwykle.
28 czerwca 2021 o 9:16 pm
😀 😀 😀
29 czerwca 2021 o 6:01 am
@ott 😉 :
w Europie EURO, w Wimbledonie Wimbledon, a u Basi cicho o sporcie?… 😯
29 czerwca 2021 o 7:31 am
@pro-fan:
Sport idzie na słuchawki, więc nic nie słychać 🙂
30 czerwca 2021 o 5:57 am
😀 😀
To, że się ktoś czymś interesuje (od lat, od dekad) to nie powód, by wciąż przypominać publiczności, że…
Odwrotną postawą jest „chcę koniecznie mieć publiczność, przymilić się jej, więc nawet gdy nigdy mnie nie ruszały futbol, tenis, skoki, biegi, ręczna, siatka, […] – teraz będę wspominać, żeby się czuli „na czasie”… rąbali komcie, bo to podstawa” 😈
Na początku blogopiśniennictwa polskojęzycznego (gdy run na statystyki, itp. frekwencyjną „chwałę” mieszał co poniektórym w rozumkach) wyrastały z takiej postawy niezłe kwiatki… 🙄
30 czerwca 2021 o 6:14 am
tak
pamientam 😛
ruskie grajom 😛 😛 😛
30 czerwca 2021 o 6:51 am
😉
co się człowiek naśmiał – to jego
co się dowiedział o zakamarkach a nawet otchłaniach dusz ludzkich (co poniektórych) – jego też
(najmniejszym możliwie kosztem – bo wirtualnie)
zatem… bądźmy wdzięczni! 😎