Stare piosenki i inne wdzięczne dźwięki

Jako się już rzekło, w weekend miniony celebrować przyszło ćwierćwiecze dojścia* na pierwszą próbę chóru jednego, a tym samym wejścia w kręgi muz, muzyków, muzykantów, muzycznie poinformowanych i innych melo z cenzusem. Swego rodzaju.

Prawie nie wiedząc, co współcelebruje, zjechał do Smoczogrodu pewien Inżynier-Meloman. W samo południe czwartkowe, jak zapowiedział był.

I do lokalnego Muzeum Inżynierii Miejskiej zawieść się kazał na pierwszy ogień. Tak zwany.
Poszli, a tam tramwaje zamknięte. Na dachu drugiej hali też… nie gore, lecz remont. Jednak wpuszczają, to i weszli. Beskidy, smyki, mikrusy, warszawy, syreny, fsmy i fso popodziwiali. Nie mówiąc o geniuszu motocyklowym rodzimym.
Wspomnienia tęskne poewokować a nie śmierdzieć i nie hałasować – sytuacja idealna! Choć… mogłyby wonieć świeżą benzynką: jeśli B miała kiedykolwiek zadatki na narkomankę – to na pewno w te niedziele sielskie-anielskie, gdy tata wlewał paliwo do baku (skutera jawa) przed wyjazdem na borówki w J albo na zaporę w R. Warkocik wdzięczny rezonował w główce wiele minut przed odpaleniem silnika maszyny!

Czemu historia drukarstwa krakowskiego pomieszczona jest w MIMK? Bo się złożyło. Po cieszyńskiej fudze tryumfalnej, otwierającej majówkę ’12 – nic co drukarskie nie jest im obce. Ale introligatorstwo (zwłaszcza to wypasione) przyjęli wdzięcznie. Oraz powtórkę z impresorów krakowskich** – inkunabułowych, starodrukowych, późniejszych.
Poniekąd, skoro wyszło nie-zdążenie na XVI Targi Książki (z listopada na październik przeniesione) – tu, na Wawrzyńca, uczcili epokę ‚od Gutenberga do internetu’ (włącznie czy wyłącznie – jury wciąż obradują). Ogródek Lema też uczcili.

Czemu Biblioteka Polskiej Piosenki mieści się tuż obok tramwajów, wuesek i drukarzy? – Bo tak.

Czy Vivaldi jest dla HIP-melomana dokładnie tym, czym Góralu… dla cepra? Powiedzmy.
Tito Manlio od biedy można nagiąć do przypadku rzadkiej wykonywalności i na festiwalu Opera Rara przedstawić. W Operze Krakowskiej*** dzieło zabrzmiało w wykonaniu solistów doborowych i Accademia Bizantina (ci celebryci HIP Kraków wielce umiłowali sobie… nie oni jedni zresztą, bo wieść niesie, że tu stare piosenki wyjątkowo dobrze rezonują). W wieczór czwartkowy początek był rewelacyjny, a potem jeszcze lepiej. Muzyczka wdzięczna i urozmaicona, dwie przerwy, podczas których nie tylko ploteczki i konkursy, ale też dziewczęta w szortach bacardi wmuszają a inne dziewczęta i chłopięta – czekoladki z manufaktury.

Nocą w operze wzmocnieni, udali się o poranku do Muzeum Lotnictwa Polskiego …I Astronautyki/Aeronautyki brzmiało nieźlej, ale się zgubiło po drodze, a obiekty tak czy owak hałasują wdzięcznie (dla głosicielki samolotu jako ósmego cudu świata)… nawet gdy z wymontowanymi silnikami stoją na bardzo dawnym lotnisku czyżyńskim, cesarsko-królewskiego… królewsko-europejskiego. Niektóre niszczeją, inne odnawiane, oliwione; szczęśliwcy nawet schowani w hangarze zabytkowym albo w gmachu nowym, za unijne pieniądze zbudowanym, nagrodami obsypanym. Co pięć lat wypada zajść i pean na cześć odśpiewać, a nie jak B – po raz pierwszy od tuż-po-studiach (a w czasach licealnych mieszkała za płotem, zresztą na ulicy o pilociej nazwie).
Za to Inżynier-Meloman zna piosnki lotnicze na pamięć i wyrywki – oglądanie silników, wraków oraz hangarów poszło więc jak z nut, zwłaszcza iż ponaddźwiękowe i inne milczały taktownie. (Albowiem w czasie pokoju muzy i gwiazdy dają się fotografować na tle bezsilnikowych odrzutowców. A wyjęte z kontekstu silniki gwiazdowe lepsze są od dowolnego sf.)

Gwiazda supernowa wśród krakowskich muzeów to, jak nawet Marsjanie wiedzą, Podziemia Rynku Najgłówniejszego. Hałasów ci wokół tego było i w tym jest dostatek. Miłośnicy muz wdzięcznie-dźwięcznych przyjęli je wszystkie, ubogacili się (jednocześnie ubożejąc o 17×2, ale we wtorek czyli dziś do wszystkich wspomnianych miejsc można za friko).

Pozostały rezonanse towarzyskie, rodzinne i osobiste ćwierćwiecza własnego, filharmonijne jubileuszu mistrza też ongiś mocno związanego z zespołem, kościelne – fraz przerwanych nagle a niespodziewanie (oraz czasów, gdy wspólnie trwały-wybrzmiewały tryumfalnie).

Stare lody płynnie przechodzą w nowe śniegi, nowe samoloty już oblatują swe przyszłe stanowiska muzealne.
________

Nb, ktoś musiał o tym napisać po kolei… ;D

_____________________________
*dojścia lecz nie pójścia – owo zdarzyło się rok wcześniej; niestetyż z zapasem czasu przyszedłszy, nikogo pod drzwiami nie zastawszy (ani za), B doszła do wniosku, że to nie tu (a oni się po prostu gremialnie i notorycznie spaźniali… później też, nawet nieco demoralizując nowicjuszy… aż Anglia z Monachiumem prostować na powrót musieli…
**nikt, kto chciał przejść z sukcesem pewien ooostry egzamin, nie mógł sobie pozwolić na mniej niż intymną znajomość Wśród impresorów krakowskich doby renesansu
***oper rar słuchano już w Słowackim (teatrze imienia), Filharmonii (czyli Kurii), znów na Placu Ducha…

Komentarzy 38 to “Stare piosenki i inne wdzięczne dźwięki”

  1. pak4 Says:

    Rezonanse wciąż rezonują… Tak to jest, jak się wejdzie na częstotliwość rezonansową… 😉

    Na marginesie — opery Vivaldiego są mniej ograne od oper Handla, którego też na Rarę rekomenduje rezonansowo Filip Berkowicz.

  2. basia Says:

    Tak, można przyjąć, iż opery Vivaldiego są w pewnych kręgach nieco mniej ograne, niż Pucciniego czy Bizeta… 😈 😀

  3. Tom Says:

    we wtorek czyli dziś do wszystkich wspomnianych miejsc można za friko

    Dla wielu polskich rodzin to ważna informacja praktyczna, a nie tylko żartobliwy „koncept” stylistyczny…

  4. basia Says:

    Wiem, że to praktycznie-ważna informacja, dlatego stosunkowo często takowe wplatam w teksty i opisy fotek. Tylko że we wtorki dzieci są w szkołach a dorośli w pracy. Darmowa niedziela była lepsza, lecz trynd jest jaki jest.

  5. basia Says:

    Nb, jeszcze bardziej „porusza” polska definicja ‚biletu rodzinnego’: nie więcej, niż 2+2 albo 1+3. W Niemczech pamiętam 2+5!!!

  6. mru Says:

    Podstawą całej muzyki, jak uważał Jan Sebastian Bach, jest „chwała Boża i rozrywka dla umysłu. Gdzie nie jest to przestrzegane, tam nie ma prawdziwej muzyki, tylko diabelskie wrzaski i zgiełk”. I niech ta złota myśl stanie się mottem dla dalszej twórczej aktywności Jubilata.

    w czasach „prześladowania chrześcijan” pisać takie rzeczy w programach instytucji państwowych? 😯

  7. basia Says:

    W przypadku Bacha (i Andrzeja ;)) obawiam się, iż nie da się uciec ani od Boga, ani od matematyki… 😈

  8. Joszko Says:

    Miłości
    do starej piosenki i motoru
    -często chadzają parami. 🙂

  9. Joszko Says:

    motorów

  10. basia Says:

    Jednak nadmienić należy, że warkot motoru to pieśń rozpaczy gdy akurat wypadnie, że na przejażdżkę zabiera się brat, nie ty… 😥

  11. nietoperek Says:

    wpis „888” – trzy motocyklowe ósemki?
    czy jakie inne akrobacje?
    O_O

    😀

  12. basia Says:

    Uhmmm 😎

    Nb, a widzi Nietoperek – wpis był gotowy (no, prawie ;)) już w niedzielę 😀

  13. pak4 Says:

    @nietoperek:
    Twierdzisz, że numer wpisu równa się godzinie pomnożonej przez wersję RSS? 😀 A to wszystko dla motorów i nutek?

  14. basia Says:

    nutki ósemki notuje się nieco inaczej… cheba zeby mi co umkło… 😀

    …a z trzech ósemek ładna triola… tyle, że jedna wiosny jeszcze nie czyni… 😥

  15. TesTeq Says:

    Inżynier-Meloman? Z licencjatem na zaśpiewanie?

  16. basia Says:

    …albo doktoratem – kto wie?… 😉

    (znaczy, o samolotach wie śpiewająco… :))

  17. owcarek podhalański Says:

    Inzynier-Meloman? Jednego znom – pon Jerzy Wasowski. Ale cy to mozliwe, coby to właśnie on z Basieckom po krakowskik muzeumak sie włócył? Kieby nie to, ze rzec działa sie w okolicak święta, kie dystans między zywymi a pomorłymi jest jakby kapecke mniejsy, pedziołbyk, ze to wyklucone… 😀

  18. basia Says:

    Znasz? A ja nie znałam… 😦 … tylko słyszałam, że był taki w tiwi… 😎 — Skoro miły, to na pewno się z(a) nami włóczył po nocnym, podziemnym i technicznym Krakowie… z księżycem w butonierce, obowiązkowo! 😀

  19. Asia Says:

    Ach, technika! 🙂

    http://www.dailymail.co.uk/news/article-2225504/Woman-finally-admit-really-CAN-T-park-AA-study-finds-change-driving-plans-avoid-parallel-parking–twice-rate-men.htm

    To ja, to ja! 😆

  20. basia Says:

    O, ja też, ja też! — Po mieście nie jeżdżę prawie wcale, jeśli już to potrafię się wcisnąć tyłem, tyło-bokiem… co trzeba, gdzie trzeba (autko małe)…
    …I tylko gdy przyjdzie do równoległego — jakoś najbardziej ten brak praktyki wychodzi… z raz czy dwa całkiem komicznie… 🙄 😀

  21. 18 karatów Says:

    Faceci parkują lepiej (albo mniej emocjonalnie) 😎

  22. basia Says:

    Cudne!… 😎

  23. 18 karatów Says:

    Problemy z parkowaniem? 😉

  24. basia Says:

    Hi, hi – mam lepsze! 😉

  25. TesTeq Says:

    Mój tył równie dobrze nadaje się do parkowania równoległego, jak i prostopadłego. W każdym parku.

  26. basia Says:

    😀

    Z parkowaniem gorzej (było) w tych dniach pod niektórymi cmentarzami. Przewidując to, na Rakowice poszłam pieszo. I wróciłam (właśnie).
    Więcej opowiem jutro (albo i nie) – spaaaaaać… 😉

    ******************************

    (3 listopada 2012)
    Już od rana z grubsza wyspana (chwal o duszo…) ;):

    Pierwszy (XI) był dniem bardzo wielu podświetleń nieba. Które kontemplowało się w biegu – jadąc do Domu o świcie a nawet przed (wszystkie możliwe kolory i wzory – konsekutywnie i/lub symultanicznie :)), przejeżdżając z cmentarza na cmentarz, stojąc na „naszym” podczas różańca za zmarłych*, objeżdżając z rodzeństwem ważne miejsca jeszcze raz, po zmierzchu.

    I oczywiście był to dzień licznych spotkań rodzinnych. Radosnych! Wujaszek to nawet potrafił na cmentarzu wymyślić i obwieścić (prawie kompletną) logistykę jakowegoś zjazdu rodzinnego. Bo on zawsze bardzo pilnuje korzeni, odnóg i gałęzi, upamiętnień… 🙂

    A wczoraj – piękne słońce od rana, znów msza, skąd szybko do oponiarzy (nawet tłok był… robiony częściowo przez różnych Blisko Spokrewnionych :)) a potem akcja indyk (nie czekała do niedzieli ani do świąt, bo po pierwsze primo poczeka ostatni a po drugie są poważne imperatywy czasowe. Dobrze ponad dwudziestokilowy – poległ więc w piątek drugiego listopada; trochę żal było osamotnionego kolegi – pożyje najdłużej z dziesięciu, ale…
    Do tego grzyby – koźlarze pod każdą brzózką! Ja wyruszyłam w podróż powrotną, bo musiałam; Rodzeństwo poszło w tym czasie na spacer do naszych młodników. A zwłaszcza brzozowego. W końcu właściciele też się mogą czasem nim zainteresować pod kątem grzybiarskim, nie tylko przygodni zbieracze. Choć i bliżej domu grzybów było tej jesieni w bród plus jeszcze trochę.

    Popracowawszy, ruszyłam nocą na Rakowice. Ruch pieszy o tej porze spory, lecz nie tak duży, jak czasem bywa za dnia (zwłaszcza gdy złote święta przypadną na weekend), groby, pomniki, drzewa podświetlone pięknie… dalaeeeki spacer i powrót też pieszo: chochoły pod Teatrem Słowackiego, Pijarska, zaułek Książąt Czartoryskich, Jana… wszędzie sporo obcokrajowców, Rosjanie podziwiają Rynek i rzeźbę Mitoraja bajnajt (na Rakowicach też słyszałam parę razy rosyjski… obok angielskiego, włoskiego, niemieckiego), ongisiejsze bryczki, teraz rozrośnięte do monstrualnych karoc, wszystkie z podniesionymi ‚budami’… i księżyc jarzy – tuż po pełni… pięęęknie…

    A teraz kolejny wschód słońca jak z bajki. Z naszej przeźroczowej bajki o Lechu, Czechu i Rusie: „Ptak zakwilił, świt naraz zbudził całą dąbrowę; mkną po niebie obłoki jak owieczki różowe…” 🙂
    _______
    *taki zwyczaj, nie wiem, na ile szeroki, lecz u nas odwieczny: wczesnopopołudniowa msza z nieszporami za zmarłych, procesja na cmentarz gdzie różaniec (perypatetyczny dla mniejszej już grupki, dla reszty stacjonarny – odprawiany ‚od’ „swoich” grobów), przeplatany odczytywaniem wypominków — w tym czasie na cmentarzu stara się być każdy, kto tylko może… głównym wyzwaniem jest zazwyczaj aura a zwłaszcza celsjusze (ale miejscowi odprawiają takie procesje codziennie aż do ósmego… w śniegu, deszczu, wietrze, jak wypadnie – więc jeden raz można się jakoś zmobilizować, nawet jeśli „wyglądać” też trzeba lepiej, niż wyprawca syberyjski… jedna z ważniejszych rewii mody się odbywa… przy okazji :))

  27. mru Says:

    ładnie pięknie, tyle, że jak taka zmęczona spacerem na Rakowice, to następny wpis będzie koło Wielkanocy. 😦

    😛

  28. TesTeq Says:

    Jerzy Janowicz Superstar!

    Dlaczego? Bo jego rodziców było na to stać. To nie jest sukces Państwa Polskiego – to sukces Państwa Janowiczów.

  29. mru Says:

    tak? już sukces? 😮
    bo mi coś w uszach mruczało, że jest dopiero dostany do finału.. 🙄

    😛

  30. basia Says:

    Mru, umówmy się, że sukces już jest… a gdyby SzPan bardzo mruczał, to niech będzie, że na razie sukcesiątko 😛 😉

    TesTequ, …tak, jak wejście na arenę sióstr Williams było sukcesem bardziej papci i mamci W., niż Państwa Amerykańskiego… 🙂

    (Zerkam na gazeta.pl — a tam znów „z pulą nagród” i punkciki do rankingu… jak ponad 4 lata temu o AR! By sobie poczytać szybko o asach serwisowych, sile serwów, drop-shotach, kondycji w trakcie meczy i pod koniec — trzeba się udać pod wraże BBC albo jeszcze gorszy Daily Mail… :roll:)

  31. TesTeq Says:

    Pochwalę się: Parę ładnych lat temu mój syn zmierzył się raz w klubowych rozgrywkach drużynowych (w deblu) z JJ (Jerzym Janowiczem). Żeby próbować odebrać jego bombowe serwisy musiał stać pod tylną siatką kortu…

  32. basia Says:

    Fajnie mieć takie spotkanie w sportowym życiorysie! 🙂

    Media piszą głównie o sile serwisu JJ, też o jego wzroście i ruchliwości-kombinacyjności niezwykłej dla tak wysokich.

    A Brytyjczycy mają szczególny powód do obserwowania wschodzącego gwiazdora — wyeliminował ‚im’ był mistrza olimpijskiego i zwycięzcę US Open…
    http://www.dailymail.co.uk/sport/tennis/article-2226320/Andy-Murray-loses-Jerzy-Janowicz-Paris-Masters.html

    http://www.dailymail.co.uk/sport/tennis/article-2227403/Paris-Masters-Jerzy-Janowicz-beats-Gilles-Simon-reach-final.html

    http://www.bbc.co.uk/sport/0/tennis/20194365 …i tak dalej…

    Super sprawa! Męski tenis to naprawdę sport serio… 😉

  33. pak4 Says:

    @Basia 3.11, 7:01, nawias:
    Bo, żeby o tym pisać, to się trzeba znać 😦

    @Basia, dziś:
    Nie tylko Brytyjczycy… Zasadniczo, takie osiągnięcie dla kogoś z drugiej setki rankingu musiało poruszyć wszystkich fanów tenisa…

  34. basia Says:

    Uhmmm 🙂

    Nb – dla nietelewizyjnych: http://fasttv.coolpage.biz/fasttv5.php 🙂

  35. nietoperek Says:

    bravo DżejDżej!

  36. basia Says:

    Wielkie brawa!
    I równie wielkie – dla triumfatora!

    🙂 🙂

    Nb, w Paryżu Tryumfy król…ów dwóch 🙂 a za Kanałem (dokąd przenoszą się teraz niektórzy tenisiści) – biało… O_O
    http://www.dailymail.co.uk/news/article-2227640/UK-Weather-Snow-hits-southern-England-heavy-rain-sparks-flood-warnings-country.html

  37. TesTeq Says:

    basia mówi: A Brytyjczycy mają szczególny powód do obserwowania wschodzącego gwiazdora – wyeliminował ‚im’ był mistrza olimpijskiego i zwycięzcę US Open…

    Na szczęście pogonił też kota Francuzowi, więc zapewne Brytyjczycy (a szczególnie Szkoci – nie wiadomo jak długo jeszcze w Zjednoczonym Królestwie) odpuszczą mu tę zniewagę.

  38. basia Says:

    Oczywiście, oni takie rzeczy odpuszczają – kochają sport jako taki a wielu też uważa, że status quo na szczycie męskiego tenisa jest ‚zabetonowany’ już zbyt długo… wyglądają godnego ‚challengera’…

Dodaj komentarz