Wpis gościnny. Autor: Pak4
Europeum. Pierwsze piętro. Madonna z Dzieciątkiem, Ille de France, około 1350 roku — czytam. A powyżej kamienna rzeźba, tchnąca ponadczasowym spokojem, pięknem i urodą.
A moje myśli biegną do nie tak dawnej lektury „Odległego lustra” Barbary Tuchmann. Opisuje ona wiek XIV, jako wiek klęsk i nieszczęść. Z polskiej perspektywy to tak nie wygląda, bo u nas Kazimierz Wielki zastaje Polskę drewnianą a zostawia murowaną. Ale gdyby wytknąć nos trochę dalej, choćby do Ille de France…
To był przeklęty okres dla zachodu Europy. Niewyobrażalnie przeklęty. Jeśli myślimy, że XX wiek z totalitaryzmami, wojnami światowymi, czy epidemią hiszpanki był zły, to nawet nie zbliżamy się wyobraźnią do klęsk tego okresu. Pogorszenie się klimatu sprzyjało dżumie, która właśnie do Europy dotarła. Jeśli dżuma ustępowała, to wracała wojna (stuletnia). Pieniądze… — mówiąc ekonomicznie: zmniejszenie bazy podatkowej rządzący próbowali rekompensować wzrostem podatków*. To zaś, wraz z nieurodzajem, prowadziło do chłopskich powstań**. Krwawo tłumionych. Królowie, o ile byli na siłach, próbowali wysyłać armie gdzieś dalej, byle się żywiła obcymi. Ale zawsze mogli się znaleźć w niewoli, albo popaść w szaleństwo; zaś królewscy wujowie, czy bracia intrygowali wtedy przeciwko sobie, zamiast dbać o kraj.
Ta Madonna z Dzieciątkiem nie pochodzi z czasów pokoju, dobrobytu, rozwoju kultury, ale z czasów wszechstronnej klęski, niszczącej państwo, kulturę, a wreszcie życie. Czego zupełnie nie widać w jej twarzy.
—-
*) Choć to akurat jest dyskusyjne – niektórzy twierdzą, że przeciwnie. Skoro było mniej ludzi, to dla rządzących byli oni tym cenniejsi.
**) Pytanie, na ile ściśle to 1350 traktować. Jeśli ściśle, to już mamy morderczą dżumę, która przerywa pierwszą fazę wojny stuletniej, ale jeszcze nie mamy żakerii, a i owoce w upadku obyczajów, kultury i nauki, nie zdążyły jeszcze dojrzeć.
[19.1.2020: MNK, Europeum.]
23 stycznia 2020 o 6:24 am
Jeszcze trochę ilustracji z Europeum.
W pierwszej wersji chciałem napisać o tym popiersiu i potędze umowności. Bo gdyby rzeczywiście, to pan Potocki wyglądałby jak mój były proboszcz, co to przed ołtarz wchodzi brzuch, brzuch, brzuch, a za nim dopiero tupta proboszcz.
To też tu mają:
Breughel z kazaniem św. Jana Chrzciciela. Najpierw mi się coś zlało,że kuszenie św. Jana Chrzciciela. Ale jak kuszenie to św. Antoniego, choć kto wie… może pokusa populizmu u charyzmatyków jest powszechna?
23 stycznia 2020 o 6:45 am
Św. Anna Samotrzecia, Bonfanti, XV w. Jakoś XV w. i Włochy to mniej temat „klęski”, przynajmniej papieża mieli znowu na własność.
Paolo Veneziano, XIV w. Ale akurat Wenecja, poza dżumą, nie ma chyba tyle do narzekania. Nie wiem. Jeszcze nie czytałem…
Święta Holenderska, przerp… Niderlandzka:
23 stycznia 2020 o 6:47 am
Miasteczko, czy wioska u Breughla „Aksamitnego”:
Kobieta z dzieckiem, koniec XIX wieku — chyba akurat jedyną klęską była ekspresja w modzie:
23 stycznia 2020 o 6:48 am
Dla spragnionych zimy:
I jedna z fascynacji, to taka trójwymiarowość w portrecie Anny Austriaczki:
23 stycznia 2020 o 6:53 am
„Spokój, piękno, uroda”… ❗
Dodam jeszcze – proporcje. One oczywiście współkreują spokój. Ale powiedzmy oddzielnie:
Piękne dzięki za dający-do-myślenia wpis i za ewokatywne ilustracje! 🙂 🙂 🙂
23 stycznia 2020 o 6:56 am
Z okazji 143 rocznicy urodzin Leśmiana internet przypomina, bo internet nie zapomina:
Julian Tuwim
Jak Bolesław Leśmian napisałby wierszyk
„Wlazł kotek na płotek”
Na płot, co własnym swoim płoctwem przerażony,
Wyziorne szczerzy dziury w sen o niedopłocie,
Kot, kocurzak miauczurny, wlazł w psocie-łaskocie
I podwójnym niekotem ściga cień zielony.
A ty płotem, kociugo, chwiej,
A ty kotem, płociugo, hej!
Bezślepia, których nie ma, mrużąc w nieistowia
Wikłające się w plątwie śpiewnego mruczywa,
Dziewczynę-rozbiodrzynę pod pierzynę wzywa
Na bezdosyt całunków i mękę ustowia.
A ty płotem, kociugo, chwiej,
A ty kotem, płociugo, hej!
(1931)
23 stycznia 2020 o 7:05 am
Cudne!
Znam, a uśmiecham się ilekroć widzę!
Choć…
Leśmiana zawsze ceniłam ze 3 (trzy) ligi ponad Tuwimem… ❗
23 stycznia 2020 o 8:44 am
Ludzie jojczą, fakt.
Ale skąd mają mieć porównanie? Żyją jedno życie, mają doświadczenia tylko z tego, co mają.
Obyśmy byli zadowoleni w nowym roku. Zawsze może być gorzej, ZAWSZE!
23 stycznia 2020 o 9:01 am
@Hamak:
Mi nie chodzi o porównanie. Aż taki mądry nie byłem 🙂 Szło mi tylko o to, że akurat złożyły mi sie informacje o tle historycznym (w tym społeczno-ekonomiczno-epidemicznym) epoki z dziełem. Zwykle dzieła w muzeum się ogląda jako samoistne byty, które nie mają jakiegoś punktu, z którego się wywodzą, który by na nie rzutował. A jeśli już się myśli, to raczej ze współczesnymi schematami, czyli na odbiór francuskiej Madonny bardziej wpływa Macron niż Jan II.
Zresztą Tuchmann pisała o tym „Odległym zwierciadle”, jako o katastrofalnej epoce, w której możemy zobaczyć odbicie współczesności — wojen światowych i zimnej wojny.
Ale przecież pisała zanim zaczęto odczuwać jakoś bardziej skutki globalnego ocieplenia, pisała też w czasach bez wielkich epidemii i ze wzrostem demograficznym i ekonomicznym, o naukowym nie wspominając.
Czy szło jej o to, że nie da się przełamanać pewnych schematów myślowych? Że żadne fakty ludzi nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne? Bo taki wątek tam narasta — wiek XIV miał wiele atutów by przełamać fatalną passę, ale ludzie myślili „czternastowiecznie”, więc nie potrafili niczego zmienić.
To mogłaby być jakaś ponadczasowa mądrość, ale po pierwsze, mała, po drugie, bardzo trudno z niej wyciągnąć wnioski.
23 stycznia 2020 o 9:18 am
Nie byłżem jeszcze w tym całym Europeum. Mówicie, że trzeba?
23 stycznia 2020 o 9:44 am
Dyrdymalisto,
bardzo warto.
Paku4, Basiu, bardzo dziękuję.
Wszyscy,
najlepsze pozdrowienia noworoczne.
23 stycznia 2020 o 10:06 am
Na pewno dostali bardzo wartościową dopłatę z Brukselki 😛
23 stycznia 2020 o 10:57 am
Piękne eksponaty!
Ludzie w dawnych epokach nie wiedzieli tak dużo o klęskach innych. Wystarczyła mała odległość jako „izolacja”.
Teraz zaś mamy mass-media…
23 stycznia 2020 o 11:41 am
@Ja:
Nie napisałem tego w tekście, bo nie wynotowałem, a nie chcę robić za Leppera i podawać liczb z sufitu — ale spisy obywateli mówiły o tym, że w miastach populacja spadła o dobre kilkadziesiąt procent. Coś koło 80%, o ile pamiętam. Dla porównania — Warszawa w czasie II wojny, ze zniszczeniami, powstaniami straciła nieco ponad 60%. Takiej klęski ludnościowej nie da się nie widzieć, ze względu na brak mass mediów.
Natomiast co innego jest prawdą — że ludzie, generalnie, mają swój spokój, czy swój niepokój, trochę niezależnie od dziejowych szczęść i nieszczęść. Że to bardziej kwestia chemii mózgu niż okoliczności zewnętrznych. Że owszem, wojna, zaraza, śmierć wpychają w smutek i tragizm, ale na krótko. Życie toczy się dalej, niezależnie od nich. Może dzięki temu takie dzieła da się tworzyć nawet w niesprzyjających czasach.
23 stycznia 2020 o 12:16 pm
Pak4,
jamam przekonanie, że pojedynczy artysta mógł odpłynąć w swoją pasję, zatopić się w pracy twórczej. Natomiast na tłumy działa panika zarazy, pożogi i podobnych rzeczy. Niepokój, bunt, „owczy pęd”…. 😉
Ponadto zgadzam się z Ja, że ludzie w swojej masie mieszkający na ziemiach polskich mogli nie wiedzieć, co się dzieje we Francji, ba, w trzeciej wiosce. Jakis kupiec mógł być świadom, pochodzaj, szpieg, zausznik władcy, ale nie tłum.
Co nie znaczy, że oni byli przekonani, że żyje się im lepiej. Popatrz na naszych współczesnych, ile bzzdetów dali sobie wciskać, źe w Polsce źle, gdy tak de fakto mamy najspokojniejsze czasy od stuleci. naprawdę prosperujemy, i biedni i bogatsi.
Pozdrawiam z życzeniami noworocznego zadowolenia. Dzień tu słoneczny, chce się żyć. 🙂
23 stycznia 2020 o 12:47 pm
@Jarząbek:
Ludzie w Polsce, oczywiście, niewiele o tym słyszeli.
Artysta… Jest jeszcze coś takiego jak konwencja. Lata temu byłem na wystawie o Matkach Boskich. A raczej o tym, jak to używano kilku szablonów do obrazów (właśnie XIV-XV wiek, tereny Flandrii). Jak się miało te Madonny obok siebie, to to był widać — to był ten sam rysunek, tylko farby były inaczej położone. Trochę jak kolorowanka dla dzieci.
W rzeźbie tak łatwo nie było, ale też mnie kiedyś naszło, że Św. Jana (Ewangelistę) da się rozpoznać z twarzy, choć żaden rzeźbiarz go osobiście nie widział. Madonna też była typem, a nie konkretnym portretem i raczej nie wyrazicielką osobistych przeżyć artysty. To się niby wie, ale jednak oczekuje się, że artysta miał coś do powiedzenia.
23 stycznia 2020 o 1:55 pm
A czy nie uważasz, że to jest prawo odwieczne wszelkiej wytwórczości – są artyści, geniusze, którzy wydeptują nowe ścieżki, a jak chwyci, to znajdą się naśladowcy, i zrobi się z tego „konwencja”? 🙂
23 stycznia 2020 o 2:01 pm
Jarząbku, błądzisz nazewniczo! 😉
Nie mówi się geniusz, artysta, tylko trendsetter, influencer (znaczy – wiecznie zagrypiony), i dział kreacji (!) w korpo. 😀
23 stycznia 2020 o 3:10 pm
@Jarząbek jestem:
Ja bardziej uważam, że są epoki, które nakazują oryginalność i takie, którym wszystko jedno.
Platon w którymś dialogu opisuje zdumienie Sokratesa, że czasami rzeźba jest cenniejsza, nawet jeśli wyobraża mniej znaczącego boga. Bo Platon, jak rozumiem, postrzega rzeźbę jak towar na półce w supermarkecie. Produkt spełnia normy (wielkość i typ boga) i jest OK. Tymczasem niektórzy dostrzegali w rzeźbach artyzm. Już wtedy.
Oryginalność zaczął cenić XIX wiek. I pojawił się ideał oryginalnego, nowatorskiego, ale niekoniecznie rozumianego artysty.
23 stycznia 2020 o 3:27 pm
Jarzabek, prosze nie kpic z owcow!
Nawet z baranow nie wolno kpic!!
23 stycznia 2020 o 3:33 pm
z czarnych baranow mozesz
23 stycznia 2020 o 3:40 pm
Piękno sztuki sakralnej wynika z zasady „Ad Majorem Dei Gloriam”! – Duch kieruje ręką i piórem i wychodzi dzieło doskonałe.
Tymczasem w tym miejscu niektórzy użwają klawiatury i palców by wytworzyć jakieś coś? Szpileczki, aluzyjeczki?
Po co? Piszmy normalnie zrozumiale i po Bożemu! Jeśli można?
23 stycznia 2020 o 3:46 pm
Noż wybacz jankesie!Nawet głupio coś wpisać tuż pod Twoim wyskokiem!
Autorzy, pięknie dokumentujecie, pięknie żyjecie,gratuluję!:-) 🙂
23 stycznia 2020 o 6:05 pm
Niezbyt Cię rozumiem, Jankoro. Jak to i dlaczego „głupio pisać” pod własnym zdaniem Yankee? Ma do niego prawo, tak jak ja i Ty do naszych opini!
23 stycznia 2020 o 8:28 pm
@Yankee:
Ileż ja widziałem religijnego kiczu… Może nawet więcej niż jakiegokolwiek innego. Zadufanie w wielkości podejmowanego tematu, to jeden z najgorszych diabłów, jakie szepczą do uszu artystom.
24 stycznia 2020 o 7:21 am
Taaakkk… temat religijny jako sztampa, kicz… „ty mnie nie maluj na kolanach, ty mnie maluj dobrze”… A co znaczy „dobrze” zależy tak bardzo od epoki… I my w tym wszystkim, patrzący na dzieje sztuki „przeglądowo”, oczekujący (czegoś od Cimabuego, czegoś innego od Giotta (ten ostatni zmarł „prawie” w połowie XIV wieku 😉 ))… zdumiewający się iżeśmy się dali zaskoczyć a to nowatorstwem w epoce konwencjonalnego cyzelowania (takie żeśmy sobie palimpsesty jakości nałożyli na przeszłość, i tego się trzymamy… tego naszego wartościowania… drabinek i hierarchii)… a to doskonałością klasyczną w dionizyjsko-rozwichrzonych czasach… A czasy czujemy-rozumiemy – nawet ci najbardziej oczytani, zakorzenieni w przeszłych epokach – po naszemu, współcześnie, manifestowo-manifestacyjnie, trendsetersko-influencersko…
Hamaku, Paku4, Dyrdymalisto, Sympatyczna Melołumen, Owczy Pędzie, Ja, Jarząbku, Asiu, Czarny, Yankee, Jankoro, Mela Woman, piękne Wam dzięki za bardzo ciekawą, wielowątkową rozmowę!!!!!!!!!!!
😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀
24 stycznia 2020 o 7:59 am
Nie na kolanach, ale dobrze?
A czy my (odbiorcy) patrzymy dobrze, czytamy dobrze, ziemię rozkopujemy dobrze, myślimy dobrze, czujemy? 🙂
24 stycznia 2020 o 8:14 am
Niech i ja, „rzutem na taśmę” pozdrowię noworocznie, i podziękuję Wam wszystkim za ciekawe wpisy, wymianę myśli i spokój, bycie po optymistycznej stronie w niełatwych czasach (ale były znacznie gorsze, zgadza się!). 🙂
24 stycznia 2020 o 8:53 am
@RAFInowany:
Też mam wątliwości, ale…
… koleżeństwo mi kiedyś pokazało fragment talent show, który wzbudził duże dyskusje. Do studia przyszedł chłopak i wybrał patriotyczną piosenkę Rosiewicza. Po „wykonie” jurorka programu powiedziała coś w stylu: „Ojej… a czy musiałeś wybrać taką straszną i smutną piosenkę…” Chłopak odpadł przy buczeniu części sali.
Tu kończą się fakty, dalej są poglądy i interpretacje.
Kolega, jak i większość głosów w internecie brzmiała: „wynarodowione elity zgnoiły chłopaka za patiotyzm! jak śmiały”.
A ja, może niezupełnie ze słowami jurorki (ale też ile czasu miała na dobranie słów?), ale zgadzałem się, że źle wybrał utwór. Bo nie śpiewał a (IMHO) wył. I jego patriotyzm miał tu decydujące znaczenie.
Bo wyglądało to tak, że on nie potrafi piosenki interpretować. Że wkłada maksimum ekspresji, jak ją tylko potrafił wyrazić (a potrafił głośnością) w każde śpiewane słowo. Bo uważa je za ważne. Za patriotyczne. No przykro mi, ale musieli go wyrzucić…
A gdyby wybrał coś, w co był mniej zaangażowany? Głos jakiś miał. Pewność śpiewania też. Czy operowania — nie pokazał. A wtedy miałby dystans, może potrafiłby spojrzeć na siebie i swoje śpiewanie „z zewnątrz”, krytycznie, popracować nad interpretacją.
Rosen gdzieś pisze, że żeby być dobrym pianistą, szerzej — muzykiem — nie można się dać ponieść emocjom. Że tu i teraz czuję tę muzykę i przemawia przeze mnie Bach, Beehoven i Chopin razem wzięci. Że muzyk musi wiedzieć jak własna gra przekłada się na efekt, przemyśleć jakiego efektu się chce, a potem to zrobić na scenie, nawet gdy zamiast myśli „jaką piękną muzykę gram”, pojawia się myśl „a czy wyłączyłem żelazko?”.
Myślę, że emocji religijnych dotyczy to tak samo.
25 stycznia 2020 o 7:45 am
Paku 😀 …Emocji historycznych, niedouczeniowych, kamrackich, (quasi)-stowarzyszeniowych, i jeszcze paru (dopowiada pytia (niedelficka))… 🙄
Ze-Torze 😀 piękne dzięki Tobie i Wszystkim wciąż ślącym okołonoworoczne dobre energie! 🙂 🙂 🙂
— Wzajemnościości!!! 😀 😀 😀 I trzymajmy się, bo ponuraka znacznie łatwiej złamać. A na wywołanie truposzowskiej deprechy w obozie przeciwnym (konkurencyjnym) są (od dawna) całe socjotechniki — kompletne, doskonałe, szczegółowo dopracowane… i wydoskonalone do perfekcji w czasach internetu!!!
RAFInowany 😀 jak my-odbiorcy patrzymy na przeszłość. Myślę, że w stylu „aktualność bólu ojca po stracie córki zawarta w „Trenach” Kochanowskiego” 🙄 …Oj, jakże trudno przestawić ludziom (nawet młodym i bystrym) wajchę w główeńkach — wyłączyć „aktualność”, włączyć swoistość epoki: tamto myślenie, tamto odczuwanie, realia, konteksty, przesądy, owcze pędy… TAMTE…
25 stycznia 2020 o 7:53 am
🙂 🙂 🙂
25 stycznia 2020 o 8:31 am
PS.
„Zachęcony” lekturą Szczerka sobie zafundowałem rano nemzeti rock do przeglądania internetu… Straszne to jest — jeszcze w miarę znośna Hungarica:
A tu chorwacki odpowiednik: Thompson i Lijepa li si:
25 stycznia 2020 o 8:33 am
Że Polacy lubią słuchać, jak obcokrajowcy śpiewają po polsku, to Armia Siedmiogrodzka:
25 stycznia 2020 o 8:35 am
PS.
Dlaczego można kochać swój kraj konno, lub motorowo, ale nie na rowerze? Zwalczają jakiś spisek cyklistów, czy co? 😀
26 stycznia 2020 o 12:23 am
Taki koronawirus, jeśli przecyto ten wpis, to dostonie kompleksów, bo uwidzi, ze… drzewiej to były zarazy! 🙂
26 stycznia 2020 o 7:46 am
I o to chodzi.
Tylko ci…. żeby zaraza nie usłyszała, że teraz to inna konkurencja, bo kiedyś to był maraton i zaraza przez dekady chodziła, nawiedzała i zabijała; a teraz to jest sprint: jak szybko wirus przejdzie z Chin do Europy, czy innego USA.
26 stycznia 2020 o 8:05 am
A bo wszyscy to by tylko jedną plagę lansowali… 🙄
— A ta bidulka?
:
https://www.theguardian.com/world/2020/jan/26/kenya-suffers-worst-locust-infestation-in-70-years-as-millions-of-insects-swarm-farmland
27 stycznia 2020 o 8:09 am
Wszyscy pojechali na ferie?
27 stycznia 2020 o 11:40 am
@Ze-Tor:
ja nie.
@wszyscy:
widzieliście mecze Igi Świątek?
pięknie się rozwija kolejna gwiazda polskiego tenisa! (można już chyba zaryzykować?…).
27 stycznia 2020 o 12:09 pm
Nie wyjechałam, nie śledzę tenisa, na nic nie mam czasu… 😦
28 stycznia 2020 o 7:47 am
W prawdzie ich nie śledzę, ale.. chyba pojechali?;)
Asia nie przejmuj się,wszyscy to mają że czasu nie mają..:)
28 stycznia 2020 o 9:01 am
Urlop od internetu. Nie od pracy, czy Krakowa 😉
28 stycznia 2020 o 9:22 am
tez bym chcial urlop od internetu = wyszlo by totalne nicnierobienie;D)))
29 stycznia 2020 o 7:08 am
Wszyscy 😉 😀 , feriować można różnie, mecze IŚ będziemy oglądać w szerszym wymiarze od finałów szlema wzwyż; teraz co najwyżej jakieś efektowne zagranie… Ale śledzimy, śledzimy – niechże się rozwija dziecina (dla jej własnego dobra, nie mówiąc o dumie ojczyzny umiłowanej… ) 🙄 😎 ❗
Ze-Torze, Paku, Owczarku, Pro-fanie, Asiu, Śladowy, Gradusie — 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀