A little Learning is a dang’rous Thing;
Drink deep, or taste not the Pierian Spring:
There shallow Draughts intoxicate the Brain,
And drinking largely sobers us again.
(Alexander Pope, An Essay on Criticism)
A little Learning is a dang’rous Thing;
Drink deep, or taste not the Pierian Spring:
There shallow Draughts intoxicate the Brain,
And drinking largely sobers us again.
(Alexander Pope, An Essay on Criticism)
6 grudnia 2007 o 10:17 am
Niebezpieczną rzeczą jest próba odgadnięcia
Co Poeta miał na myśli
przy znajomości angielskiego na poziomie pre-intermediate 😕
6 grudnia 2007 o 10:55 am
Mniej poetycko można rzec:
Zachlej się albo nie mocz gęby wódą
Wtedy bezpiecznyś niby krasnoludek
Bo kto wypije ino z gwinta kapkę
Tego myślenie wnet wpadnie w pułapkę
6 grudnia 2007 o 11:36 am
Foma, jest Pan wielki!!! 😀
(Co prawda już tak kiedyś jednemu wirtualnemu Panu powiedziałam (i to z tego Towarzystwa)… więc autoplagiat jakby 😕 ale jak tu nie stwierdzić wielkości tak kongenialnego tłumaczenia?! 😎 )
Ja miałam na myśli, by wyszukać w sieci jakieś tłumaczenie kanoniczne. Ale najpierw mnie inne wirtualia zdystrakcjonowały, potem nie mogłam znaleźć a potem obowiązki* mnie wezwały godzinę wcześniej, niż przewidywał plan. Przepraszam. Btw: potocznie często kursuje ten urywek w postaci: ‚little knowledge is a dang’rous thing’…
[*nb: dramatyczne obowiązki – towarzyszenie studentce do szpitala – wyobrażają sobie Państwo zawał w wieku 26 lat?… – na szczęście już wszystko pod kontrolą… tylko dalej pada, wieje a ciśnienie zabójczo niskie… o, znów jakaś ‚erka’ przejechała na sygnale… 😦 ]
6 grudnia 2007 o 11:45 am
Wczoraj, w innym miejscu, usłyszałem, że jestem boski 😀 a wielki może być tylko jeden? co to ja, gorszy? 😛
I proszę mnie nie tytułować „Panem”, peszy mnie to… 😳 do tego duże „F”… 😥
6 grudnia 2007 o 11:52 am
Duże ‚F’ bo początek zdania. ‚Pan’ jako środek stylistyczny (zdanie ma swój szyk i rytm… poza tym ten autoplagiat/autocytat 😎 )
Że ‚boski’ też mogę potwierdzić – a co tam! – w pewnych Kręgach (‚K’ znów zamierzone) Christmas trwa przez cały rok… a na pewno w Mikołaja. Pozdrowienia dla Juniora 🙂 🙂 🙂
6 grudnia 2007 o 12:11 pm
Widzę, że dziś konie kują, zatem ja swojej nóżki nie podstawiam. Przekażę tylko serdeczności dla Mikołaja Fomicza i poczekam w zachwycie na kolejne dzieło mistrza fomy. A oto inspiracja:
A little learning is a dangerous thing but a lot of ignorance is just as bad.
🙂
6 grudnia 2007 o 12:29 pm
Proszę! A ja miałam w planie na najbliższe tygodnie coś o ‚blessed ignorance’… Ale co się odwlecze to nie uciecze… pomyślę jeszcze, zmądrzeję… 😉
6 grudnia 2007 o 12:34 pm
zeen, a co to ja? tłumacz? ctrl+c, ctrl+v, alt+f+enter ?
Gdy cię zastanie poznania huśtawka
że raz wiesz troszkę, to znów nie wiesz wcale
nie spiesz do tiwi, bo w głowie zakalec
i podczas wywiadu dopadnie cię czkawka
6 grudnia 2007 o 12:42 pm
Skróty do: przynieś, wynieś, pozamiataj jednak się przydały 🙂 🙂 🙂
To się nazywa szybko i sprawnie wykonana robota.
Brawo 🙂
6 grudnia 2007 o 2:45 pm
to wcale nie sa mili Panstwo zarty:
wieszcz na Judahu skale siedzac wsparty
w ramionach glowe bezradnie zatopil
czy ignorancja, czy sie wodka opil?…
6 grudnia 2007 o 3:05 pm
Pewien Tom co wciąż lata do Yale
‚Krzty talentu’ – rzekł – ‚nie mam ja wcale’.
Na odwagę mu dali
Spirytusu i malin
Odtąd będzie rymował wspaniale.
🙂
6 grudnia 2007 o 3:09 pm
Słowniczek trudniejszych metaforów:
spirytus i maliny to T&M (Tata z Mamą) – niegdyś drugi najbardziej kultowy napój w Owczarkowej Budzie (Smadny Mnich nie ma konkurencji).
Sposób przyrządzenia:
50% objętości spirytusu
50% objetości prawdziwego soku malinowego
czas (albo brak czasu)
Leczy choroby cielesne i duszne…
🙂
6 grudnia 2007 o 3:12 pm
basiu? odczarowanaś?
6 grudnia 2007 o 3:35 pm
Z analizy rymów basi wychodzi, że Tom trudni się ślusarstwem….
6 grudnia 2007 o 3:43 pm
Na chwilkę, na chwilkę, foma
Dziś jest rocznica mojej ‚aktywnej’ przygody z blogami (czyli pierwszego komentarza u Owczarka P), więc – gdy zobaczyłam poezyję Toma – postanowiłam zaszaleć 😛
[Ale, jako że nie muszę już trzymać konwencji przedwczorajsego wpisu, powiem, że coś mi się przecie ‚wiązanego’ w blogach zdarzało:
-reportaż cepersko-gwarowy (z wtrętami w czeszczynie/slovenczynie) z wyprawy na biegówkach na Turbacz (dokładnie w dniu Urodzin Owczarka), po którym miłośnicy czystości gwary ścigali mnie emailami jako szacunku_dla_gwar_niemającą, a prawdopodobnie… alter ego Twórcy przesławnego czworonoga 😯 :
-albo dzieło w tandemie z Internautą o nicku Motylek:
…coś tam jeszcze, ale nie pomnę teraz co, gdzie i kiedy]
🙂
6 grudnia 2007 o 3:44 pm
Precyzyjna mechanika myślenia, zeenie! 🙂
6 grudnia 2007 o 3:50 pm
Potwierdzam – jestem reprezentantem Yale na Europe 😉
6 grudnia 2007 o 4:29 pm
😎
6 grudnia 2007 o 4:41 pm
Pan na wielu zamkach 🙂
6 grudnia 2007 o 5:04 pm
a mowia, ze myslenie ma przyszlosc….
Chyba w poradni AA.
6 grudnia 2007 o 7:01 pm
Ja, gdy tęskno mi (Panie) do beztęsknoty i do bezmyślenia – pocieszam się, że potrafię sobie pofolgować bez pomocy katalizatorów, które z czasem doprowadzają do w/w poradni.
(Krakowska) oszczędność pewnikiem…
9 grudnia 2007 o 9:58 am
O, Tom składa słowa do rymu! 😯
9 grudnia 2007 o 11:43 am
Może Ty też spróbujesz, Mru? 🙂