Nie wyobraża sobie…

pisze Mru, jak twierdzi górno(nie)lotnie.

Sarkaści różnych maści (zwłaszcza spod barw Union Jack) odpowiadają wówczas w stylu: o, to jest wyłącznie problem twój i twej imaginacji!.
Co nie przeszkadza im samym sobie czegoś nie wyobrazić już w następnej minucie.

Taka np. B z uśmiechem politowania słucha eksklamacji niewyobrażeń typu: samochodem bez klimy do Włoch bądź Chorwacji, żyć bez komórki, tiwi czy wstać o trzeciej am nie musząc.
Ale pamięta, że niedawno nie mieściło jej się w głowie 5,000 maszerujących dzielnie-dziennie do Morskiego Oka – gdzie w ostatni długi weekend zmieścić się musiało ponad 13,000! (Po całych Tatrach Słowackich – cztery razy większych od części polskiej – sapało wówczas ok. 17,000 sztuk homo).

A jak się już coś z trudem zmieści, wówczas wiadomo – rozepcha. Gdy ścianki żołądka – to tylko grzech i dramat (krew z mózgu odpływa i imaginacyja tym gorzej pracuje)… Lecz gdyby wepchać takie np. Morskie Oko w Kamienistą, Raczkową czy Jamnicką… o pięknym poranku weekendowym w szczycie sezonu, ponoć rekordowego po polskiej stronie? I nie, niekoniecznie o trzeciej rano – szósta trzydzieści w zupełności wystarczy ;/ —
…Idąc codziennie kilka godzin w zupełnej samotności – człowiek najpierw się napawa niewyobrażalnym, lecz rychło potem przyzywa choćby jednego spośród tych trzynastu tysięcy (chciałby cześć powiedzieć po słowacku, włosku, angliczańsku, rodzimemu)…

Nie wyobrażają sobie, że chciałby? – Pewnie słusznie ;]

Lecz jeśli myślą, że zakomunikuje teraz El Kondorowi, iż nie wyobraża sobie już tak zupełnie iścia w Tatry od Zakopca, Kościeliska, Bukowiny – również się rozczarują.

Oczywiście to im wszystkim padło na główki, na wyobraźnie – nie jej… rzecz jasna jak umysł przewietrzony słowackotatrzańsko ;|

Komentarzy 58 to “Nie wyobraża sobie…”

  1. kiciaf Says:

    Ja też sobie nie wyobrażam. Czekam cierpliwie do września, aż się przeluźni. Bo takich korków i tylu ludzi, co teraz to najstarsi górale nie pamiętają. Ograniczam więc swe podróże do bocznych dróg i tajemnych ścieżek, na Tatry nasze z ich stolycą patrząc z dużego dystansu. 😉

  2. Tom Says:

    A u nas do wczoraj większość nie wyobrażała sobie trzęsienia.
    Choć – powiedzmy szczerze – było to raczej trzęsionko. 🙂

  3. el kondor Says:

    13 000 ludzi dziennie odwiedzających Morskie Oko… To oznacza, że 2- godzinny, fascynujący spacer asfaltówką z Palenicy Białczańskiej (największa zmora wycieczek w Tatry Wysokie) tym razem odbywał się po prostu w korowodzie, tudzież procesji. Kto przegapił Boże Ciało mógł teraz nadrobic zaległości i to z nawiązką. Myślę, że dużo, dużo więcej odosobnienia znalazłbym wówczas w centrum Łodzi niz na drodze do Morskiego, o Krupówkach nawet nie wspominając. A co do Krupówek, to jest naprawdę fenomen na skalę światową, taka swoista droga do Mekki, bo chyba tylko z tym da się to porównać. Dlatego od 2006 roku nie pojawiłem się w Zakopanem, jakoś pielgrzymowanie do turystycznych miejsc świetych mnie nie pociąga, wole schować się w borach, bo widoków takich jak w Tatrach niestety nie ma , ale równeiż nikt tam nie pielgrzymuje. A Tatry słowackie – te niestety sa dla zaprawionych i odważnych, bo szlaków ogólnodostepnych tam na lekarstwo poza dziecinnym ponoć wejściem na Rysy.

  4. el kondor Says:

    A i małe sprostowanie jeszcze: pisząc o Dolinie Jaworowej podałem zły rok, bo rzecz zdarzyła się w sierpniu 1925, ale i tak zainteresowani tematem wiedzą, o jakie wydarzenie chodzi.

  5. Tom Says:

    El Kondor, chrzanisz trochę (sorry) 🙂

    bo szlaków ogólnodostepnych tam na lekarstwo poza dziecinnym ponoć wejściem na Rysy.

    Są mapy, są albumy zdjęciowe Gospodyni, są jej GÓRSKIE TREŚCI, relacja z wyjścia na Rysy tez.

    Poczytaj, proszę – zainteresowani i tak wiedzą, o co chodzi. 😉

  6. Asia Says:

    P.S. o 5:45 polskiego czasu napisałam ja, Asia, odruchowo, z komputera Męża. 🙂

  7. TesTeq Says:

    el kondor mówi: A co do Krupówek, to jest naprawdę fenomen na skalę światową, taka swoista droga do Mekki, bo chyba tylko z tym da się to porównać. Dlatego od 2006 roku nie pojawiłem się w Zakopanem,

    Ja też, ja też, ale wkurza mnie, że światowe media o tym milczą, poniekąd.

  8. mru Says:

    Testeq, Ty też od 2006? -a może El Kondor i Testeq to ta sama osoba?
    [nie wiem, czy wyobrażam sobie :twisted:]

    jeszcze raz przeszedłem się po śladach stóp gospo. największe wrażenie robią „po kamieniach szemrzące strumyki”. 😎

    a teraz dziateczki zanurzą się bez szemrania w nowy upalny dzień. dziadzio mru też się zanurza. 😀

  9. mru Says:

    wordpress jest światowy.
    czyli JUŻ nie milczą. 😀

  10. mru Says:

    WYOBRAŻAM SOBIE 😆

  11. Joszko Says:

    1. Lipiec był paskudny, teraz nadrabiają.

    2. Estetom i mizantropom nikt nie każe się pchać w góry w sierpniowym szczycie. Zaraz dziecka i uczyciele wrócą do szkół – bedzie luźni.

  12. Joszko Says:

    Gratuluję Gospodyni pięknych i długich wędrówek. Samotności poniekąd też, ale z zastrzeżeniami które wyraziłem w liście. 🙂

  13. Joszko Says:

    El kondor – Krupówki nie mają nic do Tatr. Prawie nic. 🙂 Możesz dwa tygodnie wychodzić w góry z Zakopanego, a na deptaku nie być ani razu. Zaczynasz dzień o piątej, kończysz o siódmej, ósmej, zakupy robisz na obrzeżach – no problem!

    Rysy za łatwe, szlaków ogólnodotępnych mało, Tatry słowackie dla zaprawionych — czy Ty wiesz, o czym piszesz?!

  14. pak4 Says:

    @El Kondor,
    a i motylki na procesji naturalne 😉
    Co do szlaków słowackich — to się chyba zmienia z roku na rok. „To” to znaczy rozeznanie. W tej chwili przewodniki (od ludzkich, poprzez książkowe, do internetowych) zwykle już obejmują obie strony Tatr. Więc problemy mają tylko posiadacze przewodników baardzo starych. Względnie ci, którzy chodzą tylko po drogach znanych z dzieciństwa, z wycieczek szkolnych, czy rodzinnych.

  15. Joszko Says:

    PAK, nie chrzań i Ty – mapy obu stron były zawsze, za komuny też. Szlaków znakowanych jest na Słowacji od dłuższego czasu tyle samo, dostęp do przewodników zawsze był – u ludzi, w bibliotekach, antykwariatach.

    Więc problemy mają tylko posiadacze przewodników baardzo starych. Względnie ci, którzy chodzą tylko po drogach znanych z dzieciństwa, z wycieczek szkolnych, czy rodzinnych.
    – Chodziłeś tak po Słowacji? dokąd? ile razy? w jakich latach?

  16. TesTeq Says:

    Joszko mówi: Możesz dwa tygodnie wychodzić w góry z Zakopanego, a na deptaku nie być ani razu. Zaczynasz dzień o piątej, kończysz o siódmej, ósmej, zakupy robisz na obrzeżach – no problem!

    Możesz też dwa tygodnie wychodzić na Krupówki, a w górach nie być ani razu (bo i po co – tylko kark można skręcić). Zaczynasz dzień o jedenastej, kończysz o jedenastej, dwunastej, zakupy robisz przy okazji – jeszcze lepszy no problem!

  17. TesTeq Says:

    mru mówi: Testeq, Ty też od 2006? -a może El Kondor i Testeq to ta sama osoba?

    Ja nawet dłużej, więc milczenie światowych mediów jest tym bardziej bolesne. Taki Kadafi też dawno nie był na Krupówkach, a mówią o nim wszędzie. To niesprawiedliwe!

  18. basia Says:

    O żesz – temperamenta (troszeczkę) grają… 😮 —- pewnikiem przez tę saunową aurę 😉 🙂 😀

    Jam zapracowana wielce, właśnie skończyłam jazdę obowiązkową na ten tydzień (ale jeszcze lecę do pracy „instytucjonalnej”… chętniej poleciałabym w góry, lecz w weekend mnie czeka mnóstwo zobowiązań rodzinno-towarzyskich… więc póki co, będę sobie wspominać zachodniotatrzańskie słowackie cudowności 😉

    Na szybko: zakopane to nie polskie Tatry, Krupówki to nie Zakopane. Gdy wchodzimy w tłum — cieszymy się tłumem. Gdy mamy samotność i odludzie – napawamy się tym ile się da – patrz zakopiańskie nocne imprezowanie Wawy Żuławskiego z Krzeptowskim by potem dojść do pół-tłumnej Roztoki a z niej do zupełnie dzikiej Litworowej.

    Na tłumność Zakopca narzekano ZAWSZE!!! Także na pazerność górali, pretensjonalność ceprów, ogólną drożyznę, niezadowalające standardy higieniczne, mało urozmaiconą, za tłustą kuchnię, etc., etc.
    Jednak widocznie jest to miasto magnesem dla wielu. Nie dla mnie, lecz gdykolwiek się tam znajdę – potrafię się dobrze bawić (właśnie sobie pewną konferencyjkę przypomniałam i niewinne ucieczki z niej: Sarnie Skałki, Rusinowa, Dol. Białego… w tłumach.
    Uśmiechajmy się do ludzi – do rodaków, do obcokrajowców, których ‚nasi’ przywożą pod Giewont z Anglii, Belgii, Ameryki, Rosji. — Będzie nam fajnie nawet w najtłumniejszym tłumie.
    …Albo idźmy na cały dzień do Kamienistej — w dolinie nie spotkamy nikogo, na szczycie kilkanaście-kilkadzieścia osób – radosnych, pozytywnych, z górskimi ambicjami i dolinowymi osiągnięciami…

    Serdecznie pozdrawiam – więcej, szczegółowo napiszę wkrótce!

    😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀

  19. TesTeq Says:

    basia mówi: Na szybko: zakopane to nie polskie Tatry, Krupówki to nie Zakopane.

    Kraków to nie Polska, Polska to nie Europa, Europa, to nie Ziemia, Ziemia to nie Układ Słoneczny, Układ Słoneczny to nie nasza galaktyka, nasza galaktyka to nie wszechświat, wszechświat tonie w zepsuciu.

  20. Joszko Says:

    Zła logika, TesTeq – Zakopane leży poza Tatrami. Wbrew temu, co cepry piszą czasem w mms-ach: „Pozdrowienia z Tatr” – a ja widzę gościa na Równi Krupowej albo, jeszcze gorzej, na Gubałówce. 😆

  21. mru Says:

    Joszko, jednak „Tatry” to brzmi dumniej! 😆

  22. TesTeq Says:

    Joszko mówi: Zła logika, TesTeq – Zakopane leży poza Tatrami.

    Logika jest taka, że dyskutujesz z cytatami, które przytaczam, a nie z moimi wypowiedziami. W którym miejscu stwierdziłem cokolwiek o położeniu jakiegokolwiek miasta o nazwie zaczynającej się na „Z”? Ja nawet nigdzie nie wymieniłem gór o nazwie zaczynającej się na „T”!

  23. Anonimowa Celebrytka Says:

    Wiecie co, Chłopaki, też nas z Mężem kiedyś bardzo raziło, gdy słyszeliśmy od ceprów, tych najprawdziwszych, ignoranckich, dufnych, tępych: „Jadę w góry” gdy chodziło o Zakopane – i li tylko. Mąż odpowiadał: „Jadę w góry ale czy IDĘ w góry?…” i zawieszał głos znacząco a Córka poprawiała: „Do Zakopanego to nie w góry tylko w doliny a Chochołowska czy Kościeliska to też jeszcze doliny”… 🙂

    Lecz z wiekiem człowiek łagodnieje. A dzisiejszy świat, choć może niedogłębnie zepsuty, jak chciałby to widzieć TesTeq (pozdrawiam! :-)), jest jednak nieco zwariowany na punkcie „jak cię widzą” i „jak się sam widzisz”. Nie tylko musisz odłożyć gotówkę na atrakcyjne urlopy dla siebie i bliskich, lecz też i coś zdziałać w ich trakcie.
    Stąd może inni, ci co są mniej zaradni albo zmotywowani, mają potem potrzebę wyolbrzymiania. Aby czuć się podobnymi do większości.
    Bądźmy humanitarni i wybaczmy im bo nie każdy jest osobowością silną, niezależną (jak choćby tut. Gospodyni. ;-)).

    Ależ się rozpisałam! :shock :

    Fotorelacja wycisnęła nam łzy – poznałam Męża na Błyszczu, dokładniej w podejściu od Ornaku, bo chcąc pojechać do czechosłowacji – wtedy trzeba było mieć chody w którymś ze studenckich biur podróży. 🙂

  24. Anonimowa Celebrytka Says:

    Czechosłowacji…

  25. Joszko Says:

    TesTeq – Twoja część „autorska” to wymienienie pojęć tak, by mniejsze całkowicie zawierało się w większym. Plus „paradoksalne” zaprzeczenie faktowi, iż mamy do czynienia z coraz większymi kołami koncentrycznymi.

    Umieszczony nad nią cytat z Gospodyni jest czymś nieco bardziej skomplikowanym. Krupówki są wyjątkowe nawet w bardzo zatłoczonym Zakopanem, bo są tam też ciche zakątki i miejsca elitarne. Nie mówiąc o coraz większej popularności miejsc takich jak Białka, Bukowina, Kościelisko, i mniejsze – dokąd jeżdżą ludzie z Gdańska czy Poznania a potem mówią w swoich kręgach, że spędzili dwa tygodnie sierpnia w „Zakopanym”. 🙂

    Ów cytat nie mógł więc posłużyć jako prosta analogia do Twego „wywodu” , a wypowiedź sprawia takie wrażenie.

    Jeśli coś zrozumiałem opacznie – z góry przepraszam albo się wytłumacz. 😉 Pozdrawiam! 😀

  26. TesTeq Says:

    @Joszko: Czasami sam nie rozumiem swoich wywodów, które bardziej przypominają coś niż nic, ale często mają mniej treści. 🙂 I toną w zepsuciu razem ze wszechświatem.

  27. el kondor Says:

    @Joszko: Zgadza się poniekąd – nie wiem, o czym piszę, bo Tatry słowackie znam słabiusieńko, na Rysach nie byłem nigdy od żadnej strony, powołuję się tylko na liczne opinie o wejściu od strony słow. które słyszałem od różnych osób, twierdzących, że to wejście jest dzikecinnie proste w porównaniu z tym od strony polskiej. Amen.

  28. Joszko Says:

    TesTeq 🙂

    El Kondor 🙂
    Proste w porównaniu nie znaczy zupełnie proste.

    – Zerknij do SPISU GÓRSKICH TREŚCI https://basiaacappella.wordpress.com/spis-gorskich-tresci/
    Tam też znajdziesz notki o przygotowaniu kondycji i sprawdzeniu czy się ją ma.

    – Zerknij do fotek w trzech najnowszych albumach (Acappellanova, Acappellasupernova, Acappellareservata). Jeśli idzie o Tatry – Słowacji tam chyba więcej, niż Polski.

    – W sieci znajdziesz mapy, opisy, przewodniki, dyskusje. Z czasem nauczysz się oddzielić ludzi doświadczonych od mędrków, którzy po trzech wycieczkach wiedzą wszystko (hop-siup). I nawet pouczają.
    Skoro tu już jesteś – polecam, co masz najbliżej pod ręką. Tym bardziej, że wielu ludziom, którzy nie znali Basi, też poleciłem.
    Pozdrawiam! 🙂

  29. mru Says:

    Joszko, Ty lizusie jeden! 😛

  30. mru Says:

    😉 >

  31. Joszko Says:

    Rozumisz, Mru, jak się człowiek obraca we właściwym towarzystwie, to się i wreszcie nauczy. 😉

  32. basia Says:

    Oż, ależ potworzyli – ruch idei aż furczy! 😉 😎

    – Czyżby za gorąco było na zajęcia realowe i outdoorowe? 😀

    Nb, zadna dawka lizusostwa nie jest niestrawna mojemu znakowi zoo… a jeszcze gdy przyprawiona chili, imbirem albo hot curry… mniemmmm! 😀

  33. Joszko Says:

    Basiu, faceci nauczyli się wreszcie rozdwojenia uwagi! 🙂

  34. mru Says:

    a ten Joszko to się tylko uczy i uczy… 😉

  35. mru Says:

    ucy i ucy… 😎

  36. basia Says:

    @Kiciaf: Wszyscy przyjechali dopiero w sierpniu – i mieli rację, bo stabilniejszy pogodowo 😀 A jeszcze niektórzy sobie przypomnieli przy kryzysie o pięlnejnaszejpolscecałej… A do kolejnych przyjechali „zagramaniczni”… No jasne, że każdy chce zahaczyć o wyrostek robaczkowy!… 😆

    @Tom: …ze niby większy uskok by się przydał dla pobudzenia wyobraźni?… 😉 Uważajcie na siebie & take care! 😉 😀

    @El Kondor: Musiałbyś spełnić parę nierealistycznych warunków, by wziąć udział w takiej procesji: 1. długi weekend sierpniowy 2. późne wyjście (prawie niemożliwe w przypadku wytrawnego wędrowca)…
    Ale gdy już przez przypadek tak się zapchasz – pamiętaj: dobra zabawa, podglądanie, podsłuchiwanie, żarciki, filozoficzna refleksja nad psychologią tłumu i kondycją pojedynczego homo sapiensa (erectusa jak chce Abnegat :)) w sytuacji mentalnego przymusu zaliczania spektakularnych miejsc i endżojowania tego faktu.
    Chcesz się dobrze bawić – zawsze się bawił będziesz (jak dwaj koledzy i ja kiedyś na początku lipca 1994 – wiodąc dość późno w sobotę Litwinów (gości chóru) do Morskiego właśnie). Opiekujesz się słabszymi (swoimi i obcymi), plastrujesz, dysponujesz środki nasercowe, przeciwbólowe, opowiadasz panoramki, akcje ratunkowe w Mięguszach, tragedie, pokazujesz zarysy perci, pożyczasz lornetkę (komuś/od kogoś), focisz (też twarze, klapki, kapelusze kowbojskie, solarkową opaleniznę), notujesz w pamięci modne szlagiery lecące z komórkowych głośniczków… 😀

    Trzeba czasem umieć pobyć w tłumie jeśli z jakichś powodów nie ma się innego wyjścia. Tym bardziej trzeba umieć pobyć jeśli się weń zapchało przez własne gapiostwo lub lenistwo.

  37. basia Says:

    @Asia: Szanowna Pani ma rację, że literatura tatrzańska jak najbardziej istnieje. Nawet literatura autorstwa pewnej skromnej b… 😉 😀

    @TesTeq: Fenomenów na skalę światową są w świecie miliardy. A media tylko w kółko sex and violence tropią… No chyba, że skacze fenomen-Małysz 😉 😀

    @Mru: Do dalszego zanurzania się w szemrzących strumykach serdecznie zapraszam… Na oko (na dotyk) 4-8C — miodzio!!! 😀

    @Joszko: Dzięki za gratulacje i orientację w moich urobkach (ktoś mnie ostatnio spytał, czy mój blog za chwilę będzie się nazywał Banówka — no way, of course! ;))

    Całkowicie się zgadzam, że nawet do Zakopanego można zajechać w czasie relatywnie mniejszego „obłożenia” 😀

    @PAK: Co do map – zawsze były*. Przewodniki takoż – Wyka, Zwoliński, WHParyskiego ludzie skupywali po antykwariacie… Gdzie skarb twój tam serce twoje… Jak coś człowieka (faceta ;)) kosztuje to on to potem szanuje A przygotowania do wędrówki są czasem prawie tak piękne, jak ona sama… 😀

    ____
    *Moja półka: Tatry i Pieniny (1:75,000), PPWK 1982, cena zł 30. – całość; Tatrzański Park Narodowy (1:30,000), PPWK 1984, cena zł 50; Tatry Polskie i Słowackie (1:50, 000) Slovenska Kartografia & Wydawnictwo „Karpaty” 1991 – całość; i ostatnie dwupłachtowe ‚trzydziestki”, 2008, ExpressMap – też całość. Kilometraż szlaków słowackich w zasadzie się w tym czasie nie zmienił – to tak a propos mędrkowania bez paliwa w postaci solidnej wiedzy… 😦

  38. basia Says:

    @TesTeq, 9:29am: Kark skręcić w górach?!… 😯 Co za pomysł?! To może lepiej na schodach — skórkę od banana litościwie podłożę… 😈

    …a kiedy Kadafi był tam ostatnio? może się teraz ukrywa z(a) białym misiem a media jak zwykle albo nie wiedzą albo nie powiedzą… 😮

    @Anonimowa Celebrytka: Tak, w pełni się zgadzam, że świat wariuje a my stajemy się coraz bardziej tolerancyjni i łagodni… ja to już dosłownie jak słodki baranek wielkanocny rozmiękczony humidytą okołoburzową… możesz mnie zacząć liczyć gdybyś nie mogła zasnąć 🙄 😀

  39. mru Says:

    późne wyjście
    (prawie niemożliwe w przypadku wytrawnego wędrowca)…

    …i totalnie niemożliwe w przypadku naprawdę leniwego wędrowca! 😆

  40. basia Says:

    a żebyś wiedział! — schodząc w sobotę po nasłonecznionych, dusznych stromiznach (odpowiednio Otargańców i Małego Barańca) po prostu NIE WYOBRAŻAŁAM sobie siebie podchodzącej tamtędy w samo południe, jak czyniło wiele osób… – w poniedziałek m.innymi Polak w tiszercie „Przewodnik tatrzański” – o pierwszej (byłam b. nisko), niósł na dodatek w plecaku wielką laskę parasola nieskładalnego;
    „a, to pani schodzi (bo akurat siedziałam pod kosówką gdy mnie mijał)… to o której pani musiała wyjść?… szósta? (naprawdę z minutami ;)) – pięknie, pięknie, oczywiście burza może być…”

  41. TesTeq Says:

    basia mówi: …a kiedy Kadafi był tam ostatnio? może się teraz ukrywa z(a) białym misiem a media jak zwykle albo nie wiedzą albo nie powiedzą…

    Zrozumiałem, że dyskusja dotyczy ludzi, którzy na Krupówkach nie pojawili się od jakiegoś czasu. Żeby gdzieś się nie pojawić, nie trzeba wcześniej się tam pojawić. 🙂

  42. basia Says:

    Tak, to prawda! 😀

  43. mru Says:

    dobrego weekendu!

    i do września – bajbaj dziateczki!

    😀

  44. basia Says:

    bajbaj dziadziowi! 😛 🙄

    „do września” – pierwszego czy trzydziestego pierwszego? 😉 – tak czy owak samych piękności życzę! 😀

    a co do innych piękności — cud-upałek psze Państwa!
    korzystać z chwili upraszam, w listopadzie tak nie będzie… ani nawet trzydziestego pierwszego września tak nie będzie… ❗ 😎

  45. nietoperek Says:

    przybyłem
    zobaczyłem
    🙂

    upałek jest ok; że cud to przesada 😉

  46. nietoperek Says:

    poprawka:

    przybyłem
    zobaczyłem
    wyobraziłem
    ;cool;

  47. basia Says:

    o, perfekt! 😀

    pewnie że cud – u mnie teraz 32C z delikatnymi powiewami wyraźnie chłodniejszego wiaterku… perfekt, jako rzekłam 😎

  48. TesTeq Says:

    32C? Przez skromność, nie wyobrażam sobie… 😉

  49. basia Says:

    teraz już tylko 26C – panta rhei w tym klimacie, pożywki dla wyobraźni oczywiście też… 😉

  50. Joszko Says:

    Dziś to dopiero popłyniemy!

  51. Joszko Says:

    Się-orientowanie to oczywista oczywistość. 🙂

  52. pak4 Says:

    @Joszko, Basia:
    Owszem, materiały bywały. Ale pozostaje kwestia proporcji. Mam zademonstrować mapy kończące się na linii granicznej? Zresztą rok temu szukałem mapy, która by obejmowała całe Tatry Zachodnie — musiałem sprawdzić wszystkie tatrzańskie mapy w księgarni (fakt, zwykłej, nie turystycznej, ale z drugiej strony dużej i nieźle zaopatrzonej) by znaleźć wśród nich jedną taką…
    Tak, Basiu, gdzie skarb twój, ale przecież wśród tych 13 tysięcy zatwardziali miłośnicy Tatr stanowili tylko drobny ułamek.

    PS. Coś mi się wydaje, że trzeba się wyłączyć by się nie przegrzać w tych temperaturach 😉

  53. Joszko Says:

    Pak, dalej się wykręcasz. 😦

    Odpowiedz wprost: chodziłeś „dawniej” po Słowacji? (Tam też są sklepy z mapami).
    Przyjaźniłeś się z „łazikami”? (Podpowiedzą, pożyczą, poprowadzą).
    Kiedy? Jakimi szlakami? Jak często?

    Bo inaczej to wiesz – ogólniki, bicie w klawiaturę… 😦

  54. Joszko Says:

    W góry, zwłaszcza wysokie najczęściej wchodzi się na zasadzie coraz głębszych wtajemniczeń i „połykania” kolejnych bakcyli.
    Tak jest i taki jest chyba dobrze.

    Gdy chwycisz – nie szukasz argumentów „na nie” tylko „na tak”…
    Z drugiej strony nie ma chyba sensu wciskać innym i sobie, że chwyciłeś tego bakcyla dziesięć lat temu, gdy stało się to dopiero przedwczoraj. 😉

  55. pak4 Says:

    Joszko:
    Ale o co chodzi? Bo widzę, że się nie rozumiemy. Ja już wiem, że Słowacja jest fajna, ja już potrafię zerknąć i do mapy internetowej:
    http://mapy.hiking.sk/
    (można powiększać i dochodzić do map szczegółowych).
    Tyle, że przy tym wszystkim usiłuję Wam wytłumaczyć punkt widzenia laika, który w góry jeździ, powiedzmy, raz na dwa lata, ma umiarkowane znajomości wśród chodzących po górach, czyta prasę ogólnopolską, itp.
    Dla takich osób wciąż istnieje podział na góry polskie, czasami znane, oraz ‚zagraniczne’, o których wie się mało, gdzie nie ma ‚miejsc, które trzeba odwiedzić’ (bo tak mówią znajomi, albo piszą w gazetach). Z satysfakcją widzę, że to się zaciera, ale to jest proces, który wciąż trwa — dlatego próbuję Wam wyjaśnić, jak widzę jego przyczyny (może zbyt jednostronnie obwiniając rynek księgarski, bo to raczej zamknięta pętla).

  56. Ja Says:

    pak4 mówi:

    25 Sierpień 2011 o 7:45 am
    @El Kondor,
    a i motylki na procesji naturalne
    Co do szlaków słowackich — to się chyba zmienia z roku na rok. „To” to znaczy rozeznanie. W tej chwili przewodniki (od ludzkich, poprzez książkowe, do internetowych) zwykle już obejmują obie strony Tatr. Więc problemy mają tylko posiadacze przewodników baardzo starych. Względnie ci, którzy chodzą tylko po drogach znanych z dzieciństwa, z wycieczek szkolnych, czy rodzinnych.

    pak4, „Ja też” ma wrażenie że w powyższym wpisie chciałeś zamarkować kompetencję na terenie, po którym poruszasz się więcej niż niepewnie. Jeśli to wyskok jednorazowy – powiedzmy, że każdemu się zdarza. Ale uważaj, żeby nie weszło w krew… – wypowiadanie się o chodzeniu po górach na podstawie zerkania do map internetowych. Ba, jeszcze z satysfakcją „ja też potrafię” – uważaj chłopie, bo stoisz o krok od śmieszności

  57. Ja Says:

  58. basia Says:

    @Joszko & PAK & Ja: Myślę o Panów dyskusji i myślę… I wydaje mi się, że jednak jestem odrobinkę bardziej po stronie rzeczowych (nawet jeśli niegrzecznych) uwag i pytań a nie abstakcyjnych dywagacji, czy i dlaczego ktoś kiedyś dotarł (mógł był dotrzeć gdyby zechciał) do map, tras, towarzystw…

    Co do „ogólnej dostępności” wydawnictw wysokogórskich – taż broń nas przed tym i zachowaj PB, jego Anioły, Święci a nawet pół Czeluści — taż to nie modelarstwo samolocikowe ani niezobowiązujące dumanie sobie w zaciszu nad peryskopami, rzeźbą religijną czy umarłymi poetami!!! 😆 — ludziom, gdy czytają opisy śmiałych perci, przychodzą czasem głupoty do głowy (dziś Babia, jutro Rysy, pojutrze Gierlach (albo Lodowy, albo Łomnica, albo Wysoka :roll:)).

    To musi być elitarne i zawsze było… głównie prawem selekcji naturalnej – na 10 osób 9 po pierwszej próbie powie, że dojście do Piątki wystarczy im do „górskich osiągnięć”… – a teraz piwko i nad wodę!
    Lecz kto złapał bakcyla… wszedł w ten sport i styl życia normalnie (co nie znaczy że jakoś wolno bądź ze specjalnie stawianymi mu blokadami… z wyjątkiem jednej, że punkty do GOT zaczynamy zbierać w Beskidach; Tatry ‚potem’) — zawsze dotarł do specjalistycznych księgarenek.
    Na mapy się czekało, wiedząc od miesięcy, że już-już (pamiętam dojmujący brak Gorców… potem wykupywanie po kilka egzemplarzy)…
    Towarzystwa się ceniło i pielęgnowało… poszerzało — bo wiadomo „od pieluch”, że skłonni do wysiłku, samozaparcia, poświęcenia wysoko, są też zazwyczaj „na poziomie” i w dolinach…

    Horyzont zainteresowań-marzeń-spełnień poszerzał się stopniowo: Słowacja, Gorgany, Czarnohora, Alpy, Fogarasze, Riła, góry greckie, Pireneje, Anglia, Walia, Szkocja (to moja kolejność – łatwo sobie wyobrazić, że uwarunkowana głównie poprzez finanse i kwestie organizacyjne).

    W takich razach najlepiej opowiedzieć sobie szczerze swą własną historię, a potem ewentualnie zaprezentować spójnie przebieg drogi… —
    — Kiedy, z kim, jak daleko, w jakich warunkach pogodowych, czasie, okolicznościach towarzyszących…
    Owszem, „może” gdzieś i są ludzie wchodzący do Morskiego (i nawet Stawu pod Rysami ;)), by się napić piwa w okolicznościach przyrody… tylko co to ma do mojej własnej opowieści? 😀

Dodaj komentarz