Dwa tygodnie temu arktyczna aura nieco zmodyfikowała sobotnie* plany: zamiast pomaszerować w Puszczę Niepołomicką (a już na pewno na Kopiec Grunwaldzki) – po zwiedzeniu zamku i miasteczka Niepołomice oraz zespołu Benedyktynek w Staniątkach, udaliśmy się musnąć atrakcje naziemnej Wieliczki. Pośród których w pamięć wbiło się chwil parę z imponującą kolekcją… a jakże! – solniczek.
Niewiarygodne, jakiej deprecjacji wartości doznał w świadomości przeciętnego zjadacza chleba (i soli) minerał o symbolu NaCl… Dosłownie przez ostatnich kilkadziesiąt lat!
Wy jesteście solą ziemi i światłością świata, powiedział Pan… a potem było już tylko mocniej – w handlu, docenianiu, używaniu (nie, nie tylko do balsamowania faraonów!…)
Aż nastał – przynajmniej po północnej stronie światło-cienia – wiek lodówek i zamrażarek, nadmiaru i otyłości… nastały alarmy przedawkowania**, pogróżki wieńcówkowo-nowotworowe, Actions on Salt…
Czy więc tylko owe setki tysięcy ton zgromadzone przedzimowo w łagodnie-zimowych krajach mogą budzić otuchę? Czy więc tylko rzeźby Kaplicy Św. Kingi i solne lampy pobudzą nas estetycznie… zachwyt cudzoziemców podbuduje moralnie a pachnące kosmetyki z wkładem NaCl będą najdalej idącym kontaktem ciała naszego powszedniego ze związkiem chemicznym, który ojcom naszym przez tysiąclecia służył?…
Na kilkanaście dni przed ewakuacją z Anglii (1999) byłam na nabożenstwie akademickim z Kardynałem Hume. Tematem mszy była (jak co 3 lata w lutym) sól i światłość… A spotkanie z hierarchą przypominało trochę prywatne audiencje u JPII… Nikt nie wiedział, że benedyktyn i pasterz brytyjskich katolików (w 1978 wymieniany jako papabile) jest poważnie chory (zmarł cztery miesiące później)… i tylko jego dobroć, ciepło i mądrość promieniowały jak zawsze… – doświadczane tyle razy z bliska i na odległość.
Wy jesteście, wy być macie – braci studencka z bliskich i dalekich zakątków globu – solą ziemi i światłością świata…
Zabawne przemieszanie małych i wielkich ośrodków krystalizacyjnych pamięci sprawia, że ilekroć zaczynam zbyt pomstować na populizmy i popkulturyzmy, konsumeryzm, nadużycia, — przypominam sobie Hume’a i ‚tamtą sól’…
I łagodnieję… bodaj na moment.
I mniej sypię soli wielickiej, kłodawskiej, salzbursko–berchtesgadeńskiej czy winsfordzkiej na otwarte rany słabowitego społeczeństwa ponowoczesnego…
Że mniej, wiem tylko ja — przyzwyczajeni do łagodnych dawek albo ci co są dawno po odwyku dojdą zapewne do wniosku, że wciąż przesa…lam.
____
*ROI PAKa i moje
**statystyczny Polak wtranżala ponoć 5 kg soli i 32 kg cukru rocznie… o polepszaczach i innych chemikaliach nie wspominając… (a niektórzy chcą wcielić w poczet ‚białych śmierci” także białą mąkę…)
25 lutego 2011 o 5:05 am
W internecie opowiadają:
Lekarz zabronił mi używania soli.
Trudno. Najwyżej jedzenie doprawię sodem i chlorem oddzielnie.
25 lutego 2011 o 5:34 am
A bo panie, dawniej to te ludzie jakieś zdrowsze były – teraz im wszystko szkodzi, sól, krytyka, chodzenie na Kopiec Grunwaldzki!… 😉
25 lutego 2011 o 5:55 am
Reportażyk z kolekcji i innych kolekcji 😉 – interesujący. 😀
25 lutego 2011 o 6:24 am
@PAK: Ciekawe, jak one smakują oddzielnie?…
…Niech sobie to zwizualizuję organoleptycznie… 🙄 😀
@Tom: A bo tego Grunwaldu to za dużo ostatnio… A przedawkowania trzeba unikać, to pewnik! 😉 😀
25 lutego 2011 o 6:46 am
Sól to smak!
Kropka. koniec dyskusji.
🙂
25 lutego 2011 o 6:49 am
albo… początek 😉
25 lutego 2011 o 7:17 am
Tak, setki tysięcy ton NaCl, zgromadzone do posypywania dróg, mogą budzić otuchę – specjalnie na przedwiośniu. 😛
25 lutego 2011 o 9:03 am
Joszko:
żyjemy w czasach, gdy smak to glutaminian sodu 😛
25 lutego 2011 o 9:16 am
Najwyraźniej komuś sól jest solą w oku ❗
25 lutego 2011 o 10:08 am
żeby to, Testeq, żeby to – ona wprost powiedziała, że najlepiej lubi sypać sól na otwarte rany. 😆
25 lutego 2011 o 10:20 am
A toś przysolił, Mru! 😆
I really and truly love glutaminian sodu!!! 😐
25 lutego 2011 o 10:27 am
czy nietop mógłby zamieszkać w kopalni soli? mnie kusi Salzburg…
25 lutego 2011 o 11:55 am
Sol moze i szkodzi – ale jej brak zabija 😈
Na smierc.
25 lutego 2011 o 1:32 pm
Jaka jest zawartość soli w soli ❓
Czy ktoś przeprowadził już takie badania ❓
25 lutego 2011 o 3:29 pm
Abnegat, czy zauważyłeś, pod linkiem „zgromadzone przedzimowo” mamy: ‚Durham and Teesside councils stock up on salt, 19 Nov 2010’…
co ona miała na myśli, ta… ta… solarka jedna?!?… 😈
25 lutego 2011 o 11:04 pm
Sól jest szkodliwa, jest główną przyczyną przemocy w rodzinie („Bo zupa była za słona”:-)), ale trochę do smaku życia jej trzeba. Nie wiem tylko, czy należy ją sypać na „rany społeczeństwa ponowoczesnego”, którym, jak rozumiem, my jesteśmy.
26 lutego 2011 o 7:54 am
Witam serdecznie Wszystkich Państwa!
😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀
…Wczoraj daliśmy koncercik (7 utworów) w ramach przedskoczkowania (albo supportingu) 😉 dla chóru z Irlandii… i wiedzą Państwo, co o mało nie opóźniło imprezy (18:00)? – oczywiście utknięcie Gości w piątkowych korkach w drodze z kopalni w Wieliczce* (gdzie nawet zaśpiewali w Kaplicy Św. Kingi… sama bym tak chciała… :D)
Łzy się już prawie lały z ócz organizatorów, ale szczęśliwie wszystko skończyło się ślozami konwencjonalnymi — ach, te odjazdy, pożegnania, niespełnione miłości, w jakie obfituje musica profana naszego kręgu kulturowego!… 🙄 — Choć, naturalnie, znacznie więcej było kupidynków, niewolących twarzy i zachęty do tańców, hulanek i korzystania z młodości (not long youth lasteth)…
Oba zespoły popisały się doskonale a publiczność dopisała, wypełniając całe kino ( 😯 )
Potem kolejny sukces 😉 – spotkanie towarzyskie… Na kontynuację którego mamy się stawić na Zieloną Wyspę… 😆
Gdy szłam nocą do domu bulwarami wiślanymi (rzecz działa się na ‚bliskim Podgórzu’ – kino Wrzos, DK Krasickiego, słowem okolice ośrodka TV na Krzemionkach) – pod Forum akurat było piękne, profesjonalne fajerwerkowisko; wchodzący do deptakowej budo-kawiarni goście powiedzieli, że tak świętuje „coś” pewna firma…
Ach, piątek, ach karnawał, ach kryzys!… 😉 😀
_____
*gdyby jechali w przeciwnym kierunku – mieliby 3x gorzej 😈
26 lutego 2011 o 12:11 pm
Cytat z artykułu Basi, zalinkowanego powyżej:
„Do tego jeszcze ta sól. Zdumiewam się już prawie 15 lat, jak biznesy, stołówki, i inne przybytki zbiorowego żywienia wciąż mają czelność wciskać jej tyle konsumentom. Menu naszego ‘fully cooked English breakast’ (o którym więcej wkrótce) zawiera plasterki bekonu, który – jak dla mnie – składa się bardziej z soli, niż z wieprzowiny. Nie wiem, czy byłabym w stanie zjeść tę porcyjkę. Może w jakiś wyjątkowo upalny dzień… po całodziennej wyprawie rowerowej? Podobnie słone są saussages… Do muesli dodaje się sporo obu typów ‘białej smierci’… Do innych sypkości śniadaniowych – też. I do gotowanych pomidorów z puszki. I do ‘baked beans’.
Niedawno CASH podsumował swe badania nad obecnością soli w 140-tu najlepiej się sprzedających sandwiczach. Dwie kwadratowe gąbczaste ‘kromki’ wraz z zawartością, przecięte po przekątnej i zapakowane w przeźroczysty trójkątny pojemnik – to ogromny biznes. Rocznie Brytyjczycy kupują 1.7bn sztuk tego wątpliwego specjału, wydając na taki lunch (czy ‘snack’) £2.8bn. 40% przebadanych typów zawiera więcej, niż 2g soli – jedną trzecią dziennego zapotrzebowania dla osoby dorosłej! Ale sieć Asda ma w ofercie ‘Extra Special Yorkshire Ham and Hawes Wensleydale’, rekordzistę (3.9 g, dwie trzecie dziennej ‘dawki’). Żeby tak zniesławić piękną dolinę i słynną serowarnię!… (Obie zwiedziłam).
CASH mówi: ‘if the nation cut average salt consumption to the recommended maximum, it would prevent 70,000 heart attacks and strokes a year’.
…Inna ‘cash’ robi wszystko, aby tak się nie stało.”
To bardzo ważne, co napisałaś. Wiele starszych osób potwierdzi, że trzeba ostrzegać, póki nie jest za późno. Wiele osób opiekujących się chorymi – też krzyczą, że prosta prewencja może wiele zdziałać. Oby we właściwym czasie!
27 lutego 2011 o 5:58 am
Masz racię, Celebrytko. Ale z drugiej strony pomyśl: złoty środek, złota przeciętność? – Brzmi strasznie: i po polsku, i po angielsku. A ludkowie chcieliby iść na całość. I stąd potem problem.
Od dawna nurtowało mnie pytanie, czy sól jako sól jest smaczna?…
27 lutego 2011 o 7:47 am
jest.
latem.
albo jesienią.
(upalną).
po tenisie.
na ogórku
świeżym
i zimnym
27 lutego 2011 o 7:47 am
.
27 lutego 2011 o 11:24 am
.
27 lutego 2011 o 12:00 pm
.
27 lutego 2011 o 6:52 pm
Mru, nawet zadyma z tego wyszla, bo ta sol zakupili w Australii… W dodatku za malo. Ale na szczescie nikt nie musial lba sol… popiolem posypywac – zima wziela i zdechla. Choc dzisiaj rano znowu szron lezal na szybach…
Brr 😉
28 lutego 2011 o 7:00 am
.
28 lutego 2011 o 8:14 am
@Abnegat – taaaak… 😉
– tu panuje wciąż wyż rosyjski i sól na karoseriach.
28 lutego 2011 o 8:33 am
Tom,
w odpowiednich ilościach — tak. (Zaryzykuję odpowiedź, wcale nie zalewając się słonymi łzami.)
28 lutego 2011 o 9:21 am
‚Wit is the salt of conversation, not the food.’
William Hazlitt 1778-2830
28 lutego 2011 o 9:22 am
.
28 lutego 2011 o 10:17 am
,
28 lutego 2011 o 10:19 am
się wyindywidualizowała 😛
28 lutego 2011 o 10:22 am
.
.
.
28 lutego 2011 o 10:28 am
Mru, uważaj – lepsze jedno, niż aż trzy ziarnka NaCl! 😐
…i :groźna ostrzegawcza kufa: – taka jak w tekście CASH 😉
😀 😀 😀
28 lutego 2011 o 10:29 am
jednego nie mogę, łotre mnie nie puszcza, mówi, ze się powtarzam!… 😥
28 lutego 2011 o 10:30 am
idiota jeden – myśli, że można posolić raz na całe życie!!! 👿 !!!
28 lutego 2011 o 10:31 am
„łotre” zabrzmiało mafijnie… 😮
🙄
😆
28 lutego 2011 o 10:41 am
jasne, że mafia – przez niego będę gruby i wieńcówkowy! 😯
1 marca 2011 o 12:06 am
Tak jak nieftórym syćko kojarzy sie z seksem, mi syćko kojarzy sie z Dzikim Zachodem. Nawet sól 😀
1 marca 2011 o 6:03 am
Eeetam – mi Salt Lake City kojarzy się wyłącznie z Adasiem M… doskonale platonicznie… 🙄 😀
2 marca 2011 o 11:49 pm
No to sama mi podsunęłaś, Basiecko, powód, coby nas Adaś tyz mi sie kojarzył z Dzikim Zachodem 😀
10 marca 2011 o 4:58 am
Co było do dowiedzenia od samego-samego początku, czyż nie? 😉 😀