MIARĄ jest angielski wiersz bohaterski bez rymu, taki jakiego używał Homer po grecku i Wergiliusz po łacinie. Rym nie jest koniecznym dodatkiem i szczerą ozdobą poematu lub dobrego wiersza a głównie w dziełach dłuższych, lecz wymysłem barbarzyńskiego wieku dla pokrycia nędznej treści i kulawej miary. A zyskał urok pewien dzięki użyciu go przez niektórych sławnych poetów dzisiejszych, skuszonych nowym obyczajem; wszelako stał się on im wielką udręką, zawadą i więzami, gdyż wiele rzeczy wyrazić nim gorzej, niżby to uczynili w inny sposób. Nie bez przyczyny więc niektórzy italscy i hiszpańscy poeci najwyższej miary odrzucili rym, zarówno w dłuższych, jak i krótszych swych dziełach, jak to od dawna uczyniły najprzedniejsze angielskie tragedie, gdyż jest on rzeczą dla wszystkich wytrawnych uszu błahą, a nie daje nijakiej prawdziwie muzycznej uciechy, którą daje jedynie właściwe metrum, stosowna ilość sylab i treść dowolnie przenoszona z jednego wiersza na drugi, a nie ów podzwaniający dźwięk jednakich końcówek, błąd, którego uniknęli poeci starożytni zarówno w poezji, jak też w dobrej wymowie. Owo więc porzucenie rymu nie może być wzięte za wadę, choć wyda się wadą niektórym prostackim czytelnikom, a raczej winno być uczczone jako przykład, po raz pierwszy w mowie angielskiej dany, owej starożytnej swobody odzyskanej dla bohaterskiego poematu, zakutego do dziś w dręczące więzy rymowania.
Wstęp autora, Johna Miltona do Raju utraconego (Paradise Lost, 1667), w przekładzie Macieja Słomczyńskiego z 1974. WL Kraków 1986.
25 października 2008 o 7:41 am
Rozumiem, że to tyle, co rozkaz: „Spocznij! Można przestać rymować!”
(Ale ja i tak nie rymowałem.)
25 października 2008 o 8:02 am
Rymować można, można, nawet trzeba 😀
Tu dochodzi jednak perspektywa, być może nie od zawsze znana nie-filologom 🙂
25 października 2008 o 8:05 am
Rozkaz?…!… 😮
25 października 2008 o 8:13 am
Być może. Dla mnie jeśli tu coś było nieznane, to pewna zjadliwość Miltona skierowana przeciwko rymom. (To znaczy: nigdy nie zastanawiałem się, czy Milton rymował, teraz wydaje mi się, że wiedziałem iż tego nie robił, ale godzinę temu nie wiem, czy by mi się to samo zdawało 😉 ) Sam fakt, że rym nie jest obowiązkowy, że jest wytworem, którego niektóre kultury nie znają, jest mi jak najbardziej znany, chociaż filologiem nie jestem. Inna sprawa, że taka ‚gadka’ z rana działa pobudzająco.
25 października 2008 o 8:18 am
Tak, postanowiłam to opublikować właśnie ze względu na przesadną, ‚quasi-publicystyczną’ zjadliwość.
(Od „jest on rzeczą dla wszystkich wytrawnych uszu…” po „… podzwaniający dźwięk jednakich końcówek” miałam podkreślone ołówkiem od czasów studenckich…).
25 października 2008 o 12:24 pm
„MIARĄ jest angielski wiersz bohaterski bez rymu, taki jakiego używał Homer po grecku i Wergiliusz po łacinie.”
Ciekawe… Nie wiedziałem, że Homer i Wergiliusz wzorowali się na osiągnięciach literatury angielskiej (wynika to jednoznacznie z powyższego zdania).
Milton, Milton, pokaż rogi,
Bądź dla rymów bardzo srogi!
25 października 2008 o 1:06 pm
To nie ja, to Tłumacz… 😀
A „taki, jakiego używał był Homer…”
„taki, jakiego używał wcześniej Homer…”
…pewnie znawcy uznaliby za nadto protekcjonalne…
25 października 2008 o 4:16 pm
i pomyślmy, że taka argumentacja w takim przekładzie: na przykład mylącym „ilość” z „liczbą” – skutecznie zniechęciły Basię do rymowania… 😦
25 października 2008 o 4:19 pm
To nie ja, to Tłumacz
Nieprotekcjonalny,
To nie ja to Czytacz
Zbytnio-przyczepialny…
25 października 2008 o 4:20 pm
@Marzena: Tak, tak… Przechodniu pochyl głowę… Hier ist der Hund begraben 😆
25 października 2008 o 4:21 pm
@TesTeq: 😆
25 października 2008 o 4:31 pm
Uwaga! Osoby znające język niemiecki proszone są o nieczytanie poniższego dowcipu. Grozi śmiercią lub kalectwem.
„Wenn ist das Nunstück git und Slotermeyer? Ja! … Beiherhund das Oder die Flipperwaldt gersput.” 🙂
25 października 2008 o 4:37 pm
😐
25 października 2008 o 4:39 pm
Moje infekcyjno-grypowe kalectwo osłabia się wyraźnie w ostatnich kwadransach, ergo – śmierć mi już nie grozi (co wczoraj po południu nie było aż takie oczywiste), ergo – dowcip ma na mnie działanie odwrotne do obiecywanego przez TesTeqa…
Hmmm… 🙄 😉 😀
25 października 2008 o 7:00 pm
Co mnie nie zabija, to mnie wzmacnia 😉
(Życzę zdrowia!)
25 października 2008 o 7:24 pm
Dzięki!… 🙂
Czytam tu sobie – intensywnie i ekstensywnie – m.in. jak (czym!!!) pewna Internautka chciała ‚wzmacniać’ walczący z chorobą organizm pewnego zdolnego Psiaka, wpadam raz po raz pod biurko ze śmiechu… i zdrowieję jak na drożdżach… 😉
26 października 2008 o 12:58 am
No to może coś w klimacie nieco bardziej mrocznym – pora chyba odpowiednia?
„Someone’s taken four innocent lives
They never caught the man
He’s still on the loose
It seems he has done many many more
Quotes John Milton on the walls in the victim’s blood
The police are investigating at tremendous cost
In my house he wrote his red right hand
That, I’m told is from Paradise Lost
The wind round here gets wicked cold
But my story is nearly told”
26 października 2008 o 6:57 am
Tak, pora odpowiednia (słońce wstaje, dzień o godzinę dłuższy, B nie ma już temperatury 😉 ) – utwora wysłuchałam dwukrotnie (czegóż ja nie wysłuchuję dzięki (wielkie 😉 ) Państwu, na co sama bym pewnie nigdy nie nakierowała siem!!!…) 🙂
A skoro już – to oczywiście, jak to filolog-erudyta (ale przez małe ‚e’, w odróżnieniu od takiego choćby Erudyty PAKa 😉 ) od razu zrobiłam błyskawiczny przegląd myślny wszelakich ‚writings on the wall’ w kulturze. A potem – szyfrowania światowymi arcydziełami literackimi. Akurat Radio BBC4 omawia kręgi piekielne Boskiej Dantego… Szeroko rozumiane „Pokolenie Basi” nie będzie miało problemów z odpowiedzią na pytanie, jakież to wybitne dzieło literatury polskiej szyfrowało Dantem (kim? czym?)?… 😉 😀
26 października 2008 o 9:35 am
Mgły opadły, miasto ze snu się budzi, gorączka opadła — słowem, życzę pięknej niedzieli!
(A sam się urywam za chwilę na spacer i koncert.)
26 października 2008 o 10:33 am
Tu też piękne… kusi mnie do spaceru… spokojnego, oczywiście 😉
25 sierpnia 2009 o 5:44 pm
Z tego, co mi wiadomo to starożytni posiadali długie sylaby i inne pierdoły, które pozwalały im na uzyskanie odpowiedniej muzyczności na gruncie swojej poezji. Nasz kultura słowa jest uboga o takie narzędzia, czy więc ” współczesna” poezja regularna, z zastosowaniem rymów, nie jest najlepszym odpowiednikiem owego starożytnego wzorca?
Proszę o komentarze, pytam poważnie.
25 sierpnia 2009 o 6:37 pm
Witam Cię serdecznie, Nie_Homerze! 🙂
(Pozwolisz, że ze względów praktycznych nieco skrócę Twego nicka… jesli NIE pozwolisz, protestuj asertywnie 😉 )
Niezbyt poręczna to pora na poważne komentarze o wersyfikacji, jambach trochejach i anapestach 😉 Złoty napalm powidła mirabelkowego domaga się mojej sekwencyjnej atencji… – pozwolisz więc, że w jego oparach zastanowię się, jak jeszcze raz i najkrócej powiedzieć, o celu, który przyświecał opublikowaniu poważną późnawą jesienią tego właśnie wpisu… 🙂
26 sierpnia 2009 o 2:18 am
Ok, nie protestuje, tylko nie sądź, jeśli łaska, że chodzi mi teraz o jakąś inną ” Odyseje”, a tą pierwszą rzeczywiście napisał Homer. Czy ci wszyscy komentatorzy nie zauważają istotnych różnic technicznych w obydwu eposach?
To tak na marginesie.
27 sierpnia 2009 o 1:41 pm
Heh, to te forum jest z jesieni. Dopiero teraz zauważyłem.
27 sierpnia 2009 o 2:02 pm
Tak, późnawa jesień to pora na podobne rozważania… Nawet jeśli przewrotnie-prześmiewczo-zdystansowane… jak to (często) bywa w tym miejscu 🙂
(P.S. Staram się, by to miejsce było (jednak i mimo wszystko) blogiem autorskim sensu stricte… a „forum” dopiero w drugiej kolejności: czasem dyskusyjnym-serio, czasem realaksowo-spamerskim (w różnych kierunkach i odcieniach – np absurdalnym), kiedy indziej – najzwyczajniej społecznościowym – ludzi ponadprzeciętnie aktywnych, nie mających zbyt wiele wolnego czasu…)
Serdecznie pozdrawiam! 🙂
27 sierpnia 2009 o 8:35 pm
Autorskim? Czy mogłabyś rozwinąć ten wątek?
Wiesz, to pytanie o naszą współczesną regularną poezję w relacji do starożytnego metrum- rozumiem, iż jesteś dosyć wtajemniczona i potrafisz się odnieść. Nie będe ukrywał, że trochę zależy mi na informacjach.
Z tego, co mi wiadomo to jedynie Mickiewicz, w polskiej mowie, stworzył coś na wzróc antycznego metrum. Mowa, rzecz jasna, o ” Konradzie Walenrodzie”. W tym dziele jednak występują rymy, więc chyba bez nich trudno się obejść jeśli pragnie się uzyskać zamierzony efekt.
Dzisiaj bez rymów ani rusz, by pisać jak starożytni? Chodzi mi właśnie o ten aspekt.
Ja również serdecznie pozdrawiam Pani Basiu.