Style i styliści

Gdy w sobotę przed piątą rano na szczupłych, kobiecych plecach zalśni, po zdjęciu polarka, napis ‘TOPR’ – wygląda to cool nawet w autobusie zapchanym ponad stan taternikami i turystami wysokogórskimi. Przed chwilą wybłagałaś wejście… czekaliście już na ten o 3:30, ale nie zatrzymał się… Masz więc absolutnie zasłużoną street credibility… precyzyjniej – (mountain) path credibility… A że na razie ‘the path’ to przejście przez autokar, zasłane plecakami (i kaskami), pomiędzy którymi przeciskasz się do wolniejszej powierzchni… Przycupnie się – w końcu człowiek gór musi być zahartowany… (plecy chłopaka się przydają jako oparcie, cóż, że nie ozdobione honornym napisem).

Napis nie zrobiłby wrażenia na zwyczajowym letnim kontrapunkcie dla wczesnych weekendowych wędrowców: tłumach młodszych i starszych ludzi, wracających – prawie zawsze z nieodłącznym atrybutem butelki piwa – z piątkowego czy sobotniego ‘nocnego życia’. Jeden taki tłumaczy nam na Matecznym, dlaczego nasza wersja ‘work hard, play hard to dla niego wegetacja. Kilkanaście innych egzemplarzy dogorywa malowniczo na dworcu w Nowym Targu, siedząc na chodniku i złoszcząc się, że nikt ich nie chce zabrać do Zakopanego albo gdziekolwiek… bez biletu. Kasy przecież nie mają – ‘tu stówka, panie kierowco, tam stówka’. Niektórzy są dość ambitni: maszerować już o ósmej rano z parkingu w Palenicy Białczańskiej, by, po 9 km pod górę (słoneczko wcześnie przypieka), wypić w zapierających dech okolicznościach wysokogórskiej przyrody kilka piw niesionych w plastikowych siatkach (‘k*** ciężkie, a ten p*** X mówił „kupcie se po 20 puszek każdemu”’) – to wymaga pewnego samozaparcia. ‘Zdjęć nacykamy przed piciem, będzie co pokazać’. Schodząc po siedemnastej z progu Czarnego Stawu pod Rysami, widzi się wielu podchodzących, dzierżących w jednej dłoni prawie puste butelki a w drugiej – gustowną ‘reklamówkę’. ‘Niesie pan to do pojemnika na odpady segregowane, prawda?’ ‘A jest tam? – o to dobrze’.

Ktoś z nadmuchanym biustem i/lub nazwiskiem musi chyba paradować ostatnio w ‘kowbojskich’ kapeluszach po stacjach tv – tyle tego w niższych okolicach (jeden zanotowano na 2110mnpm!). Plecione sandałki (do kompletu skarpetki i ‘męska saszetka na dokumenty’) – też się widzi. Podobnie klapki albo czarne buty ‘dancingowe’ na ścieżce do Czarnego pod Rysami – evergreen ‘wygodnego obuwia’. Ale w dobie niedrogiej dostępności butów wyglądających na ‘kwalifikowane’, nie sądzimy już tak bardzo bliźniego naszego po stroju jego. Po pierwsze – but za człowieka nie pójdzie i nie dojdzie. Po wtóre – też się nam zdarzało wyskoczyć tu i ówdzie (nie tylko na wieczorną przebieżkę ze schroniska) w sandałkach trekingowych i innych takich… A popcorn pod schroniskiem w Morskim Oku wygląda tak egzotycznie, że aż ma się nań ochotę… gdyby nie to, że w barze są też lody-rożki, które reklamuje pani… Szybkie zanurzenie się w kulturę pop, po zejściu z dzikich szczytów i przełęczy – to jest to! Natychmiast milej się myśli o hordach obchodzących jezioro ze swymi kijkami turystycznymi. I zaczepiających turystę (szybko i zdecydowanie maszerującego ku szczytom): ‘cyknie nam pani fotkę, nie?… i jeszcze jedną… żebym była cała i całe Oko’.

Pogłoski o śmierci cześć-mówienia i górskiego savoir-vivre’u uznajemy za przedwczesne i przesadzone. Naturalnie, idąc jakąś dolinową czy upłazową ceprostradą w porze dużego ruchu, wstrzymujemy się z naszymi manierami. Ale wespnijmy się tylko trochę: ‘dzień dobry’, ‘cześć’, ‘hej’, ‘ahoj’, ‘heja’, ‘hejka’ – tak mówi zdecydowana większość młodszych i starszych. Gorzej, niektórzy podchodzący nie pamiętają, że to schodzący/wyprzedzający powinien pozdrowić pierwszy… i wpędzają cię w zakłopotanie. Co ciekawsze – dopiero w tym sezonie zauważono kilka przykładów efektownego ‘przerostu formy nad treścią’. ‘Ależ proszę, pani pierwsza, proszę bardzo, dopiero po pani’ – brzmi doskonale (ale i komicznie) na wąskim fragmencie ścieżki, gdy przepuszczającym jest mężczyzna w czerni, wyglądający raczej na projektanta (albo – dyktatora) mody, niż na wysokogórskiego turystę. Po wnikliwej dyskusji ustalono, że mógł to być duchowny na wakacjach. Tatry są też częstym stylem urlopu zakonnic. Tylko – biedaczki – chodzą w najgorsze nawet upały, w najbardziej wymagające wertepy… w habitach. Ciekawe, czy nie mogłyby ‘po cywilnemu’, skoro panowie mogą?

Formy górskich mini-konwersacji rafinują się wraz z obyciem społeczeństwa… albo i szybciej. Można doświadczyć prawdziwych perełek zwartości, humoru, pomysłowości. Zwłaszcza, jeśli samemu wykaże się nieco inicjatywy – cennej zwłaszcza w ubezpieczonych czy inaczej-trudnych miejscach. Nie ma to jak umiejętne odwrócenie uwagi i zbagatelizowanie pozornej grozy przejścia. Rozsądne zbagatelizowanie; by nie wziąć na sumienie początkującego, który – dostawszy, po płynnym pokonaniu w dobrą pogodę Giewontu i Zawratu, delirium montanum tremens (poznają państwo po oczach) – wyznacza sobie Lodowego Konia na jutro a Mnicha na pojutrze. Nawet w lipcu 2008, przy wyraźnie mniejszej frekwencji letniej na szlakach, śmigłowiec TOPRu jest praktycznie cały czas w powietrzu…

Komentarzy 36 to “Style i styliści”

  1. basia Says:

    P.S. Oczywiście, jest załącznik obrazkowy… – tak pracowicie i obficie skomentowany, że starczyłoby tego na pięć wpisów… 😉

  2. TesTeq Says:

    A gdzie zdjęcie tego tatuaża „TOPR” na szczupłych, kobiecych plecach?

  3. basia Says:

    Na t-shircie… 😉

  4. basia Says:

    Zdjęcia nie zrobiono bo pora była nocna a wówczas ludziom (a nawet TOPRowcom) należy się nieco prywatności…

  5. pak4 Says:

    Za zdjęcia dziękuję, przynajmniej wirtualnie można było Tatry zwiedzić. Co do 1GB sugeruję sprawdzić, czy pasuje… Ja nie mogę powyżej 2GB w aparacie używać.

  6. basia Says:

    Co do zdjęć (takich, jakie są ) – cała przyjemność po mojej stronie… 🙂

    Co do pamięci – Brat, który mi zasugerował tę akurat komórkę (ze względu na optymalne komórkowe fotkowanie… na tamten czas ) od dawna przypomina o tym 1GB… I ja pamiętam gdy siedzę przy biurku albo na skale, czytając, że zostało 2600 KB… Ale już nie zawsze – gdy jestem w tzw. mieście w porze otwarcia sklepów (kiepska ze mnie gadżetomanka, skoro nawet śmiesznie niskie ceny nie mobilizują… )

  7. TesTeq Says:

    basia mówi: „Na t-shircie”

    Czyli Szanowna Autorka mi tu medialną ściemę i podpuchę podsuwa. Ten nadmuchany biust pod kowbojskim kapeluszem to też „chłyt maketingowy”.

    Ech, cóż to za czasy…

  8. basia Says:

    Dbam jak mogę o rozwijanie wyobraźni Moich Drogich Czytelników… 😉

  9. Quake Says:

    No tak, jest wiele rzeczy które strasznie denerwują – np. papierosy. Nie po to człowiek wchodzi na Zawrat, Kościelec lub Grzesia żeby wdychać dym z papierosa (i oglądać niedopałki).

  10. basia Says:

    A widzisz, to kolejna pozytywna rzecz, jaka nam się rzuciła w oczy – znacznie mniej niedopałków. Na Szpiglasowej zauważyłam dwa. (Do)słownie dwa. I zaczęliśmy szukać dalszych. Nie było. Pewnie na Świnicy jest więcej… i puszek po piwie…
    Ale generalnie zapach rozchodzi się znacznie rzadziej, niż dawniej…

    (W końcu są ponoć miasta, gdzie pali mniej niż 20%. Średnia ogólnopolska to coś 30% czy nawet już poniżej. A były czasy 40 i więcej procent)…

  11. Quake Says:

    Wychodzi na to, że ma Basia wyjątkowe szczęście: do pogody, małego natężenia ruchu i otoczenia wolnego od niedopałków 🙂

  12. basia Says:

    Pogodę wybieram; małe natężenie ruchu widać na obrazkach (sam Pan zauważył pod Murowańcem); w niedopałki trzeba uwierzyć (a też – cierpliwie dać bliźnim szansę odwyku… 😉 ) 😀

  13. Quake Says:

    Ależ wierzę, wierzę (błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli 😉 )

  14. basia Says:

    😉

  15. basia Says:

    Oj, jest jeszcze jedna obciachowa sprawa – głośne odtwarzanie muzyczki… idęcy… nie przez słuchawki a z głośniczka. Zetknęłam się z tym po raz pierwszy chyba dopiero w tym roku w Tatrach. Oczywiście dolinno-kapeluszowo-klapkowych Tatrach. Podejrzane są najczęściej ‚solarkami’ z włosami farbowanymi mocno na czarno; mocno też używają słowa na ‚k’ plotkując – poprzez hałas tej muzy – do koleżanki o swoim chłopaku… albo o chłopakach nieobecnych koleżanek 😕

  16. Quake Says:

    No to faktycznie jest jakaś nowość… Zwłaszcza te czarne włosy są zastanawiające – do tej pory zestaw kanoniczny to był solar + włosy farbowane na blond 😉

  17. zeen Says:
  18. Quake Says:

    Całkiem niezła ściema 😉

  19. basia Says:

    @Quake: Blond i pasemka a nawet balejaże… na prowincji z przesunięciem ok. pięcioletnim.
    Nb, w 2004 przyjechała do Londynu na lato bardzo sympatyczna i wyedukowana, wielkomiejska Polka (ze wschodniej części kraju), paradnie wybalejażowana… do wielkiego świata bądź co bądź… i po trzech dniach do mnie z ‚problemem’ – co ona ma robić, bo ‚to nie jest tutaj modne’. Wytłumaczyłam, że w naprawdę wolnym świecie wszystko jest modne… ale raczej się nie goni za modą w stylu ‚pawiem narodów byłaś i papugą’… czyli cała sala śpiewa z nami (a raczej – ulica) 🙂

    @zeen: woda na mój młyn!… 🙂

  20. Hoko Says:

    Łoj góry moje góry
    Łoj scyty moje scyty
    Łoj łąka moja łąka
    Łoj zleciołek z Giewonta!

  21. basia Says:

    No proszę bardzo – jaka błyskawiczna ewolucja sentymentów… Dopiero pisał, że to nie jego bajka… a tu: ‚moje’, ‚moje’, ‚moja’ – na 16 słów 3 przywłaszczenia. Serce roście patrąc na te czasy… 😆 😉

  22. foma Says:

    :> Tutaj tylko rozrośnięte serce basi…

  23. zeen Says:

    A kuku 🙄

  24. foma Says:

    ćwir ćwir

  25. zeen Says:

    Fik, fik,
    Myk!

  26. foma Says:

    frrrrrrrrrrrru

  27. zeen Says:

    Na górze róże, na dole fikołki
    Z garażu żona nosi tobołki.

    Brykmyk!

  28. foma Says:

    Na górze goździk, na dole sznur,
    zamiast tobołków zwisa już gbur!

    Ihaha!

  29. basia Says:

    Ale na której górze?… 😮 Chciałabym to zobaczyć… Gbura na sznurze z goździkiem w zębach (choć wie, że to tani jest gest..)

  30. foma Says:

    Śrubka z zębach dodałaby temu szczyptę niepokoju…

  31. basia Says:

    …śrubka nasadzona na łodygę goździka tego?… Jakoś nadmiar rekwizytów tu widzę… mój ascetyczny gust się buntuje 😉

  32. foma Says:

    Goździk gwintowany w buntach obeznany…

  33. basia Says:

    To już prawie jak bunt w butonierce…

  34. foma Says:

    …prawie…

  35. basia Says:

    😀

  36. W (o) górach język lata | przelotnie-pobieżnie-przejściowo Says:

    […] jakoby Polacy byli mrukami, co na szlakach nie umieją z siebie słowa wydusić. Coroczna empiria wskazuje na coś przeciwnego – dzieńdoberują do upadłego, podchodząc*, także w […]

Dodaj komentarz