…Czyli odszczekuję…
Bo gaz był przez cały czas, a perfidia firmy PGNiG (czy też Karpackiej Spółki Gazownictwa?) polega jak na razie wyłącznie na tym, że im bardziej ‘ludność’ racjonalizuje zużycie metrów sześciennych (albo samo się jej racjonalizuje, jak czasem pewnej B) – tym bardziej ‘gazownia’ podnosi wszelkie opłaty stałe. Nie to, co elektrownia – nadpłata czerwcowa przeszła aż na luty’08… nie ma zużycia, nie ma problemu. (Ale licznik na wszelki wypadek sprawdzili – zostawiając list miłosny w drzwiach).
Pani z ul Gazowej nie była tak niewyspana, przejęta winą za półroczne stałe i zmienne opłaty przesyłowe i pozornie-kompetentna-technicznie, jak kilkanaście godzin wcześniej B… i wyraziła przypuszczenie, że mityczna blokada to po prostu plomba na liczniku (gdyby odłączyli – zdjęliby całe urządzenie)… A gaz nie płynie, bo się prawdopodobnie zapowietrzył. Co się okazało prawdą, i B, po wieczorze akcji harcerskiej (grzałka, czajnik, termosy), mogła wczoraj użyć wszystkich urządzeń ciepłowniczych. W lśniącej już – jak i reszta mieszkania – kuchni usmażyła nawet zapas bakalii ze skórek pomarańczowych. Nie wiedząc za bardzo, czemu akurat teraz…
…Aż ‘wpadła’ Sąsiadka i poinformowała, że w tym tygodniu jest tłusty czwartek, w sobotę – jej ślub, a teraz to ona zaprasza ‘panią Basię’ na jedno ze swych ostatnich pożegnań wolności. Chodzenie z księżycem w butonierce (czy raczej – jak w tym przypadku – w damskich torebkach) po arktycznym, jak dla Basi, Krakowie jest piękne, świeże… i nie wymaga żadnej kultury technicznej poza izolacją termiczną i umiarem w doustnym rozgrzewaniu się. Oba warunki raczej spełniono, co dobrze rokuje dzisiejszemu dzionkowi… jeszcze bardziej pełnemu, niż wczorajszy.
P.S. Tytuł to wzajemna żartobliwa ‘obelga’ w moim kręgu towarzyskim. Na każdą okazję: od problemów z zaprogramowaniem video czy użyciem jakiegoś programu komputerowego, po brak myślenia innowacyjnego w sytuacjach typu ‘czym by tu wbić tego gwoździa albo przeciągnąć sznurówkę przez tunelik na biwaku’.
29 stycznia 2008 o 7:53 am
Kultury technicznej to brakuje twórcom programów komputerowych i urządzeń audiowizualnych. W większości ich obsługa jest prosta tylko dla ich twórców (za wyjątkiem produktów firmy Apple).
29 stycznia 2008 o 8:45 am
W Polityce pisali, że jest prosta jedynie dla dzieci 😉
A jako twórca, od czasu do czasu, czegoś na komputerze muszę zaprotestować! Problemem tak naprawdę są przyzwyczajenia użytkowników — u każdego inne. Trudno się w to wpasować. A użytkownicy bynajmniej nie chcą pomagać 😦
29 stycznia 2008 o 9:54 am
PAK mówi: „Problemem tak naprawdę są przyzwyczajenia użytkowników — u każdego inne. Trudno się w to wpasować. A użytkownicy bynajmniej nie chcą pomagać”
No pewnie, że problemem są użytkownicy – gdyby nie oni twórcy oprogramowania byliby przepełnieni szczęściem (i poumieraliby z głodu).
Popatrz na odtwarzacze MP3 Creative, Sony, Samsunga, czy iRiver i porównaj z iPodem. Żal „nie powiem co” ściska. Apple nie wypuszcza produktu, dopóki jego działanie nie jest oczywiste – nawet kosztem ograniczenia funkcjonalności.
29 stycznia 2008 o 11:10 am
Miałem ci i ja swoją przygodę z gazownią, kosztowną przygodę. Rzucało mną po Polsce i okolicach, mieszkanie przeważnie stało puste, żadnego zużycia.
Przyjechałem i patrzę a tu piecyk kąpielowy pracuje a gazomierz ma to w d…, strajkuje, nie liczy. Kulturą techniczną się wykazałem: puknąłem w urządzenie co by mu pomóc ruszyć, nic niestety…. Szykował sie dłuższy pobyt zatem karnie zgłosiłem awarię gazomierza. Przyszli fachowcy i wymienili na nowy (diabła tam nowy, wyremontowany). W ślad za wymianą przyszło pismo powiadamiające mnie o naliczonym wyrównaniu za zużyty gaz a nie wskazany przez uszkodzone urządzenie – tak ze dwa lata wstecz. Było tego moje 2 pensje. Odwołanie i wyjaśnienia na nic się zdały, spowodowały tylko dodatkowe odcięcie prądu – były to czasy sojuszu gazowniczo-elekrowniowego.
Do sądu nie poszedłem, szkoda fatygi.
Odbiłem sobie po latach na robocie zleconej przez gazownię.
To była wówczas pierwsza konfrontacja na linii obywatel – instytucja publiczna. Choć lat minęło wiele, niewiele się zmieniło, obywatel jest wciąż malutki a i.p. stać na łamanie jego praw i nie ma znaczenia, czy to prywatne, czy nie.
29 stycznia 2008 o 11:38 am
Chodzenie […]po arktycznym, jak dla Basi, Krakowie…
Cierpliwości, Basiecko! Cierpliwości! Przydzie za pare miesięcy taki cas, ze Kraków bedzie bardziej równikowy niz arktycny 🙂
29 stycznia 2008 o 12:15 pm
zeen mówi: „Choć lat minęło wiele, niewiele się zmieniło, obywatel jest wciąż malutki a i.p. stać na łamanie jego praw i nie ma znaczenia, czy to prywatne, czy nie.”
Nie do końca mogę się z tym zgodzić. Z operatorami telekomunikacyjnymi z reguły wygrywam reklamacje. Obecnie testuję wytrzymałość firmy wywożącej śmieci (oprotestowałem ich standardowy zapis w umowie mówiący, że mają prawo wykorzystywać moje dane osobowe do działań marketingowych).
29 stycznia 2008 o 12:16 pm
TesTeq:
Ale ja mówię o etapie projektowania! Przedstawia się projekty wybranym użytkownikom, a oni zamiast coś wybrać, skupiają się na sugestii, że ramka jest czerwona, a powinna być zielona… Wyciągnąć coś więcej od użytkownika-testera jest bardzo ciężko…
29 stycznia 2008 o 12:31 pm
No nie? Albo chcą czcionkę, ktorej normalny komputer nigdy na oczy nie widział 😆
29 stycznia 2008 o 1:32 pm
PAK,
Bo wybór reprezentatywnej grupy testującej nie jest intuicyjny…
Hoko,
fakt, taka czcionka Optima – miodzio, ale mało kto ma w standardzie.
29 stycznia 2008 o 2:06 pm
Hoko mówi: „Albo chcą czcionkę, ktorej normalny komputer nigdy na oczy nie widział”
No właśnie! I wtedy pojawia się na rynku Macintosh. To właśnie bogactwo czcionek umożliwiło rozwój „Desktop Publishing” (kto jeszcze pamięta, że tak to się nazywało 🙂 ) i zapewniło Apple monopol w tej dziedzinie na długie lata.
Czy naprawdę trzeba było iPhone’a, żeby operatorzy telefoniczni pozwolili na odsłuchiwanie poczty głosowej w dowolnej kolejności? Tymczasem kwestia prawidłowej, automatycznej numeracji rozdziałów, stron i wyliczeń w Microsoft Wordzie czeka wciąż na rozwiązanie. Nigdy nie wiesz, czy po wydrukowaniu będzie dobrze, czy znowu wszystko zostanie przeliczone w całiem nieoczekiwany sposób.
29 stycznia 2008 o 2:28 pm
Ulubiona piosenka TesTeqa:
Jabłuszko, jabłuszko, jabłuszko pełne snu
Gdzie nie spojrzeć jabłuszko, jabłuszko tam i tu…
😆
29 stycznia 2008 o 2:46 pm
Lubię placki z jabłkami, szarlotkę, obrane jabłka właściwe, surówkę z marchewki i tartych jabłek, sok jabłkowy, sprzęt Apple i płyty Beatlesów wydane przez wytwórnię Apple.
29 stycznia 2008 o 2:48 pm
Taaak, a basi to rok temu żałował… Podstępny Monopolista jeden! 😉 🙂
29 stycznia 2008 o 7:54 pm
Jakoś dziwne, że w związku z opisywaniem zalet jabłka nikt nie wspomniał o żubrówce z sokiem jabłkowym 😀
29 stycznia 2008 o 7:55 pm
Quake, bo to się piło w czasach okołomaturalnych 😉
29 stycznia 2008 o 8:00 pm
W wieczór przed ewakuacją do Polski z ‚Długiej Anglii’ piłam (z polską doktorantką najambitniejszej 😉 dyscypliny ścisłej… pochodzącą z Miasta Ł 😀 ) żubrówkę z sokiem żurawinowym…
Pyyyszne.
Ale jabłkowy to faktycznie klasyka! 😀
29 stycznia 2008 o 8:16 pm
@foma: ale od czasu do czasu chyba można sobie przypomnieć młodość chmurną i durną? 🙂 Zwłaszcza, że – jak tu słusznie już zauważono – jest to wspomnienie o smaku klasycznym 😉
@Basia: z żurawinowym nie próbowałem, trzeba będzie przetestować ten patent przy najbliższej okazji 😉
29 stycznia 2008 o 8:26 pm
Gdyby zaś ktoś pytał o związek powyższych dywagacji z kulturą techniczną – informuję, że cały czas jesteśmy w „bezpośrednim pobliżu” Imperial College of Science, Technology and Medicine… 😉
… poza tym te destylatory… 😀
29 stycznia 2008 o 8:30 pm
Taa, technologia picia, a medycyna i nauka po piciu…
29 stycznia 2008 o 8:30 pm
No i cydr brytyjski trzeba dodać…
…I Polskę jako europejskiego potentata w produkcji koncentratu jabłkowego (na soki i nie tylko – w tym b. wiele na Wyspę jedzie)
29 stycznia 2008 o 8:32 pm
@Komisarz: A właściwie czemu nie?… Wszystko zależy od dawki 🙂
29 stycznia 2008 o 8:59 pm
A skoro już ciągniemy ten uroczy temat to ja mogę podać taką prawniczą ciekawostkę: w Polsce obowiązuje ustawa z 18 października 2006 r.
o wyrobie napojów spirytusowych oraz o rejestracji i ochronie oznaczeń geograficznych napojów spirytusowych (Dz.U z 2006r, Nr 208, poz. 1539). Na podstawie tej ustawy zostało wydane rozporządzenie Ministra Rolnictwa z 25 stycznia 2007r w sprawie określenia wymagań dla niektórych napojów spirytusowych z oznaczeniami geograficznymi odnoszącymi się do terytorium Rzeczypospolitej Polskiej (Dz.U z 2007r, Nr 21, poz. 129). W myśl tego roporządzenia:
„Wódka ziołowa z Niziny Północnopodlaskiej aromatyzowana ekstraktem z trawy żubrowej (Herbal vodka from the North Podlasie Lowland aromatised with an extract of bison Grass) to napój spirytusowy:
1) produkowany z polskich surowców, na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej wyłącznie w regionie Niziny Północnopodlaskiej;
2) uzyskany przez aromatyzowanie alkoholu etylowego pochodzenia rolniczego o zawartości alkoholu nie mniejszej niż 96,5 % objętości maceratem trawy żubrowej (Hierochloe odorata i Hierochloe australis) rosnącej na terenie Niziny Północnopodlaskiej;
3) o zawartości alkoholu etylowego nie mniejszej niż 40 % objętości;
4) o zawartości cukru nie większej niż 4,5 grama na litr w przeliczeniu na cukier inwertowany.”
Tak więc pijąc trzeba mieć świadomość, że dokonujemy konsumpcji nie byle jakiego trunku 😆
29 stycznia 2008 o 9:02 pm
😀
29 stycznia 2008 o 9:08 pm
Taa, szczególnie ta odorata jest wyczuwalna…
29 stycznia 2008 o 9:22 pm
Monografii ‚Jabłko w żywieniu, kulturze (też: biesiadnej), technologii (informacyjnej i innej)’ ciąg dalszy 😉 :
Jem jabłko winne
I myślę ‚ech ty życie łez mych winne
Nie zamienię cię na inne’
😉
(Basia jada ze skórką – im bardziej aromatyczna, tym lepiej 😎 )
29 stycznia 2008 o 9:25 pm
basiu, że też nie przywołujesz źródeł
29 stycznia 2008 o 9:27 pm
Jak to nie przywołuję? 😮 – kto kliknie, zobaczy 😉
A poza tym: to są tak oczywiste oczywistości… 😉
29 stycznia 2008 o 9:31 pm
Czy też może chodziło Ci o to, że zalinkowałam późniejszą wersję: otóż dlatego, że technika śpiewu Geppert poszła znacznie do przodu 🙂 Ale ten 1984 to było coś… trochę pamiętam… 🙂
29 stycznia 2008 o 9:32 pm
Właśnie chciałem kliknąć i niemiło nic się nie stało…
(teraz się staje)
29 stycznia 2008 o 9:35 pm
Nie żałuj TesTequ dziewczynie,
Bo kara cię za to nie minie.
Dziewczyna notuje w pamięci
I nie dasz się rady wykręcić!
29 stycznia 2008 o 9:37 pm
Jak rozumiem, to była prośba o łagodny wymiar kary… 😉
29 stycznia 2008 o 9:43 pm
Ani gniady, ani kary,
Proszę załóż okulary,
Bo od rzeczy TesTeq plecie,
Styczeń, luty, marzec, kwiecień.
29 stycznia 2008 o 9:44 pm
Sprawa polska a jabłko
temat płynie nam gładko.
Każdy coś tu dorzuci
lub piosenkę zanuci.
Morał z tego jest taki:
lubią jabłka Polaki 😀
29 stycznia 2008 o 9:48 pm
😎
😀
29 stycznia 2008 o 9:51 pm
O rany! Ja tam pierdołami się zajmuję a tu takie ważne tematy, ech dupek ze mnie….
😆
29 stycznia 2008 o 9:54 pm
A ja byłam pewna, że zeen – jeśli się pojawi – to nam powie kazanko o zakazanych owocach 😛
29 stycznia 2008 o 9:55 pm
@basia: jakże to? Czarny Szwarcmann ma nam kazania prawić? 😉
29 stycznia 2008 o 9:55 pm
…A tu nic… 😯 😆
29 stycznia 2008 o 9:56 pm
@Quake: A czemużby nie?… 😉
29 stycznia 2008 o 9:57 pm
O jakże Basia
Dzisiaj się stara:
Bałwan w fartuszku
I okularach
Wyszedł z dwóch buziek.
– TesTeq! Łobuzie!
29 stycznia 2008 o 9:59 pm
😆
29 stycznia 2008 o 10:02 pm
Moi drodzy parafianie
Ot, wygłoszę Wam kazanie
Do roboty nie bierzecie
Się a jabłka to pijecie!
Jakem szwarcman z charakteru
Przejdźmy teraz do likierów 😉
29 stycznia 2008 o 10:02 pm
Zeen w okolicy
Pora uciekać
Miecz jego może
Przeszyć człowieka.
Człowiek przeszyty
Się nie rozpruje,
Siano mu z głowy
Nie powylatuje.
29 stycznia 2008 o 10:05 pm
Ale cóz to są likiery?
Ja tam wolę pić bajery,
te zawierające trawę,
co jest dobra na zaprawę 😀
29 stycznia 2008 o 10:06 pm
zeena spojrzenie
zwala na ziemię
jemu jest zbędny kawałek stali
wszelka krytyka
pod ziemię zmyka
z nadzieją by ją nie wyorali
29 stycznia 2008 o 10:08 pm
Widzisz chłopa ot, TesTeqa
Aspiruje do człowieka
Daje nam dyskretne znaki,
-Siana nie mam, jam nie taki!
A co widzi wstając rano?
Na poduszce? Co to? Siano?!!!
29 stycznia 2008 o 10:16 pm
No tak, mieczyki i sztyleciki zeena… 😉 🙄
29 stycznia 2008 o 10:16 pm
Toż to Zeenie
Nie trafienie!
TesTeq nie śpi na podusi,
Bo by chyba się udusił!
Może zatem te źdźbła sianka
Z Pani TesTeqowej wianka? 🙂
29 stycznia 2008 o 10:17 pm
Zeen i TesTeq – dwa chłopaki
co rymują tu dla draki.
Szczerze: robią to dość znośnie
A gdy siano im wyrośnie
to je koszą ostrym słowem
i rzucają w butle litrowe 😀
29 stycznia 2008 o 10:21 pm
TesTeq, Wy ripostę macie,
Zwiewam, mam już pełne gacie….
😆
29 stycznia 2008 o 10:21 pm
Veto!
Zgodnie z przywołaną ustawą siano zeena nie może być wykorzystywane do produkcji. O sianie TesTeqa nie mam wystarczającej wiedzy.
29 stycznia 2008 o 10:25 pm
Pragnę zauważyć, że gacie stały się kultowe 😉
Trafiły do zakątka muzycznego. Fakt, czasem w nich coś zagra 😉
29 stycznia 2008 o 10:26 pm
Motywy wędrowne w blogopiśmiennictwie polskim 😉
29 stycznia 2008 o 10:29 pm
Gacie zeena
kto powstrzyma
przed atakiem srogim
na zaprzyjażnione blogi?
29 stycznia 2008 o 10:31 pm
W gaciach zeena brzmią symfonie
Filharmonie walczą o nie 🙂
29 stycznia 2008 o 10:38 pm
Może walczą filharmonie
lecz na blogu tym symfonie
rodzą duże zamieszanie
nie ma tutaj miejsca na nie.
Jest więc prośba zeenie drogi
rzuć te gacie na inne blogi.
29 stycznia 2008 o 10:41 pm
Kultowe gacie
Rzucam na Cię!
29 stycznia 2008 o 10:42 pm
A cóż to za egzorcyzmy? 😯 😀
29 stycznia 2008 o 10:46 pm
Gacie kultowe
pewnie różowe
Nie chcę ja ich oglądać wcale
gdy je zobaczę to się obalę.
Więc lepiej wciągnij na gacie spodnie
wtedy nam wszystkim będzie wygodniej
29 stycznia 2008 o 10:46 pm
Towarzystwo moje drogie. Wyjdzie, że się czepiam, ale czuję potrzebę nowych rytmów i form. Może basia, jak osoba obeznana, określi dostępne układy zgłosek i rymów…
29 stycznia 2008 o 10:48 pm
Oktawa
Sekstyna
Sonet
Tyle na początek
😉 🙄
29 stycznia 2008 o 10:50 pm
A haiku może być? 😎
29 stycznia 2008 o 10:50 pm
…Trubadurzy Wy moi drodzy… 😉
29 stycznia 2008 o 10:51 pm
basiu, sonet u Ciebie już popełniłem…
29 stycznia 2008 o 10:51 pm
Peeewnie! 😎
29 stycznia 2008 o 10:53 pm
‚Pewnie’ było do haiku. Sonet pamiętam, ale to wymagająca forma i trzeba ją doskonalić. Nie ma, że boli… 😥 😉
29 stycznia 2008 o 10:59 pm
basiu, teraz robię w prozie, zapomniałaś? wypstrykam się w sonecie, a potem będziesz na mnie krzyczeć, że nowy wpis ma się pojawić…
29 stycznia 2008 o 11:02 pm
Na początek pomilczę w oktecie:
…………………………………………
29 stycznia 2008 o 11:05 pm
Przede wszystkim trzeba się skupiać na własnych projektach, to jasne. Fokusowanie, panie dziejku, fokusowanie (nie mylić z hokus-pokusowaniem – a zwłaszcza z pokusami rozfokusowania). Ale gdyby przy okazji jakiś sonecik doszlifować… tak w ramach chwilowego, relaksacyjnego rozfokusowywania…
😉 🙂 😀
Solennie przyrzekam, że nigdy nie bedę krzyczeć… na starszych stopniem. Ale proszę nie zapominać, że na damskim wojsku (nasz rocznik jako ostatni miał takowe) zrobiono mnie ‚z łapanki’ zastępcą dowódcy kompanii… 😆
29 stycznia 2008 o 11:13 pm
Sonecik można wypichcić w wolniejszej chwili 😉 Pytanie brzmi czy temat będzie zadany czy też wolny?
29 stycznia 2008 o 11:16 pm
Może być kontynuacja wątku towarzysko-trunkowego. Z motywem przewodnim ‚Teraz Polska’, rzecz jasna… 😉
29 stycznia 2008 o 11:26 pm
Czyli łączymy przyjemne z pożytecznym 😉
25 kwietnia 2008 o 5:06 am
[…] Żebyż choć trochę tej kultury technicznej (absolutny lider) ‘Sprawa feminizmu’ (wciąż niezagrożone drugie miejsce…) Wielka Karta Swobód (ostro naciska na wicelidera) Obwiniam Test czasu w przyjaźni (pół wirtualnej Polski chce testować przyjaciół?…) 60 lat razem (przez b. długi czas lider i wicelider) Spis występków moich Pchła (weekendowy) Ostrożnie z życzeniami (przerwa sylwestrowa) Sezon na odświeżanie (3 doby wielkanocne) […]
23 grudnia 2008 o 6:01 am
[…] do blogu wielce ambitnego ‘przelotnie-pobieżnie-przejściowo’. Autorka na pamięć wie, dokąd go przekierują (taaaką ma pamięć!… w starej szkole chowaną i tresowaną!) Wpis delikwentowi nic nie da, […]
16 Maj 2017 o 1:52 pm
I don’t even know how I ended up here, but I thought this
post was great. I don’t know who you are but definitely you are going to a famous blogger if you are not already
😉 Cheers!