Wielka Fatra kontra Bieszczady
Wielka Fatra zauroczyła od pierwszego wejrzenia —
Wysokości bezwzględne i względne, obszar, mnogość form ukształtowania, rozległych widokowych polan, spektakularnych wychodni skalnych (na zmianę z połogimi, sporych rozmiarów kopułami), morze malowniczych gór jak okiem sięgnąć w każdym kierunku z bliskimi panoramami skalistych masywów Tatr, Niżnych i Małej Fatry… dzikość nie całkiem dzika, gęstość szlaków daleka od miejsko-parkowej przy – jednak! – dostępności większości atrakcyjnych punktów.
Bieszczady B poznała i doceniła dopiero kilka lat temu, w 2012.
Z generalną konkluzją, że szału nie ma.
Gdy w orbitę weszła Wielka Fatra (stopami dotkniona w 2014) – przyćmiła je pod każdym względem tak, że nie ma o czym rozmawiać.
Zatem… porozmawiajmy…
Odległość:
– Z Krakowa do Wyżniej Rewuczy wyszło 184 km km zakopianką. Od Myślenic ekspresówką; budujący się odcinek rano jest ok, a kto jedzie w góry później, niż wczesnym rankiem?… Następnie stosunkowo szybką i prostą „szosą orawską” czyli „siódemką” na Chyżne. Jej kontynuacja, słowacka 59, na dwóch odcinkach też ekspresówką jest, na pozostałych różnie, jak to w górach. Za to te widoki. I kultura jazdy wyższa znacząco, nawet jeśli to popularny tranzyt, uczęszczany przez rodaków, w tym tirowców.
– Kraków – Sanok (217, 225, 223 km w zależności od trasy; można częściowo autostradą A4, póki co darmową).
To Sanok. Do Polańczyka dalej. Skąd do Wołosatego jechali, pamiętają, że dłuuugo, bodaj półtorej godziny (S-P: 31 lub 35 km; P-W: 62 km górską drogą).
Parkowanie:
– W Słowacji – choć zachowywać się trzeba kulturalnie, a co najmniej przytomnie – poza obszarami bezpośrednio-podtatrzańskimi typu Smokowce, Szczyrbskie znajdziesz wiele niepłatnych, nieoficjalnych ale regularnie i naturalnie używanych klepisk (czasem przesadnie wielkich, wyasfaltowanych w jakiejś niesamowitej, półprzemysłowej skali), dużych i mniejszych parkingowisk narciarskich najczęściej darmowych latem, wykoszonych poboczy, itede, itepe.
Nie inaczej jest u podnóży Wielkiej Fatry. Nawet gdy znajdą się amatorzy poboru opłat oraz oczywiście biznesiki rezerwujące miejsca wyłącznie dla klientów sklepu, agroturystyki, hotelu, itp. – najczęściej nieopodal zdołamy postawić auto nieodpłatnie. Oczywiście rankiem wybór miejsca (zacienienie, itp.) jest szerszy.
– W Bieszczadach – dobrze pamiętamy zdzierstwo Przełęczy Wyżniej. Sprawdziliśmy, czy ktoś nie poszedł po rozum… Nieeee, póki są chętni, póki slogan „bezpieczeństwo samochodu” jeszcze gdzieś na kogoś działa… – będą żądać więcej, niż przed wejściem do Kościeliskiej! (A wykoszonych, udostępnionych połaci jakoś na tych pustkowiach brak. Bo i po co – lepiej radzić „kto pierwszy ten lepszy: miejsc na zdzierczych klepiskach-wyboiskach wam braknie, wjeżdżać, a żywo!”)
Wstęp:
– Słowacy żartują czasem, jak bardzo niewypałowo wyszedł im pilotażowy rok płatnych wstępów do TANAP. Że B akurat miała tę unikatową przyjemność płacenia codziennie (1992) za pierwsze kontakty ze słowackimi Wysokimi Tatrami – ochoczo żartuje wraz z nimi z polskiego tatro-płacenia.
Teraz ścieżkowe płaci się tam za drabiny, stupaczki i inne ekscytacje Słowackiego Raju. 2 euro (plus parkingowe).
– Bieszczadzki Park Narodowy śpiewa sobie nawet nie za dzień pobytu, ale za ścieżkę. 6-7 PLN. To więcej, niż za ekscytacje tatrzańskie. I skrupulatniej egzekwowane.
Noclegi:
– Słowackie przeliczniki mogą lekko zniechęcić rodaków, którzy zatrzymali się mentalnie w 1. połowie lat 90.
Lekko.
– Bo wiele okolic ma ceny porównywalne z polskimi.
A pustawy, czysty, górsko-pagórski kraj daje naprawdę wielkie pole do popisu namiotowiczom. I spokój im daje, czego na płatnych bieszczadzkich pólkach namiotowych nie uświadczysz.
Na szlaku:
– Tam przestrzennie jest. Oddech od sapiensów złapiesz nawet w Tatrach. Turyści stosownie ubrani, obuci. Dzieci idą normalnie. Żony i męże nie kłócą się publicznie (prywatnie może też nie, ale tego nie wiemy na sto procent)…
– „U nas” adidaski itp. w obfitości na wschodzie i na popularnych trasach tatrzańskich, babiogórskich czy pienińskich, zakonnice w pełnym rynsztunku (nie żebyśmy mieli coś przeciwko zakonnicom na szlaku, przeciwnie, lecz nasze inklinacje równościowe rani fakt, iż księży czy zakonników na urlopach tylko się domyślamy, zakonnice zaś otulonemi i naznaczonemi być muszą w tych ich antywędrowniczych przyodziewkach).
Klimaty i swojszczyzna:
– Po tej stronie prawie nie istniejącej granicy (no chyba, że z Ukrainą) spotkać możesz, choć nie musisz, niżej ale i wyżej – nieżyczliwość, oburkliwość, brak uśmiechu, elementarnych manier, wszelakie bilbordy w nadmiarze, polityczne innuendo tudzież judzenie na brata przeciw bratu nawet w kościele.
– Tam, nawet gdybyś dogłębnie zrozumiał wszelkie wyborcze hasła tudzież podteksty – mówisz sobie lub kompanowi „nie mój cyrk, nie moje małpy”, uśmiechasz się (łagodnie – zaraźliwe) i idziesz dalej.
I wreszcie…
– W Polsce nieruchomość (jakkolwiek małą by ona nie była) nabywasz ze wszystkimi szykanami i aktami (notarialnymi, hipotecznymi, etc.)
– W Słowacji po uprawomocnienie twego szałasu z zagonem idziesz do gminy.
Polaku! Turysto! – Wybór należy do ciebie…
12 września 2018 o 7:54 am
Noale cała ta romantyka. To:

— Jak się nazywa prezydent?
— Nie wiem.
— A premier?
— Nie wiem.
— A skąd pani jest?
— Z Bieszczad.
— Ach, pojechać w Bieszczady.
(Już sobie wyobrażam taki dialog na Słowacji z konkluzją: „Pojechać w Wielką Fatrę”. Nie, nie wyobrażam sobie. Może oni Wyhorlat tak traktują?)
Zresztą, Kotlebę na bilboardach się i tak rozpoznaje, nawet jak to Słowacja. A u nas?
12 września 2018 o 8:20 am
Bieszczady?
Nie pamiętacie, nie zaznaliście rajdów?
„Rajd, rajd, bieszczadzki rajd, czy to w słońce, czy to w deszcz, i tak dalej”
Wybacza się młodzieży. 🙂
Zresztą tamte tereny były mocno promowane jako teren do pracy, osadnictwa. Było, minęło.
12 września 2018 o 8:36 am
gdzie
som
pieczary
tam
jes
lepi
/wykrz/
12 września 2018 o 8:47 am
@Jaś Beskidzki:
Czytamy w tle Kroha o Łemkach, który mówi nie tyle o specjalnym promowaniu (co wskazuje celowe działanie), co właśnie o romantyce miejsc opuszczony, bezludnych. Oczywiście i u Kroha jest o pewnych formach „promowania”, jednak zachęcania do osadnictwa, czy gospodarczego wykorzystania. Ale to nie to samo co turystyka.
12 września 2018 o 8:59 am
Czasy przejazdu do i z Słowacji?
12 września 2018 o 10:10 am
na slowacji mandaty drogie
12 września 2018 o 10:24 am
nie pojechali na urlop
?
..malzenska bida
?
!
12 września 2018 o 10:27 am
@wkur—
>..malzenska bida
Chciałbyś 😛
12 września 2018 o 10:38 am
Jasiu Beskidzki, pamiętam, pamiętam! 🙂
Wkur, Państwo Kowalscy wyglądają na takich, co urlop mają zawsze i wszędzie!
Zazdroszczę weekendu w L.; dzisiejszy dzień też zapowiada się wyśmienicie, lecz zapewne nie wszyscy mogą mieć odbyć spacer, bieg, rower, i temu podobne? 🙂
Paku4, 😉 – tak trzymać! 🙂
Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam! 🙂
12 września 2018 o 11:32 am
@Szpila:
Porównywalne z czasami przejazdu do/z Podkarpacia 🙂
13 września 2018 o 7:56 am
Paku4, romantykę wielkofatrzańską też można zbudować. Zrobimy to! W Czynie Społecznym Stulecia! 😛 😀
Jasiu Beskidzki, w istocie nie zaznaliśmy… 😦 Tylko jakieś piosenki się pałętały jeszcze… Gorzej, w bogatszych (i zacofańszych) uczelniach dogorywała ta forma rozrywki wraz z dogorywaniem komuny: rektor coś-tam funduje, np. beczkę piwa na mecie… A fuj! 😉 😀
Nietoperku, myślę, że i w pieczarnictwie Fatra wygrywa (bezapelacyjnie) 😀
13 września 2018 o 8:08 am
Szpilo, Wkur—, Paku4, nawet z rygorystycznym przestrzeganiem przepisów, pod fatrzańskie szczyty dociera się szybciej i znacząco szybciej, niż do Wołosatego i okolic (bo to są Bieszczady, nie Polańczyk 😛 ). Konkrety zależą od pory dnia, roku; ostatnio doskoczyliśmy w czasie nieco poniżej 2.5h, powrót zależy od wyboru polskiej części trasy (budowa zakopianki)…
😀 😀 😀
Anonimowa Celebrytko, tak, TeamBP urlop ma zawsze i wszędzie a wyzwania dalekie od urlopowych traktuje tak-że-samo przygodowo-wyzwaniowo. Tak im dopomóż! 😉 🙄 😀
Dzień był wyśmienity, zaiste. Upalny, cudny. Akurat na rowerowe inspekcje nadzorcze tego i owego, popołudnowy wieczór z Dwulatkiem-Przedszkolakiem (ach te elektrycznie ładowane autobusy! — Jeden Pan Kierowca nawet nas przewiózł trochę: od punktu ładowania do punktu poboru pasażerów biletowanych… 😆 )
A dziś podobno…
Czwartek, 13 września
Dzień Programisty
Dzień Całowania Chłopaków w Usta
Team ma więc Święto Dubeltowe, czego Wszystkim życzy (co dnia! 😆 ) 😎 😎 😎
13 września 2018 o 8:46 am
@Basia:
Jest jakiś słowacki thriller, który dzieje się w Rużomberku. Nawet otwarłem ebooka, ale czytać nie zacząłem. W każdym razie, lokalsi pracują 😉
13 września 2018 o 9:21 am
Prosiło by Się podkleić jakieś ujęcia, Obraz opowiada więcej o Pięknie i Porównaniach, niż samo słowo.
13 września 2018 o 9:37 am
Tradycje chodzenia po Górnych Węgrzech wciąż trwają u Bratanków. W pewnych kręgach oczywiście.
Z Polski (Krakowa) jest bliżej i wygodniej do Wielkiej Fatry, niż z Budapesztu.
Pozdrawiam!
Będę czytał niezależnie, czy opublikujecie coś urlopowego (preferencje madziarkie oczywiste), czy nie.
13 września 2018 o 10:03 am
„Polańczyk to jeszcze nie Bieszczady”.?
Dobre! Moja znajoma była ostatnio, zgadniecie gdzie? – W Krośnie. I mówi, że w Bieszczadach! Gdybyż to jeszcze chodziło o nieuka z nizin, ale kobitka mieszka w moim mieście, jest nauczycielką, podobno.
Dziękuję za relacje z Lusławic. Jak już pisałam, nie mogliśmy być na tych wartościowych koncertach „Finału”. Krewni mówią, iż wielce były udane.
Dziękuję również za inne liczne artykuły własne i cytaty- muzyczne, a również pozostałe. Z zaciekawieniem przeczytałam wywiad z P. Stabrawą, normalnie nie bywam na terenach „Polityki”, więc nie trafiłabym, gdyby nie Wasza rekomendacja.
13 września 2018 o 1:05 pm
@Madziar:
Podczas naszej pierwszej wizyty w W.Fatrze wpadliśmy właśnie na grupę Węgrów wędrujących głównym grzbietem.
14 września 2018 o 7:44 am
Paku4, thriller z akcją w Rużomberku kupuję na pniu! 😛 — Nawet jeśli miałabym go nigdy nie przeczytać! 😈
FotoAmatorze, czasem Słowo też opowiada. I działa na wyobraźnię… (Tak uczą na polskim 😛 ) 🙂
Madziarze, Kraków ogólnie uprzywilejowany jest… 😉
Może opublikujemy… Kiedyś… 😎 😉
Mela Woman, geograficzną ignorancję i brak precyzji ogólnie wybaczamy. Ogólnie-politowawczo – gdy jest zamierzona: oznacza chęć podpięcia się podmiotu mówiacego pod górskość, aktywność, młodość, kompetencje, itp. Na przykład mms „Pozdrowienia z Tatr” gdy delikwent stoi na Gubałówce czyli w Pasmie Gubałowskim…
Ludzie lubią kazać i pisać „z gór” nawet wówczas, gdy jeszcze nawet nie weszli w doliny… 🙄
Paku4, zgadza się! 😎
14 września 2018 o 8:40 am
>>normalnie nie bywam na terenach „Polityki”
A szkoda.
Swą rozrywkę odnajdzie tam zarówno zwolennik ich opcji, jak również sceptyk czy przeciwnik. 😉
14 września 2018 o 11:18 am
Dziękuję. Postoję. Bez rozrywki.
16 września 2018 o 9:28 pm
A propos porównań… Czyżby reinkarnacja? W Rumunii?
17 września 2018 o 6:47 pm
tu gdzie jestem tuba Twa TesTequ nie wyswietla sie. choc nie jest to muzulmanska kraina… w kazdym razie nie tak calkiem… 🙂
20 września 2018 o 12:34 am
Prowda lezy pośrodku. A pośrodku między Wielkom Fatrom a Biescadami nojduje sie… producent wies jakiego piwa, Basiecko? 🙂 😀
20 września 2018 o 11:22 am
„Polaku! Turysto! – Wybór należy do ciebie…”
Cóz. Jeśli wyboru bedzie dokonywoł tetmajerowski „patryota”, to przecie wiadomo, co wybiere: Wolę polskie [ten-tego] w polu niż fijołki w Neapolu. Cyli kieby pon Tetmajer zył dzisiok, to jestem pewien na 0,01%, ze odpowiedziołby Basiecce (ocywiście w imieniu ww. patryoty, nie swoim własnym) tak: „Wolę Bieszczad stęchłe wiatry niż uroki Wielkiej Fatry.” Na 99,99% zaś – jestem pewien, ze napisołby cosi podobnego w wymowie, ba wyryktowołby to i zrymowoł zgrabiej niz jo 🙂
20 września 2018 o 9:01 pm
Jak rozumiem, Basia przedkłada wolny rynek nad Tetmajera. Ideą wezwania jest więc przywołanie do rozsądku cen i samozachwytów bieszczadzkich. Co też jest czynem patriotycznym, bo czyni Polskę lepszą.
21 września 2018 o 6:55 am
hm, Tetmajer pod bieszczadzkie strzechy… hm…
…muszę to sobie przemyśleć! 😆
🙂 🙂
22 września 2018 o 7:50 pm
Super! Poklaszczcie sobie!
26 września 2018 o 6:55 pm
klaszczemy jak najgorliwiej dwudziestoszesciowrzesniowo!!!
…i oddalamy sie na powrot w swietliste bezinternecia… 🙂 🙂 🙂
27 września 2018 o 4:05 pm
Wspaniałościowo! Niech Wam służy bezinteresowna bezinternetowość!
1 października 2018 o 7:21 am
Dzięki! Posłużyła znakomicie… 😎
Lecz wracać czas… wrócić czas… 😉 😀