Różne są wskaźniki, kryteria i papierki lakmusowe potwierdzające, żeśmy słusznie do słusznie-sławnego miejsca pofatygowali się. Tym razem – do madziarskiego, co może zdziwi obserwatorów peregrynacyj naszych, bośmy wszak tak niedawno o bratankową krainę się ocierali…
…Jednak
Jak nie możesz śmigać po triglavach (pono śnieg tam już był, a sporo nowego spadnie że-ino) – śmignij bodaj tam, gdzie cię jeszcze nie było, jakieś symetryjki porównawcze wytnij, wiosnę z jesienią zepnij w stylu „i mam je, mam je, mam tych skrzydeł dwoje”. – Nad Balatonami skrzydła dojrzysz nawet bez Szefowego superobiektywu.
Pytają jednak, co z tymi papiórkami lakmu. No, są one na przykład takie, że jak jedzie pociąg dzieciowy dorosłymi spaślakami przeładowany (nie pisalibyśmy aż tak brutalnie gdyby nie jeden Ekspert od Madziarów, co nas uczulił a nawet prze- na punkcie miejscowej nostalgii, depresji i objadania się tubylców wszystkim, co mięsne, tłuste i przeobfite)… jak więc jedzie rzeczony pociąg kolorowy – jest git. O!:
A jak na dodatek do kompletu pociągowego dołączy się-rozleganie naszej własnej ojczystej mowy – znaczy, iżeśmy naprawdę dobrze trafili, warto było. (Że Polacy zawsze porównują głośno, co i za ile warto, analizują promocje i dywagują, że w tamtym spa, co przedwczoraj, było bardziej warto – to żeśmy onegdaj z podziwem niekłamanem zasygnalizowali. Więc tylko potwierdzamy, nic się przez te osiem dni nie zmieniło, drożyzny wszyscy unikamy, ale jak widzimy atrakcję, to spijamy co się da. Jak wiele się da, to nawet za pieniądz).
Co było w menu tym razem?
1. Samoczynne jeziorko termalne, absolutny unikat („największe naturalne w Europie”), wykorzystany rzecz jasna jako kąpielisko. Amatorom bajorkowego taplania się wśród lotosów moda albo konieczność każą obnosić zabawne piankowe pętle ratunkowe – na ramię bądź pod ramię, jedną albo kilka:
2. Romański kościółek cmentarny wielkiej urody (otwarty… cud czy co?!), z widokiem ku Balatonowi też wielkiej urody dziś przymglonym, na winnych wzgórzach wielkiej sławy & urody i z winobraniem w fulsłingu:
…oraz największej urody dzieciarnią zbiegającą ze wzgórza onego z wiaderkami prawie-pełnymi winnych gron. Ciekawe, czy mają prasę w tym ich kindergartenie, czy będą ręcznie czytaj nożnie? O koncesję się nie lękamy, bo może można pójść i załatwić zanim się zacznie ferment.
[11.9.2017: Hévíz i Egregy. …]
Ilustracje – basia
17 listopada 2017 o 7:33 am
Z tego, co niosą media różnorakie, to nawet jeśli w owym przedszkolu mają prasę, to jest ona pod kontrolą samego Viktora.
17 listopada 2017 o 7:35 am
@TesTeq:
Ktoś musi mieć króla Viktora, skoro inni mieli królową Viktorię — parytet musi być!
@Węgry:
Tak na oko wyglądają na najbardziej słoneczną stronę Europy Środkowej.
17 listopada 2017 o 8:00 am
PS.
A w Egregy oczywiście agregujemy energię do dalszych działań 😀
17 listopada 2017 o 8:13 am
Ech, gdzie się obrócić – wszędzie polityka – nawet przy wczesnoszkolnym wynobraniu… 😮 😥
🙂 🙂
17 listopada 2017 o 8:49 am
Mam bardzodobre wspomnienia z okolic Balatonu,i z innych węgierskich winnic. Było się młodym..:-)
17 listopada 2017 o 11:13 am
Polityka
Bym nie tykał,
Bo krytyki
On nie łyka.
17 listopada 2017 o 9:40 pm
Jest się…
…młodym, nie politykiem, rzecz jasna 😉
🙂 🙂
18 listopada 2017 o 8:05 am
@TesTeq:
Hm… To dalej KP nie ma dotacji, czy ja nie jestem w temacie?
@Jankora:
A ja sobie właśnie czytałem, jak to nieszczęsna węgierska burżuazja musiała jeździć za granicę, tj. do austriackich wód w Karlowych Warach, czy Mariańskich Łaźniach, bo na Węgrzech odpowiedni poziom miały tylko Tatry, Pieszczany i ewentualnie jedno, czy dwa miasteczka nad Balatonem… Ale też piszą, że się od tego czasu (a tym bardziej od Trianon) nad Balatonem budowali…
18 listopada 2017 o 7:43 pm
Bo w ogóle i w pierwszym rzędzie kto DAŁ takiej KP tę dotację?!
Na pewno jakaś KPP lub jej podobna zaraza… 🙄
— To i trzeba było odebrać i odzyskać… Weszcie! 😛
Węgierscy możni to byli naprawdę baaardzo możni 🙂
A już polscy w tym czasie (domniemywam XIX wiek 😉 – mniej…
niektórzy polscy zaś znacznie mniej… 😉