– door2door – a ileż wrażeń: objętości, różnorodności, mocy!
Deser to cerkiew UNESCO na końcu świata – dosłownie (tuż przy granicy) tudzież metaforycznie.
Spontanicznie dołączona do objazdu wraz z kolejną, po „naszej” stronie przejścia w Korczowej, a mającą pod skrzydłami mauzoleum twórcy „ich” hymnu narodowego.
Słuchamy o dziedzictwie i bieżących potyczkach: oni dotacji nie dali… oni postawili pomnik UPA, oczywiście nielegalnie… oni przyjechali i rozebrali… oni zastosowali retorsje w postaci… oni teraz będą…
Podziwiamy skarb… diabełka z wydłubanymi oczkami… roztrząsamy pata konserwatorskiego przybudówki (okropnej)… Zdumiewamy się, że, jakim cudem, tak blisko tak równoległe światy.
Po czym odfruwamy do siebie. Lądem, a niczym samolotem z Monachium, Londka bądź innego Lyonu…
[2.7.2017: Pruchnik. Przemyśl. Krasiczyn. Chotyniec i Młyny]
10 lipca 2017 o 7:08 am
38 godzin studiowania okolic, a spać też kiedyś trzeba. 😉
Gratuluję intensywności i efektywności na drogach i szlakach. Gdybym był młodszy, użyłbym modnego słówka „turbodoładowanej”. 🙂
10 lipca 2017 o 7:21 am
Niby mówią, że spać trzeba, ale wszak można to odłożyć na listopad a nawet na po śmierci 🙄
Przyjęłabym urocze turbodoładowane słówko gdyby nie fakt, że nasz styl się z nim wcale nie kojarzy. – Spokój, wiele pomysłów, apetytów, nic na siłę: „To co dalej robimy?”, „Okej, niech będzie ten Krasiczyn, wszystkiego i tak nie damy rady, tym razem”… „To baj-baj, Podkarpacie, trzeba tu jeszcze wrócić… koniecznie, kiedyś…”
— Czasem doprawdy więcej smętnej bezsiły 🙄 niż turbodoładowania 😆
10 lipca 2017 o 9:28 am
Turbodoładowanie zwiększa sprawność silnika przez jego lepsze dotlenienie 😉 Jak dla mnie, to się to może kojarzyć z naszym stylem 😉
10 lipca 2017 o 9:29 am
PS.
A owo dotlenienie jest pochodną spalania 😉
10 lipca 2017 o 10:00 am
Ach ta inżynierska precyzja! 😆
A ja (z upodobaniem) kojarzyłam efekt turbo z ciemnymi oknami, ryczącą rurą wydechową i właścicielem dumnie czekającym na zazdrosne wejrzenia 🙄
Choć… mitsubishi galant turbo diesel, którym czesto byłam wożona do Domu w latach 80 – to była klasa wcielona. Zwłaszcza w połączeniu z precyzją, płynną szybkością i ogólnie-klasyczną elegancją kierowcy – Wujka J. 😎
10 lipca 2017 o 11:02 am
Każdy jest kowalem swojego losu.
— Tak się jeszcze zastanawiałam, co każdy z nas mógłby zrobić bez większego (żadnego!) wysiłku dla losu innych, i przyszło mi do głowy…. hmmm, zreformatowanie na powrót języka i nawyków konwersacyjnych tak, by znów, jak kiedyś, niemożliwe było (przynajmniej w tak zwanych dobrych towarzystwach) rozmawianie o ofertach „za pięć funtów/złotych jedz ile zdołasz”, by w złym tonie i smaku znów się okazywały wyrażenia „najadłam się jak bączek, do wypęku, mdłości, już nie mogłam więcej, brzuch mnie rozbolał, objadałam się/ zajadałam się (czymś-tam)…”, itp.
Mówią, że w tej dziedzinie (jak i w kilku innych 🙂 ) wszystko zaczyna się w głowie. Czyli – od pojęć, fraz, taboos także.
Nie można się powstrzymać przed angielskim wtrętem, co?
10 lipca 2017 o 1:54 pm
O! To moze jeden z najwybitniejsyk cerkiewologów w Polsce, Stanisław Kryciński (w kręgak towarzysko-SKPB-owskik bardziej znany jako Stasinek) zwróci uwage na ten Basieckowy wpis i wpodnie na jakisi pomysł, jak zaradzić ww. patowi konserwatorskiemu? 🙂
10 lipca 2017 o 2:39 pm
@Bardzo Pretensjonalny Anglofil:
Chciałbym poznać kogoś, kto rozmawia o „o ofertach „za pięć funtów/złotych jedz ile zdołasz””, bo jeszcze mi się nie zdarzyło. #egzotyka
Tymczasem nasza Aga kochana skończyła jedzenie truskawek i spijanie śmietany… 😦
10 lipca 2017 o 4:04 pm
bardzo nieprofesjonalny anglofobie,
jeżeli musisz się czepiać, bo inaczej coś ci siądzie na wątrobę na 38 godzin, masz przecie na przetaku „door2door”, nie musisz mnie przeganiać po internecie, bym się dowiedział, kto i gdzie napisał co cytujesz niechlujnie!
ogarnij się chłopie!
(mam słabe łącze ale mocną łapę. ;-))
10 lipca 2017 o 8:10 pm
Bardzo Pretensjonalny Anglofilu, pretensje dobrze jest zgłaszać tam, gdzie się zoczyło pretekst do nich a nie przewlekać pod inne tematy i klimaty… co trafnie, choć nieco za ostro zauważył Zawada 🙂
Co do meritum – mam propozycję: napisz polemiczny tekst wyjściowy, ja go gościnnie opublikuję i podyskutujemy. Dobrze? 🙂
Owczarku, ten Stasinek musiałby być niezłym dyplomatą ekumenicznym i między-narodowościowym 😉 Bo sedno w tym (na ile w ogóle można się połapać w półsłówkach i ćwierć-dopowiedzeniach), że jedni, drudzy, trzeci nie bardzo wiedzą, czy nakazywać, zlecać, zabiegać o rozbiórkę tej szopo-przybudówki. Jedno jest pewne, parafia grecko-katolicka, dysponent obiektu, choć ma przeciwko wtrącaniu się Polaków, którzy słabo albo wcale nie łożą na sławny obiekt, ozdobną pieczątkę zamówiła jednak podrasowaną – ładność sama… 🙂
TesTequ, ja spotkałam (bo to nieoznakowany cytat z mojej dzisiejszej wypowiedzi gdzie indziej) — nie tylko studenci i kierowcy TIRów tudzież czasem łakome Amerykanki tak myślą i reagują… Te pięć funtów to cena za chińszczyznę w Londku 1993. Byłam zdumiona – egzotyką dania może najmniej 🙄
A skąd wiadomo, że Aga skończyła już konsumować truskawki z szampanem?… Domek pewnie wynajęty na 2 tyźnie, po sklepach pobiegać czas, widmo tatusia rozwiane-zażegnane (odgrażał się, że jeśli córka dojdzie do półfinału, to przyjedzie do Londynu 😈 )
Pięęęęękne były obie dzisiejsze szesnastki, prawdziwe gwiazdozbiory po obu stronach, piszą brytyjskie media.
(Ja szanse AR oceniałam na 25% już z Timeą, więc ogromna niespodzianka i rewelacyjny tamten mecz; Svetlana ‚has Aga’s phone number’, podobnie, jak Wozniacki, przy większości okazji. Poza wszystkim chyba Agnieszkę dużo kosztowały poprzednie dwa mecze (pierwszy też łatwy nie był). Brawo, brawo, brawo, że mimo wszystko doszła tak daleko i powiększyła liczbę zwycięstw (śniadań 😉 ) na trawie — wśród dzisiejszej szesnastki tylko Venus ma więcej zielonych wygranych (o ile tegoroczną trawę w SW19 można nazwać zieloną 😈 ))
11 lipca 2017 o 8:22 am
Zgadzam się. Też nie wierzyłem w zwycięstwo w meczu z Timeą. A Kubot i Matkowski idą jak burza!
11 lipca 2017 o 2:18 pm
Obawiam się, że 5 zł to może być mało w pewnych miejscach:
http://podroze.gazeta.pl/podroze/7,138804,22079481,kiedys-kanapki-w-gluszy-dzis-hipsterskie-bary-tak-w-tatrach.html#Prze
12 lipca 2017 o 2:42 am
Bierąc pod uwage niedźwiedzie gabaryty Stasinka – jo se myśle, ze wystarcyłoby, coby tupnął ze złościom nogom, a zwaśnione strony piknie pogodzom sie w jednom sekunde.
Ba z drugiej strony – bierąc pod uwage jego łagodny charakter – nie za barzo se wyobrazom jego jako tupiącego ze złościom.
No chyba ze… nastrasyć syćkik, ze jak sie nie pogodzom, to Stasinek pozjado im syćkie zapasy zywności. Bo wyobroź se, Basiecko, najwięcej jedzenia, kielo ino mozes. Zapewniom Cie, ze Stasinek dołby rade to syćko zjeść w ciągu maluśkiej kwili. I dalej byłby głodny zreśtom 🙂
12 lipca 2017 o 5:32 am
TesTequ, Idą… Przeszli 😉 😎
U nas burze też przeszły. Na cały dzień 😀
Paku4, abstrahując od ciekawego… – zaiste intrygującego newsa, … — Podałam te 5 złotych raczej żartem: żaden biznes nie mógłby sobie pozwolić na taką ofertę; w 1993 też nie (historyczne 5 funtów brytyjskich to wszak zupełnie inna historia!) 😀
Owczarku 😀 hmmm, mnie w dzieciństwie straszyli różnościami, ale to nie jest dobra droga (co pod tym blogiem niedawno wytknięto @Nietoperkowi); więc jednak trzeba postawić na nadzieję, że życzliwa łagodność i logika jednej strony spowoduje (zindukuje) to samo po drugiej…
Że co, że czasy nie na takie zabawy?… hmmm 😕
27 listopada 2022 o 3:25 pm
W Chotyńcu nie wiedzieliśmy, koło czego przejeżdżamy:
27 listopada 2022 o 5:12 pm
O, proszę! 😎 ❗
…Trzeba ponowić odwiedziny… — Tak czy owak można, to już prawie pięć i pół roku… 😮