Zrób się na post! – ostatnia akcja Duszpasterstwa Akademickiego „Beczka”* zrobiła nieco szumu w ‚towarzystwie’ i mediach.
„Kiedy pościcie, nie bądźcie jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom…”
Najdłuższa epopeja postno-zerowa B trwała 24 jesienno-zimowe dni: 7 – 30 listopada 1994. Zachować anty-obłudnicze precautions było i łatwo (do pewnego, bardzo zaawansowanego, momentu sprawy biegły super-dyskretnie) i jednocześnie trudno…
Na przykład w weekend szóstego i siódmego dnia głodówkowiczka wybrała się z przyjaciółką w Beskid Średni… na nocleg w przytulnym acz nieźle wyziębionym domku rekreacyjnym i całodzienne wędrówki. Towarzyszka, po początkowym zaniepokojonym poruszeniu, zaakceptowała… nawet widok zapadających się policzków i sinych warg – w przykominkowym bezruchu robiły się nieco wampiryczne, ale po herbatce rumiankowej czy gorącej wodzie z cytryną odżywały… — nie, podczas ‚zerówki’ zdecydowanie nie da się wyglądać jak beczkowa ‚postna kusicielka’ AD 2011!
Przedwczesna puenta listopada’94 przyszła zaś w pociągu powrotnym z Jordanowa: na przystanku pani poprosiła dwie „miło wyglądające dziewczynki”, by zaopiekowały się podczas podróży jej bardzo leciwą mamą… jedna pojedzie za darmo gdyż seniorce przysługuje „opieka”…
Harcerki wywiązały się na piątkę, także podtrzymując ciekawą rozmowę:
„… bo wiedzą panie… tego człowiek nie jest w stanie sobie wyobrazić… mąż wrócił cudem z tej ucieczki na wschód… był chyba październik, może nawet listopad, jak teraz… wynędzniały, na pół obłąkany… ledwie go poznałam… i tak się dziko rzucił na jedzenie, że się przestraszyłam – potem mi wyznał, że dwa i pół dnia nie miał nic w ustach, zupełnie nic, tylko wodę i trochę mleka! – …my teraz… kto nie przeżył, nie pojmie, co to głód, co to wojna!…”
Przyjaciółka popatrzyła przeciągle na B:
„Znów ci trochę zsiniały wargi…”
Wiosna to czas bardziej sprzyjający wszelkim postom czy nawet ‚opcjom zero’… wielkim i mniejszym, podejmowanym z pobudek metafizycznych, religijnych, zdrowotnych, estetycznych, próżnościowych, artystycznych, ogólno-ekspiacyjnych, oszczędnościowych, towarzyskich, modowych… jakichkolwiek.
Ale gdy ją pytają o doświadczenia, wspomnienia i metodologie — B coraz częściej wychodzi od Great Potato Famine (podobno dziś każdy, kto nie jest od tygodnia Japończykiem, stanie się na chwilę Irlandczykiem) lub Wielkiego Głodu na Ukrainie… Zdążyć przed panem Bogiem Hanny Krall czy Innego świata Gustawa Herling-Grudzińskiego…
Nie żeby zniechęcić (sama w 1994 dostała „pałera” na całe życie), lecz dla pokazania niektórych kontekstów. I niektórych win, jakie dźwiga na barkach (świadomie albo mniej) ludzkość syta lub prawie, miotana ‚zaburzeniami się-odżywiania’ i nieumiarkowaniami tudzież obsesjami – od strachu przed cukrzycą, wieńcówką i nowotworami po super-modelową szczupłość.
Zerowy post z wyboru potrafią przeprowadzić i bezpiecznie przerwać tylko nieliczni.
Głodówka w najmniejszym stopniu przymusowa – to jedna z najgorszych tortur, jakie istnieją. —
— Nie igra się z chlebem powszednim – ani organizacyjnie, ani politycznie, ani ekonomicznie, ani emocjonalnie (czy egzaltacyjnie), ani intelektualnie.
_____
*duchowej ‚bazy’ studenckiej i cało-życiowo-absolwenckiej Wujostwa; do pewnego stopnia – także przystani samej B (o czym prawdopodobnie wkrótce), jednego z najwcześniejszych polskich DA; pierwszego i wciąż najpopularniejszego pod Wawelem
17 marca 2011 o 5:04 am
Już zacząłem myśleć, że wymiana się postami to nowy rodzaj gry towarzyskiej — wpada się na kogoś i mówi: ‚teraz pościsz ty!’. I osoba napadnięta w ten sposób organizuje sobie post, aż znajdzie kolejną, do przekazania postnej sztafety… A to nie to…
17 marca 2011 o 6:18 am
Tak, ci, co poszczą w XXI wieku powinni wiedzieć o sprawach, o których napisałaś.
17 marca 2011 o 6:41 am
są różne mruczki i są różne posty.
mru wytrzyma bez mięsa dwa lata, ale dwa razy w tygodniu rybka być musi.
poza tym – prawie pełna zgoda z szan. Autorką.
na niezgodę dziś mru nie ma czasu.
17 marca 2011 o 8:22 am
Staram się unikać słowa „post”. Wolę mówić „wpis” (blogowy).
Zatem nie „Zrobić się na post…” ale „Zrobić się na wpis…”.
17 marca 2011 o 8:46 am
Ja się zrabiam na notkę – parytetowo. 😉
17 marca 2011 o 9:08 am
El kondor sie przebudził i przedwiosnia w puszczy zaczął szukać, czego fotograficzne dowody mozna obejrzeć na jego blogu. Pościć można i warto, a najlepiej zaszyć się gdzieś w kniejach, mieć swoją pustelnię i w takim miejscu cieszyć się zyciem o chłodzie i głodzie. Ja moge pościć tylko w lesie, w domu zawse mam ochotę na pizzę z szynką:-)
17 marca 2011 o 10:47 am
POST – metoda przesyłania danych w sieci internet. Istnieje w ramach protokołu HTTP i wykorzystywana jest najczęściej do wysłania informacji z formularza znajdującego się na stronie internetowej.
POST – Power-on self-test (POST) refers to routines run immediately after power is applied, by nearly all electronic devices.
POST – wiadomość wysłana na grupę lub forum dyskusyjne, napisana w określonym temacie. Może to być pierwsza wiadomość w nowym wątku, wyznaczająca kierunek dyskusji, bądź też będąca odpowiedzią na inny. Obok posta widoczna jest zawsze nazwa użytkownika, który ją napisał, zazwyczaj także informacje o nim oraz data i godzina napisania.
Znaczeń jest wiele, a Królowa jedna. A najgorsze jest to, że porzucił ją Czarny Rycerz. 😦
17 marca 2011 o 11:18 am
To ona go porzuciła!
17 marca 2011 o 11:22 am
TesTeq- i jeszcze POST MORTEM…
17 marca 2011 o 11:52 am
‚kusicielka’ deczko przegięła: koraliki, tynk, but, ramionka –
ale i on odjazdowy: krawat, Armani suit, but na błysk! 😆
17 marca 2011 o 2:22 pm
jajaja mówi: To ona go porzuciła!
No nie! A kto szpik dla niego zbierał? A kto lansował się, żeby wylansować ideę zbierania szpiku? Królowa! Ta jedna jedyna!
17 marca 2011 o 3:17 pm
Miała trenera, albo tresera.
Rosjana, w Niemcach.
17 marca 2011 o 5:34 pm
To ten płkarz ją wreszcie rzucił?
Ten z Realu Madryt… albo Wisły? (Pamięć nie ta!)
…Ale on był blondyn, to czemu teraz Czarny – zafarbował się?
🙂
17 marca 2011 o 5:36 pm
A jaką dietę trzyma ta królowa?
A czy pości/pościła?
A czy potrafiłaby się zrobić na pokutnicę?
😀
17 marca 2011 o 6:31 pm
królowa potrafi wszystko.
nawet śpiewać.
😉
17 marca 2011 o 6:49 pm
@Tom, TesTeq, mru: Ale o czym mowa?
17 marca 2011 o 7:48 pm
el kondor, o jakiejś królowej, którą zna TesTeq ale nie Tom. 😉
17 marca 2011 o 7:53 pm
wiesz, el kondor, nie żebym coś doradzał, ale ja to nawet jak nie wiem, o czym mówią, to się podłapiam – palce, widzisz, muszą pomykać po klawiaturce. 😆
17 marca 2011 o 9:16 pm
@mru: Podłapiasz się??? Ale czego? Klawiatury?
18 marca 2011 o 6:53 am
Jak można nie wiedzieć ❓
Jak można dać się wyrzucić poza nawias głównego nurtu kultury masowej ❓
Dodam, że – z Czarnym Rycerzem czy bez – Królowa jest tylko jedna ❗
18 marca 2011 o 7:17 am
el kondor, mru Ci dziś nie odpowie – właśnie się zrabia na post… klawiaturkowy. 😛
18 marca 2011 o 7:17 am
😉 😀
18 marca 2011 o 11:52 pm
@TesTeq: Jeżeli masz na myśli tą królową, o której ja myslę i tego czarnego rycerza, o którym ja myślę, to powiem ci, używając wyjatkowo poetyckiego języka, że mam ich rozstania i zejścia głęboko w dup..Tak jak zawsze bardzo, bardzo głęboko w dup..miałem dzieje małżeństw i rozwodów pewnego pana, któremu się czerwona farba na włosy rozlała i który uwazał sie za artystę -wokaliostę, choć trzeba mu było wierzyć na słowo. Chcę być poza takim gównianym nurtem i nawiasem kultury masowej!
19 marca 2011 o 1:11 am
Wej. Z postem mozno sie zetknąć wsędy. Nawet na Dzikim Zachodzie 😀
19 marca 2011 o 1:13 am
Jo znowu o tym Dzikim Zachodzie. Ciekawe, o cym to świadcy? O tym, ze jestem monotematycny cy o tym, ze jestem konsekwentny? 😀
19 marca 2011 o 8:10 am
Na dzikim zachodzie, ale nie tylko, można spotkać też ‚lamp-post’.
A pod nim?… królowe „pewnego autoramentu”? 😯
19 marca 2011 o 8:11 am
Mam wątpliwości, czy moje skojarzenia dobrze o mnie świadczą? 😐
19 marca 2011 o 9:49 am
jak najgorzej, Joszko, jak najgorzej –
szok!
królowe pod dzikim?!!!
– a to wszystko pod pokutnym postem?!
______
wpisem/notką
19 marca 2011 o 7:22 pm
@el kondor: Mocne, poetyckie słowa – godne Rycerza, Co Kulturze Podłego Autoramentu Się Nie Kłania…
20 marca 2011 o 10:53 am
nie igra się z postem – napisała gospodyni. el kondor głodzi się w temacie pop-kultury -… i trochę się zdenerwował.
morał:
nie należy sobie niczego odmawiać, to niezdrowe. 😀
20 marca 2011 o 5:25 pm
@mru: Błąd, nie zdenerwowałem się. Ja po prostu Dodę mam głęboko w du…. Co ja na to poradzę?
20 marca 2011 o 5:54 pm
Doda… Doda – moze to ta, co śpiewała łońskigo roku w Opolu „Tyle słojca w całym mieście…popatrz”
Bo jak nie ta, to któro?
30 marca 2011 o 7:12 pm
@PAK: Nie, to nie to… ale pomysł ‚napadania postem’ wart rozważenia… 😈 😀
@Joszko: Powinni też wiedzieć o kilku innych sprawach – nie miałam ambicji wyczerpania tematu. 😀
@Mru: Masz rację – jeśli brać post ekspiacyjnie czy samodyscyplinująco – i dla mnie wyrzeczenie się mięsa to żadna przykrość. Ale można też zdrowotnie, pro-eko, itp. 😀
@TesTeq: Ha, a gdyby tak popościć od wpisów i pisania? Strach się bać! 😉 😀
@Ja: Cieszę się, że zasiew parytetowy przynosi plon obfity… nie żeby od razu stokrotny – bądźmy cierpliwi… 😉 😀
@El Kondor: Przedwiośnie w puszczy obejrzymy już wkrótce. Co do poszczenia na pustkowiach – że to łatwiejsze wiedzieli już autorzy Biblii czy Koranu… 😀
@TesTeq, 10:47am: Podoba mi się skojarzenie postu z pałerem w rozwinięciu drugiego skrótu… 😉 😀
@Jajaja: Wiedziałabym, jaką strategię ‚wciśnięcia opinii publicznej’ tej wersji wydarzeń jej doradzić… ale mnie nie poprosiła i mleko się rozlało 😈 😉 😀
Witam Cię serdecznie! 🙂
@Abnegat.ltd: Post hoc ergo propter hoc 😛 😀
(Nie żebym śmiała postponować styl rozumowania SzPana… 😉 😀 )
@Kamila: Tynku u kusicielki nie widzę zbyt wiele… – no chyba że sobie to i owo ekspostuluję liberalnie (i postludialnie) 🙄 😀
@Tom: A czy potrafiłaby się zrobić na pokutnicę? – na postmodernistyczną pewnie tak… 😉 😀
@El Kondor: Nie martw się El Kondorze; ja też nie nadanżam ani za czerwonowłosym ani za panią królową… używam ich postaci czasem… z pełną swobodą… nie tyle ikonicznie, ile żetonowo (żeby mnie tylko nie pozwała, jak kogoś-tam za ‚blacharę’… 🙄 )… — trzeba plus-minus rozumieć profanusa wulgusa – czemu oddaje hołdy właśnie takiej królowej, interesuje się życiem owakiego ‚prezentera’ czy innego cyrkowca… 😉 😀
@Owczarek: Że jesteś monotematycznie konsekwentny, rzecz jasna! 😀
@Joszko, 19 marca: Uważaj, bo Cię ktoś/coś pozwie… na przykład słupy… niekoniecznie latarniane… 😉 😀
@Mru: My się nie boimy odważnych dyskusji i pozycji (=pozycjonowania w sporze)… w poście, o poście, pod postem… 😉 😀
@Jadzia z Kłaja: I to się nazywa mistrzowska konkluzja! 😉 😆
Witam Cię serdecznie! 🙂
30 marca 2011 o 7:24 pm
Nb (jeszcze do adremu 😉 ) – prawie dokładnie rok temu, 10 kwietnia zorientowałam się, że skończyły mi się zapałki… tuż po południu (pracowałam rano i później)…
Katastrofa była już ‚w domenie publicznej’ i najpierw nie miałam ochoty na żadne jedzenie, potem ogłoszono zamknięcie przybytków handlu ‚as a mark of respect‚ (podobnie, jak w dniu pogrzebu księżnej Diany)… Pomyślałam, że może dobrze się złożyło… jeden dzień… taki…
Lecz w niedzielę też wszystko było zamknięte…
Jakoś wytrzymałam te dwa dni mojego „Postu Smoleńskiego” 😉 (pożyczać od sąsiadów było mi głupio) – lecz cierpiałam (=męczyłam się) jak nigdy — taki głód nie jest dobry; nieświadomym (zasad higieny mentalnej) rujnuje psychikę i nawet wrzody ponoć przynosi… – a nie o to wszak chodzi… 😀